[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się przez chwilę nie jak kobieta, ale mała dziewczynka, która żyje w świecie bajek. Jedynie reakcja jej ciała na bliskość Matta zdecydowanie świadczyła o tym, że dawno przestała być dzieckiem. - Przepraszam za to, co powie- działam. Najlepiej od razu o wszystkim zapomnij. Jestem dorosła i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co się z na- mi dzieje. Wiem, oczywiście, że żadne z nas niczego nie oczekuje, żadnych zobowiązań, miłości i... - Kto tu mówi o miłości? - przerwał jej Matt. - Na pewno nie ja - zastrzegła szybko Mo, widząc jego chmurną minę. Była niezadowolona, że to słowo wyrwało jej się z ust. Czego się spodziewała? Zapewnień Matta, że to, co ich pcha ku sobie, jest czymś więcej niż fizycznym pożąda- niem? Czymś specjalnym? Po prostu - właśnie miłością? Mo spuściła głowę i zapatrzyła się na swoje dłonie zło- żone na podołku. Matt powiedział coś do gondoliera i po chwili płynęli już w przeciwną stronę. W gondoli panowało milczenie. Mo czuła się fatalnie. Zastanawiała się, o czym myśli Matt. Co do tego, że jest na nią zły, nie miała wątpliwości. Nawet nie mogła go za to winić. W końcu to jej zmartwienie, że się w nim zako- chała. Czyżby naprawdę tak się stało? Nigdy przedtem nie brała pod uwagę podobnej możliwości. Matt wydawał jej się atrakcyjnym, seksownym, zabawnym i inteligentnym mężczyzną, w dodatku znakomitym kompanem, zwłasz- cza wtedy, gdy zapominał o zachowywaniu dystansu i nie- ustannej samokontroli. Darzyła go przyjaznią i nawet zainteresowaniem, ale miłością? Nie wiedziała, kiedy pojawiło się to uczucie. Przyszło S R znienacka i zupełnie ją zaskoczyło. Była wobec niego cał- kowicie bezbronna. Położyła dłoń na ramieniu Marta. - Przepraszam cię - powiedziała. - Za co? - zdziwił się. - Sama nie wiem. Chyba za to, że komplikuję proste sprawy. Matt zapatrzył się przed siebie. Mo widziała, jak ner- wowo zaciskał szczęki. - Widzisz, Mo, problem polega na tym, że ja nie wierzę w miłość. - Jak to? Przecież byłeś zaręczony i zamierzałeś się żenić. - Opowiadałem ci o tym, że moja matka kilkakrotnie zmieniała mężów. Chyba nietrudno zrozumieć, że od tej pory małżeństwo i wieczna miłość to dla mnie dwa odręb- ne pojęcia. Lekcje otrzymane w dzieciństwie pamiętamy przez całe życie. Mo skwitowała to oświadczenie jednym krótkim wes- tchnieniem. - Oboje z Kay byliśmy nastawieni na zrobienie karie- ry. Mieliśmy ze sobą wiele wspólnego, spędziliśmy razem sporo miłych chwil. Nigdy nie oczekiwałem niczego wię- cej od naszego związku. Wydawało mi się wtedy, że to wystarczy. Matt powiedział to obojętnym tonem, ale Mo dosłysza- ła przejmujący chłód w jego głosie. Przez kilkanaście na- stępnych minut znowu milczeli; tylko plusk wody przery- wał nocną ciszę. - To smutne - odezwała się w końcu Mo - że uznałeś to za wystarczający powód do zawarcia małżeństwa. - Moim zdaniem nie ma żadnych powodów, aby je S R zawierać, chyba że chodzi o dobro dzieci. - Zaśmiał się szyderczo. - Z moich doświadczeń wynika, że większość małżeństw to czysta farsa. Ludzie się rozstają, gdyż żadna miłość nie trwa wiecznie. - Przykro mi, że tak sądzisz. - Czyżbyś ty wierzyła w te romantyczne frazesy o do- mowym ognisku, gromadce dzieci, wspólnej starości? - Znam przykłady, które wskazują, że jest to możliwe, więc sądzę, że kiedyś podobne życie stanie się i moim udziałem. - Moim nie. Proponuję, żebyśmy skończyli te rozwa- żania. Reszta drogi upłynęła im w całkowitym milczeniu. Kiedy dopłynęli do przystani, Matt pomógł Mo wysiąść z gondoli, po czym odprowadził ją do hotelu. Przez cały czas trzymał dłonie wciśnięte w kieszenie. - Dobrej nocy - powiedział już przed drzwiami po- koju. - Dokąd się wybierasz? - spytała ze zdziwieniem Mo. - Jeszcze nie oszalałem, żeby spędzić tę noc z tobą w jednym pokoju. Do zobaczenia rano. S R ROZDZIAA JEDENASTY Matt szybkim krokiem przemierzał pogrążone w mro- ku ulice Wenecji. Dziesiątki myśli kłębiły mu się w głowie. Czuł się jak sfrustrowany bohater jakiegoś psycholo- gicznego filmu, spacerujący o północy po obcym mieście, podczas gdy jego ukochana kobieta siedzi samotnie w ho- telowym pokoju, piękna i seksowna jak diabli. Ale gdzie miał spać tej nocy? Może w jakimś maleńkim pensjonacie albo choćby na ławce w parku. Uznał bo- wiem, że dość ma roli, którą on i Mo odgrywali w tej farsie. Dłużej tego nie zniesie. Mijał po drodze wiele pensjonacików, ale wszędzie albo był komplet gości, albo nikt nie odpowiadał na stu-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
Indeks027. Logan Anne Glos przeznaczenia0379. Allison Heather Nie unikniesz przeznaczenia0723. Broadrick Annette Przeznaczeni sobieSapkowski Andrzej Miecz przeznaczeniaBrandt Fiona Moc przeznaczeniaMcMahon Barbara Escape Around the World 01 Podróş w chmurach (Harlequin Romans 1082)1082. McMahon Barbara Escape Around the World 1 Podróş w chmurachChristie Agatha PodroĹź w nieznaneC.S. Lewis 4.OpowieśÂci z Narnii Srebrne krzesśÂo292. Crosby Susan Dawca
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|