pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wygląda na to, że nie. To był tylko lekki atak. Można
powiedzieć, ataczek. Pracowałem do pózna i nagle poczułem
kłucie w klatce piersiowej. Gdyby nie moja sekretarka, zbaga-
telizowałbym całą sprawę.
Jasmine pokiwała głową.
- Teraz rozumiem - dieta, ćwiczenia. A ja cię chciałam na-
karmić stekiem i tłustymi ziemniakami!
- Nic by mi nie było - powiedział. - Jestem zdrowy jak koń.
Zaczekaj chwilę.
Wyszedł do łazienki, ale zaraz wrócił. Od razu wyczuła, że
znowu jest podniecony, dlatego próbowała skierować roz-
mowę na jakieś bezpieczne tory.
- Pewnie teraz musisz bardzo dbać o siebie - powiedziała.
- Mm - mruknął, dotykając palcem jej sutki, która naty-
chmiast stwardniała niczym wiśniowa pestka.
- I nie wysilać się.
- Mhm - usłyszała tylko, ponieważ Patrick zaczął całować
jej ramiona.
- Patricku, ignorujesz mnie.
- Wręcz przeciwnie, poświęcam ci maksimum uwagi.
Znowu zaczął ją całować, więc musiała go odepchnąć,
chociaż bardzo chciała, żeby wciąż był przy niej.
- Pamiętaj, że nie mamy już prezerwatyw - zauważyła
przytomnie.
Patrick zrobił zafrasowaną minę i odsunął się od niej tro-
szeczkę.
- Właśnie chciałem cię o tym poinformować - zaczął,
123
S
R
a potem spojrzał jej uważnie w oczy. - Przyznaj się, jak długo
nosiłaś w torebce tę prezerwatywę? Wzruszyła ramionami.
- Parę lat. Prawdę mówiąc, nie zamierzałam z niej korzy-
stać. To był po prostu symbol mojej niezależności. Czy...? -
Nagła myśl zaświtała jej w głowie.
- Niestety, muszę ci powiedzieć, że symbol nie wytrzymał
pierwszej próby.
- Nie chcesz chyba powiedzieć, że...? Pokiwał głową.
- Właśnie to chcę powiedzieć. Podarła się. Jasmine zrobiła
żałosną minę.
- Ja nie chciałam, Patricku! Naprawdę nie chciałam! Pogła-
dził ją po ramieniu.
- Wiem, oczywiście. Czy to możliwe, żebyś zaszła
w ciążę?
Uspokoiła się trochę, chociaż zbierało jej się na płacz. Po-
myślała, że musi być rozsądna.
- Biorąc pod uwagę mój wiek i to, że nie wiem, który to
dzień cyklu, jest to mało prawdopodobne.
- To dobrze, chociaż, prawdę mówiąc, trochę żałuję - po-
wiedział, biorąc ją w ramiona. - No, ale teraz przynajmniej
nie będę musiał wychodzić do sklepu.
124
S
R
ROZDZIAA JEDENASTY
Patrick obudził się cały zdrętwiały. Usiadł na łóżku i po-
gładził Jasmine po włosach. Zamknął oczy, czując ból w pier-
si. Próbował oddychać wolno i spokojnie, tak jak go uczono,
ale ból nie mijał.
Spojrzał na śpiącą Jasmine i pomyślał o niej z czułością. O
niej i prezerwatywie, którą nosiła latami w torebce. I jeszcze o
tym, że być może zaszła wczoraj w ciążę i że będzie musiał to
sprawdzić.
Wstał z łóżka i zaczął wykonywać powolne ruchy ramio-
nami. Ból jakby się zmniejszył. Widocznie był związany z
ogólnym zdrętwieniem i zmęczeniem, a nie złym stanem ser-
ca. Przeszedł do łazienki, a potem do bawialni i nic. Ani śladu
bólu.
Postanowił zadzwonić. Zamknął więc drzwi do sypialni i
wykręcił numer bostoński.
- Cześć, Glenn - powiedział, słysząc szczęk w słuchawce. -
Jak się miewasz?
Cisza. Tak, jakby Glenn zastanawiał się, co odpowiedzieć.
- Sam jeszcze nie wiem - Patrick usłyszał w końcu zmę-
czony głos prawnika. - Nie zdążyłem się jeszcze obudzić.
Spojrzał na zegarek. Uwzględniając różnicę czasu, w Bo-
stonie w tej chwili dochodziła trzecia.
- Przepraszam, stary. Ciągle jestem w Kalifornii i zapo-
mniałem o tych przeklętych różnicach czasu - usprawiedliwił
się. - Musiałem do ciebie zadzwonić. Mam ważną sprawę.
125
S
R
- No, mam nadzieję - mruknął Glenn. - Strzelaj.
- Chciałbym zmienić testament.
- A co, masz zamiar umrzeć w najbliższym czasie? - spytał
uprzejmie prawnik. - Jeśli nie, sprawę moglibyśmy załatwić
trochę pózniej.
