[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ramię. Wydawał się trochę chory, ale pośpieszne oględziny uspokoiły ją przynajmniej, że tym razem nic sobie nie złamał. Dzięki Bogu. Najwidoczniej zdołał nad sobą zapanować. - Ależ ty zasypiasz na stojąco! - zawołała i ujęła go mocniej pod ramię, czując przyjemne ciepło jego ciała. - Jak długo już tu siedzisz? Dlaczego nie wszedłeś na górę? Nie mogła uwierzyć, że to naprawdę on. Zostawiając go w Wenecji bez słowa pożegnania, zachowała się okropnie. A mimo to znów ją odnalazł. I wtedy ogarnął ją niepokój. A może to koniec? Może przyjechał tylko po to, żeby się oficjalnie i ostatecznie rozstać? Och, nie. Tylko nie to! Duży plecak Simona leżał na ławce, zrozumiała więc, że nie zatrzymał się w żadnym hotelu. Najwidoczniej zamierzał wyjechać z Londynu jeszcze dzisiejszego wieczora. - Myślałem, że wyjdziesz o czwartej, jak cała reszta - uśmiechnął się żałośnie. - Ale kiedy wszyscy wyszli, a ciebie nie było, zapytałem strażnika. Powiedział mi, że jesteś zajęta, i zapytał, czy ma ci powiedzieć, że przyjechałem. Nie chciałem przeszkadzać, więc powiedziałem mu, że poczekam tu, aż skończysz. Tyle godzin czekał na nią na twardej ławce i w dodatku głodny - pokręciła głową. - Jadłeś coś? - Nie. A ty? - Zamówiłam przez telefon pizzę i zjadłam w biurze, ale ty musisz umierać z głodu. Wyglądasz na zmęczonego. Myślę, że w tej chwili najlepiej będzie, jeżeli zatrzymasz się u mnie. Zrobię ci coś do jedzenia, a potem odpoczniesz i dobrze się wyśpisz. Pogratulowała sobie w duchu, że wczoraj wieczorem, w drodze z lotniska, kupiła chleb i coś na kanapki. Po chwili dotarło jednak do niej, że Simonowi trudno się będzie wyspać na sofce w saloniku. Chyba że zaprosi go do... swojego łóżka. RS 75 Dreszcz emocji przebiegł jej po plecach, ale natychmiast go stłumiła. Przypomniała sobie, że przecież uciekła od niego bez słowa i nawet nie zadzwoniła, kiedy przyleciała do Londynu. Spodziewała się, że kiedy zostaną sami, Simon nakrzyczy na nią i powie, że ma jej absolutnie i na zawsze dosyć. Wahała się, czy w takiej sytuacji powiedzieć mu o swoim awansie i o tym, że wraca do Australii. Nie była pewna, czy jej sukces go ucieszy. Równie dobrze mógł uznać, że jeśli jej kariera tak świetnie się rozwija, to nic innego nie jest jej już potrzebne do szczęścia. Czy życie Simona ułoży się lepiej, jeżeli ona z niego zniknie? Och, Simon! Ja tylko chcę, żebyś był szczęśliwy. %7łebyś wrócił do tego, co najbardziej kochasz! Chcę być z tobą... ale najpierw stań na nogi, odzyskaj pracę i pozycję. Prowadząc go do wyjścia, starała się pozbyć wyrzutów sumienia. Powoli, powoli Annabel. I po kolei. Najpierw wez go do domu i nakarm. - Wynajmuję mieszkanie od jednego ze wspólników firmy. To zaledwie kilka kroków stąd. Możemy pójść piechotą. Mam nadzieję, że lubisz jajka, bo jeszcze nie zdążyłam zrobić porządnych zakupów. To wszystko stało się tak szybko. Cały wczorajszy dzień sekretarka próbowała się ze mną skontaktować w sprawie ważnego spotkania, na którym musiałam być dziś rano. Bilet na samolot o szóstej czekał na mnie na lotnisku. Wyjeżdżałam w ogromnym pośpiechu, nie miałam czasu... - Nie miałaś czasu napisać nawet kilku słów, więc poprosiłaś recepcjonistę o powtórzenie wiadomości - powiedział znużony, a ona z przerażeniem pomyślała, że jest na nią wściekły. - Zamierzałam do ciebie zadzwonić z lotniska... - broniła się słabym głosem. - Ale znowu zabrakło ci czasu - stwierdził, nie próbując nawet udawać, że to było pytanie. Najwidoczniej uznał, że pochłonięta sprawami czekającymi ją w Londynie od razu o nim zapomniała. - Nie przejmuj się, wróciłem do hotelu po szóstej. Nawet gdybyś dzwoniła i tak byś mnie nie zastała. Nie zadał sobie nawet trudu, by jej wypomnieć, że mogła zadzwonić wieczorem po przyjezdzie do Londynu, albo zostawić wiadomość z prośbą, by oddzwonił, gdyby go nie zastała w hotelu. - Chodzmy szybciej, bo zaczyna padać - powiedział Simon, a ona, zadowolona ze zmiany tematu, posłusznie