[ Pobierz całość w formacie PDF ]
porannej bryzy. Lisa zatrzymała się na skraju plaży. Przyglądała się spienionym falom i oddychała głęboko, starając się odprężyć i rozluznić napięte mięśnie. Czuła, jak jej stopy powoli zapadają się w piach. Usiłowała nie myśleć o niczym, wsłuchując się w szum rozbijających się o wybrzeże fal. Na próżno. Przypomniała sobie spojrzenie, jakie jej rzucił Gabe przed wyjściem i znów się rozpłakała. Niestety, nie mogła nic zrobić, pozostało jej tylko bierne oczekiwanie. Wszyscy musieli czekać. Danny, Dixie i Monroe w domku, policjanci na parkingu i przy blokadach. Po diabła te blokady, złościła się. I tak nikt nie zauważył samochodu Strikera. Policja pilnowała również stacji kolejowych i autobusowych, ale i tam Striker się nie pokazał. Wyglądało na to, że zapadł się pod ziemię. Lisę wciąż dręczyły złe przeczucia. Gdzie oni mogli się podziać? - powtórzyła to pytanie po raz tysięczny. Zauważyła, że Gabe schował do kieszeni scyzoryk. Czy miał okazję, aby go użyć? A może Striker postanowił, że teraz odpłaci mu za wszystko z nawiązką? Wyobraziła sobie, jak Gabe leży gdzieś w kałuży krwi i zadrżała. Samotna mewa wydała krzyk i usiadła na powierzchni oceanu. Po chwili znów wzbiła się w powietrze, tym razem trzymając w dziobie pokazną rybę. Lisa znów zadygotała i postanowiła wrócić do domku. W świecie ludzi - myślała - podobnie jak w naturze, słabi przegrywają, a przecież Gabe zdecydowanie przewyższa siłą tego łajdaka. Prosił, aby mu zaufała. Lisa postanowiła, że niezależnie od tego, jak długo przyjdzie jej czekać, zachowa nadzieję. Po prostu musi uwierzyć, że Gabe jest bezpieczny i wkrótce powróci. Gdy weszła do domku, zauważyła, że Danny się obudził i usiadł tuż koło telefonu. Nigdzie nie mogła dostrzec Johnny'ego Monroe. - Gdzie Monroe? - spytała. - Parzy kawę - odrzekł chłopiec, wskazując głową w kierunku kuchni. Dzwonek telefonu nagle przerwał panującą ciszę. Danny poderwał się z krzesła i podniósł słuchawkę. - Tak, tu Danny Jordan. Dobrze, poczekam. Lisa spojrzała na niego z napięciem. Niewiele brakowało, a dostałaby palpitacji serca. Dixie uniosła głowę i patrzyła na chłopaka z niecierpliwym wyczekiwaniem. Johnny Monroe wybiegł z kuchni, trzymając w ręce torebkę z kawą i zatrzymał się tuż obok Danny'ego. Wyglądał tak, jakby miał mu ochotę wydrzeć słuchawkę. - Tato? - oczy chłopca zabłysły z radości. - Och, tak się o ciebie martwiliśmy... Co? - Zmarszczył brwi. - No, dobrze, zgoda. Danny spoważniał i w milczeniu słuchał ojca. Lisa miała wrażenie, że każda minuta trwa wieki. Ze zdenerwowania dostała mdłości. Gorączkowo zastanawiała się, co ma powiedzieć Gabrielowi. Nie mogła przecież po prostu wykrzyczeć, że go kocha, nie w obecności innych. Poza tym, po wszystkim co się między nimi wydarzyło, mógłby jej nie uwierzyć. Aatwo mógłby dojść do wniosku, że jej nagła deklaracja jest jedynie wyrazem wdzięczności. - Dobrze, tato - powiedział wreszcie Danny. - Spotkamy się tam wszyscy. Tak, ja również - dodał. Słuchając ostatniej, szorstkiej odpowiedzi Danny'ego, Lisa nie miała wątpliwości, że Gabe powiedział mu, że go kocha. Gdyby tylko zechciał powtórzyć to mnie - westchnęła żałośnie. - Tata mówi, że jeden z pańskich ludzi chce z panem porozmawiać - Danny podał słuchawkę agentowi. Uśmiechając się od ucha do ucha chłopiec zwrócił się do Lisy i Dixie. - Nic mu nie jest. Lekki wstrząs mózgu, to wszystko. -. Wstrząs mózgu? - powtórzyła Lisa. - Och, nie - jęknęła Dixie. Na chwilę zamilkli. Słychać było tylko, jak Monroe pośpiesznie wydaje przez telefon jakieś rozkazy. W końcu Lisa odzyskała głos. Sama nie wiedziała, czy bardziej się cieszy z pomyślnych wieści, czy martwi faktem, że Gabe nie chciał z nią rozmawiać. - Jesteś pewny, że to nic poważnego? - spytała, pokonując gorycz rozczarowania. - Właśnie, czy to pewna wiadomość? - wtrąciła Dixie. Monroe spojrzał na nie z wyrazną irytacją, zakrył ucho ręką i odwrócił się do nich plecami. - Powtarzam to, co on powiedział - odrzekł Danny. Spojrzał na rozmawiającego przez telefon agenta i gestem wskazał Lisie i Dixie, aby usiadły na sofie. - Mniej więcej godzinę po tym, kiedy odjechali, natknęli się na blokadę. - Chłopiec zaczął powtarzać relację ojca. Starał się mówić w miarę cicho. - Striker zauważył policję z dużej odległości i gwałtownie zahamował. Lisa zadygotała. Natychmiast przyszło jej do głowy, że w taką pogodę nawierzchnia z pewnością była śliska niczym lód.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksSurrender 1 Surrender Melody AnneAnne Mccaffrey Cykl Pegaz (02) Lot PegazaAnne Perry [Pitt 22] Southampton Row (pdf)Anne McCaffrey Cykl Planeta piratĂłw (1) Sassinak0838. Winston Anne Marie Marzenia modelkiHerries Anne Narzeczone lorda RavensdenaAnne Rice 2. Kara dla ĹpiÄ
cej KrĂłlewnyAnne Holly Waking Kara (pdf)155._Herries_Anne_ _Ukochany_nicpoÄšâAnne Wealle Bed of Roses (pdf)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmediatorka.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|