Patrick spojrzał niepewnie w stronę sypialni. Miał nadzieję,
że Jasmine spała mocno. Nie na darmo kochali się aż trzy ra-
zy.
- Widzisz, możliwe, że będę miał dziecko - powiedział, a
Glenn aż gwizdnął słysząc te słowa. - Jeśli tak, to chciał
bym, żeby jego matka dostała czterdzieści procent.
Glenn zastanawiał się przez chwilę. Prawdopodobnie jego
mózg dopiero teraz zaczynał właściwie pracować.
- A jeśli nie?
- To i tak chciałbym, żeby ta kobieta dostała dwadzieścia
procent, chociaż obawiam się, że tego nie przyjmie.
- Tak, możesz podać nazwisko.
Patrick jeszcze raz zerknął w stronę sypialni, a następnie
przeliterował imię i nazwisko Jasmine, a także podał jej adres.
- Dobrze, a co z twoją córką?
- Czterdzieści procent.
- To i tak zostaje dwadzieścia procent do zagospodarowania
- zauważył Glenn. - Co z tym zrobić?
- Pięć procent, tak jak już postanowiłem, dla Billie Jean, a
pozostałych piętnaście przeznaczam na poszukiwanie zagi-
nionych dzieci. Trzeba to będzie załatwić przez jakąś fundację
albo coś w tym rodzaju.
Glenn gwizdnął po raz drugi.
- Co za zmiany - powiedział już zupełnie rześkim głosem.
- Ludzie się zmieniają, Glenn - powiedział Patrick. - Po
126
S
R
prostu się zmieniają. Aha, prześlij dokument faksem do mojej
córki. Znasz jej numer, prawda? Prawnik obiecał, że to zrobi.
- Wygląda na to, że jesteś szczęśliwy, Patricku.
- Wiesz, ten zawał był najlepszą rzeczą, jaka mogła mi się
przytrafić.
- To co, życzyć ci drugiego? - zapytał Glenn z przekąsem.
Patrick roześmiał się z całego serca. Glenn bywał czasami
zgryzliwy, ale on nawet lubił jego czarny humor. W tym mo-
mencie drzwi do sypialni otworzyły się i stanęła w nich naga
Jasmine. Była piękna i tak ponętna, że nie mógł oderwać od
niej wzroku.
- Muszę kończyć - powiedział do słuchawki. - Pamiętaj
o tym dokumencie.
Jasmine ziewnęła.
- Do kogo dzwoniłeś? - spytała.
- W interesach.
Poczuła, że jest jej zimno. Na szczęście przypomniała sobie
o szlafroku, który zostawiła w łazience. Kiedy wróciła, Patrick
również narzucił na siebie szlafrok. Zaprosił ją gestem, żeby
usiadła mu na kolanach, a następnie zaczął ją pieścić.
- Nie masz mnie jeszcze dość? - spytała, czując, jak jej
twardnieją sutki.
- A ty?
- Nie, ale...
- Ale? - podchwycił, nie przestając jej pieścić.
- Wiesz, byłam taka zazdrosna o twoją żonę i teraz to
wszystko wydaje się wręcz nadmiarem szczęścia.
Patrick zesztywniał.
- O moją żonę? Dlaczego?
127
S
R
Nagle zdała sobie sprawę z tego, że powiedziała za dużo.
Odsunęła się od Patricka i odwróciła głowę.
- Przepraszam. Chyba nie powinnam była jej wspominać -
bąknęła.
- Dlaczego byłaś zazdrosna o moją żonę? - powtórzył py-
tanie.
Jednak powoli zaczynał rozumieć. Czyż on sam nie wysta-
wił jej pomnika? Czy nie stała się dla niego niedościgłym
ideałem jedynie godnym miłości? Jasmine widziała, co się z
nim dzieje, i pragnęła zdobyć chociaż cząstkę tej miłości.
Próbowała coś odpowiedzieć, ale położył jej palec na
ustach, a następnie ją pocałował. Najpierw lekko, potem coraz
mocniej. Dreszcze rozkoszy znowu przeszły po ciele Jasmine.
- Och, Patricku - westchnęła. - Może jednak powinieneś
uważać.
- Bzdury. Ten zawał to pestka. Lekarze powiedzieli, że je-
stem bardzo silny. Mogę cię zanieść na łóżko.
Chwycił ją tak, jakby chciał to zrobić, ale Jasmine wyrwała
mu się i sama podeszła do drzwi sypialni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksJeffers Susan Nie bĂłj się baćGRD1023.Mallery_Susan_W_pulapceKirby Susan Dwoje na wiraĹźujavascript dla kaśźdego full scanJulio Verne_Ante La BanderaTeofil Lenartowicz PoezjeDoes the United States Need to Develop a New Nuclear Earth Penetrating Weapon240. Myers Helen R. Buntowniczka i bohaterNancy Warren Ein Macho zum Verliebenmy czyli jak byc razem demo
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spoker-kasa.htw.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com