przyśpieszyła. - Londyńskie lato... - westchnęła, ale zaraz sobie przypomniała, że już niebawem wraca do Australii, i to do Sydney. RS 76 Nieduże, dwupokojowe mieszkanko mieściło się na pierwszym piętrze eleganckiego, dwupiętrowego apartamentowca. Simon od razu zauważył brudne naczynia niesprzątnięte po śniadaniu. Ale poza śladami pośpiechu, w jakim Annabel wychodziła dziś rano do pracy, mieszkanie wyglądało na czyste i zadbane. Było malutkie i ciche, widać było, że mieszka w nim osoba samotna. Nieduży salonik oddzielał od kuchni bufet, przy którym stały wysokie stołki. W głębi dostrzegł jeszcze jedne drzwi, najprawdopodobniej prowadzące do sypialni połączonej z łazienką. Ciekawe, czy mieszkając tu w pojedynkę, czuła się osamotniona? Czy tęskniła za nim? A może brakowało jej tylko... och, to przecież jasne, że tęskniła za swoim dzieckiem. Za ich dzieckiem. - Przepraszam za ten bałagan. Annabel szybko sprzątnęła naczynia po śniadaniu, poskładała gazety i poprawiła poduszki na kanapie. Oprócz kanapy, w saloniku znajdował się jeszcze niski stolik do kawy i dwa skórzane fotele, oraz antyczne biureczko i półka, zawalona kolorowymi pismami i prawniczymi książkami, wśród których zaplątało się kilka powieści. Jeżeli miała telewizor, to musiał stać w jej sypialni. Jej sypialnia... - rozmarzył się Simon. Zatęsknił za Annabel i zrozumiał, że zbyt długo już sypiali oddzielnie. Oficjalnie w dalszym ciągu była jego żoną, ale czy nadal pragnęła go tak namiętnie jak kiedyś? W Wenecji wydawało mu się, że tak, ale kiedy jej ukochana firma wezwała ją z powrotem, zostawiła go bez słowa i na złamanie karku popędziła do Londynu. Ciekawe, czy powie mu, co było aż tak pilne, że szefowie postanowili przerwać jej tygodniowy wypoczynek w Wenecji, czy usłyszy tylko słowo praca"? - Daj spokój, nie musisz sprzątać. I nie musisz dla mnie nic szykować. Zrobię sobie kanapkę. Masz jakiś chleb? - Po tylu godzinach czekania w holu zasługujesz na coś więcej niż kanapka. Wyciągnij się w fotelu i oprzyj nogi na stołku. Przebiorę się i zaraz zrobię ci omlet Ananbel zniknęła za drzwiami do sypialni, a Simon najchętniej poszedłby za nią. Uznał jednak, że korzystając z okazji, powinien zrobić co innego. Pogrzebał w plecaku i wyciągnął z niego, coś, co kupił wcześniej, tego dnia. Wziął to do ręki, wślizgnął się po cichu do kuchni i umieścił swój zakup we właściwym miejscu. RS 77 Kiedy Annabel, przebrana w błękitny dres i wygodne mokasyny, wróciła do saloniku, Simon siedział rozparty w fotelu. - Zpiący? - zapytała, przechodząc do kuchni. - Ani trochę - zapewnił ją z łobuzerskim uśmiechem, zdając sobie sprawę, że wystarczy tylko dotyk lub spojrzenie, by jego tłumiona namiętność buchnęła gwałtownym płomieniem. Widząc jego uśmiech, Annabel zacisnęła palce, zapominając, że trzyma w dłoni jajko. Skorupka pękła, ale na szczęście trzymała rękę nad miską, więc jajko wylądowało tam, gdzie powinno. Odwróciła wzrok od Simona i szybko wbiła do miski następne jajka. Patrzył na jej energiczne, celowe ruchy, słuchał poszczekiwania naczyń i zanim się zorientował, pojawiła się przed nim z tacą, na której stał omlet i tosty. - Nie wstawaj - podała mu tacę. - Masz ochotę na kawę? - Z przyjemnością się napiję, dziękuję. A omlet wygląda naprawdę wspaniale. Nie przypuszczał, że Annabel tak dobrze daje sobie radę w kuchni. Kiedy mieszkali razem, zatrudniali gosposię, która im gotowała, i tylko niekiedy podczas weekendu siadali w ogrodzie, a on stawał przy grillu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksGrenville Hilary Slodka WenecjaGrenville_Hilary_ _SÄšâodka_Wenecja181. Margaret Mayo Lato w HiszpaniiSzczesliwa ZamianaGold Kristi PocaśÂunek nieznajomegoMacLean Alistair WiedśĹźma morskaCole, Allan & Chris Bunch Die Sten Chroniken 04 Division Der Verlorene0489. Kingsley Maggie Udany zwićÂ
zekJackie Braun SśÂośÂce nad winnicćÂ
Hassel Swen General SS
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspoker-kasa.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|