pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Mam przeczucie! A ja? Co miałam robić? Siedzieć tu jak kołek? To pomyślałam
sobie, \e jeśli wy pilnujecie Liliowej i jachtu, to ja popatrzę sobie na antykwariat i tego
bentleya, choć przyznam się wujkowi, \e za Chiny nie wiem, jak taki samochód
wygląda. Tylko niech wujek tak na mnie nie patrzy! Obiecałam sobie przyglądać się z
daleka, \eby tamtym babom nie podpaść.
- Mam nadzieję... - powiedziałem.
116
- Zajechałam do Wrzeszcza i na Główną... Patrzę, jak sobie obiecałam, z daleka, a
przed antykwariatem \adnego samochodu nie ma. Pomyślałam:  To i lepiej, bo jakby
stał jakiś obcej marki, to te\ bym sądziła, \e to bentley i mo\e niewinnych ludzi
śledziła! Siadłam na ławce przy budce telefonicznej, takiej z numerem, do której
mo\na zadzwonić, no i siedzę sobie. Ale przez pół godziny nikt nie wszedł do
antykwariatu ani z niego nie wyszedł. Znudziło mi się to wszystko, pomyślałam więc,
\e wrócę do hotelu czytać Harlequina i dy\urować przy telefonie, jak mi wujek kazał, a
o moim wypadzie do Wrzeszcza nikomu nie powiem. Jeszcze tylko, jak szłam na
dworzec kolejki, to sobie po wystawach trochę patrzyłam, bo co Trójmiasto, to
Trójmiasto, gdzie do niego Aodzi!
- I... - spróbowałem odwieść Zosię od pobocznych dywagacji.
- I tak idę koło sklepu wodniacko-sportowego, a tu na wystawie kostium kąpielowy,
\e jej! I wycięty jak nale\y, i w najmodniejszym kolorze ciemnego lazuru. Kupić, to
wiadomo, \e nie mam forsy i jeszcze długo na taką pięknotkę nie będę miała! Ale
przynajmniej dotknąć, przymierzyć, choć tak, do ubrania... Wujek mnie rozumie?
- Rozumiem, mów dalej - przytaknąłem, chocia\ ta strona kobiecej natury, jak i
zresztą wiele innych, była dla mnie niezgłębioną tajemnicą.  Przymierzyć do
ubrania... Có\, z tego te\ widocznie mo\na czerpać radość!
- No więc mówię. Wchodzę do sklepu, a tam elegancja Francja! Ka\de stoisko z
czym innym! Kostiumy to były zaraz za czepkami i okularami pływackimi. Podchodzę
i pytam o taki z wystawy, a tu pani - bo taka elegancka, \e trudno ją nazwać
ekspedientką, choć w stroju jakby sportowym - a\ trzy kostiumy przede mną kładzie. I
na bok odchodzi, \e niby przeszkadzać nie chce. A ten kolor, ten materiał, wujku! No
to staram się jak najdłu\ej nacieszyć nim, pomarzyć, \e w takim kostiumie właśnie
wychodzę z basenu, a tu...
- Sier\ant Ząbik - mruknąłem pod nosem.
- Słucham, wujku?
- Nie, nic. Opowiadaj!
- I wtedy słyszę, \e przy następnym stoisku, a tam były takie ubrania od sztormu
chyba, jakaś pani pyta:  Czy nie macie większego numeru? Głos wydał mi się jakby
znajomy, spoglądam więc przez ramię: to starsza pani z antykwariatu przebiera
pomarańczowe kurtki. I taką du\ą trzyma w rękach, a o jeszcze większą pyta. Nie
patrzyłam ju\ dalej, oglądany strój rzuciłam na ladę i chodu! Bo przecie\ mo\e mnie
poznać i wtedy się coś namiesza przeze mnie, jak to było z tamtym mercem i
śmietnikiem.
- Nie wracajmy do tego - rzekłem.
- Wyleciałam ze sklepu, ale nagle myślę:  Stop! Przecie\ ten babsztyl widział ciebie
tylko raz i w oczy mu się nie pchałaś! Stań za tą reklamą, twarzą do wystawy, to mo\e
uda ci się za panią od antyków pójść i zobaczyć, gdzie to niesie taki nieantyczny
towar. Faktycznie, wyszła i nie zauwa\yła mnie, bo skręciła w drugą stronę, ale nie
zrobiła jeszcze nawet kroku, gdy zahamował przy niej jakiś błyszczący motocykl.
Facet na nim był w skórze i kasku z ciemną szybą, a spod kasku wystawała mu
czerwona apaszka... Całkiem jak tamten na szosie, wujku!
- Dalej! Dziewczyno, co dalej? - poderwałem się z fotela.
117
- I ten facet zapytał głośno, bo przez szybę kasku i hałas motoru:  Anglik? . A
starsza pani odpowiedziała te\ na tyle głośno, \e usłyszałam:  Dzisiaj! Na to tamten
jakby pokręcił głową, pani więc podniosła głos jeszcze bardziej:  Szef będzie z wami!
I po tamtym na motorze został tylko smród benzyny. A pani Mroczkowska, wujku,
prosto do antykwariatu!
118
ROZDZIAA DWUNASTY
PONURA UKAADANKA * GANG SI ZBIERA * TAJEMNICA ANTYKWARIATU *
OSTRZEC ANGLIKA * HARRIS ODPAYNA * PRZYDATNY WALOR WEHIKUAU *
TRZYDZIEZCI SEKUND DO ZMIERCI * STA, STRAś GRANICZNA! *
ODZYSKANIE KORONY * PRAWDZIWE OBLICZE KOLEKCJONERA
Gdy Zosia skończyła swoją opowieść, nagle wszystko, nad czym tak bezskutecznie
się głowiłem, zaczęło z ogromną prędkością scalać się w ponurą układankę. Jedyną
niewiadomą była pozycja w niej pani Hanny, ale przypomnienie pozbawionej okien
przybudówki jej willi pomogło mi ustawić panią Mroczkowska na właściwym miejscu.
A niebezpieczeństwo gro\ące Harrisowi? Nie, nie teraz, gdy znajduje się pośród tylu
jachtów i wielu ludzi. Zresztą, jak mi się wydawało,  niebezpieczeństwo - o ile tak to
mo\na nazwać - groziło nie jemu, a jego ostatniemu nabytkowi sztuki meblarskiej.
Złodziei bardziej urządzała nieobecność braci Harrisów na jachcie.
Zadzwonił telefon:
- Wujku...
- Jacek, skąd dzwonisz?
- Z tego automatu na rogu Liliowej.
- Jaki numer ma ten aparat?
- Chwileczkę, zapisałem sobie: 28-97-86.
- Dobra. Zasuwaj na razie na swój ukochany świerk i obserwuj, ale równo za
czterdzieści pięć minut czekaj przy aparacie. Zadzwonię do ciebie z Głównej...
Rzuciłem słuchawkę.
- Zośka, zbieraj się! Jedziemy do Wrzeszcza!
Przez całą drogę modliłem się do wszystkich bogów telefonii, by do automatu w
pobli\u antykwariatu Joanny te\ mo\na było zadzwonić, no i \eby był czynny.
I modły moje zostały wysłuchane! Automat działał. Wykręciłem numer Jacka.
Odebrał natychmiast:
- Dzwoń pod numer 44-75-64! A teraz na świerk! - rozkazałem.
Ukryliśmy wehikuł za naro\nym domem i opadliśmy z westchnieniem ulgi na ławkę
przy budce telefonicznej. Otarłem czoło z potu. Pomimo zbli\ającego się wieczoru upał
zdawał się narastać. Resztki wiatru nie przynosiły ochłody, a tylko potęgowały
duchotę. Wysłałem właśnie Zosię po lody, gdy zadzwonił telefon w budce. Podbiegłem
i chwyciłem słuchawkę:
- Jacek?
- Ano! Zajechały dwie hondy, znajome granatowe BMW i nissan terenowy.
- Kochany, na drzewo i wypatruj jaguara metallic. Postaraj się dojrzeć, kto nim
przyjechał i od razu pędz dzwonić!
Mroczniało. W bezwietrznym powietrzu nadpełzały od pomocy chmury i ciemnym
granatem zasnuły słońce.
Zośka wróciła i raczyliśmy się wpół roztopionymi lodami, oklejającymi nam palce.
Wtedy na wyjezdzie z willi Joanny ukazała się srebrzysta maska jaguara.
Jednocześnie z antykwariatu wyszła pani Hanna i starannie zamknęła za sobą drzwi.
Wsiadła do wozu, który ruszył w górę Głównej.
 Jedzcie na Liliową! Jedzcie, kochane! - prosiłem w duchu.
119
Ale długo jeszcze trzeba było czekać, denerwować się, gdy jakiś młodzian akurat
korzystał z naszego automatu, aby wreszcie usłyszeć dzwięk jego dzwonka.
- Wujku! - krzyknęło w słuchawce, a\ zaświdrowało mi w uchu.
- Jest jaguar! Nie mogłem zobaczyć, kto przyjechał, ale to są co najmniej trzy osoby!
- Skąd wiesz?
- Bo trzy razy trzasnęły drzwiczki.
- No, Jacek, masz głowę! Ale teraz wracaj na drzewo i jakby coś, to dzwoń. Przy
telefonie będzie Zośka, bo ja mam małą sprawę do załatwienia!
- A ty się nie wykrzywiaj! - zwróciłem się do siostrzenicy.
- Teraz to naprawdę wa\ny dy\ur!
Pobiegłem w stronę antykwariatu. Oczywiście nie miałem czego szukać od frontu; [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksPS33. .Pan.Samochodzik.i.Lup.Barona.Ungerna. .Olszakowski.Tomasz.(osloskop.net)(28) Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik i ... Sekret alchamika SędziwojaMiernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Buzdygan hetmana Mazepy70 Mróz Jacek Pan Samochodzik i Rękopis z Poznania(71) Pan Samochodzik i Włamywacze Arkadiusz NiemirskiPan Samochodzik i Niesamowity Dwór(7) Nienacki Zbigniew Niesamowity dwor16 Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Testament Rycerza JedrzejaNienacki_Zbigniew_ _Pan_Samochodzik_i_NiewLato w Wenecji Wallington Vivienne
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spoker-kasa.htw.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com