[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- I po co pan chce mi robić zdjęcie? - rzucił dziadek, jednak nie protestował, gdy trzasnęła migawka. - Nie słyszeliście historii o oficerze, który tu popełnił samobójstwo? Młody kapitan przyjechał tutaj do pracy prosto z frontu wschodniego. Miał przedstawić wyniki wstępnych prób z nowym karabinem szturmowym. Tam, w Mieście Brygidy , mieszkały kobiety. Jak to żołnierz frontowy, który całe dnie spędzał w okopach, z dala od wielkomiejskich rozrywek, zakochał się w jednej z nich. Ona w nim też. On już pierwszego dnia naraził się pewnemu generałowi stwierdzając, że nie ma pojęcia o tym, co dzieje się na froncie. Ten generał postanowił się zemścić. Obiecał Niemce, że jeżeli zostanie jego kochanką, to załatwi jej jedynemu bratu przeniesienie do spokojnej służby na Wale Atlantyckim. Cała jej rodzina zginęła w nalotach i miała tylko brata. Zgodziła się na propozycję generała. Kapitan załamał się i strzelił sobie w łeb. Przeniesiony żołnierz zginął w pierwszym dniu inwazji aliantów w Normandii. Widziałem, że nie było dziewczyny, która by dyskretnie nie ocierała łez. Staruszek patrzył na nie dobrotliwie. - I ten kapitan tutaj straszy? - zapytał Olbrzym zawzięcie notując. - Aaa, jedni mówią, że to duch, inni, że strażnik kwatery. - Jaki strażnik? - odezwał się Jacek. - Nie słyszeliście, że Niemcy przy ważnych obiektach, kryjących ich tajemnice, zostawiali strażników. Tutaj kiedyś zginął taki jeden, co odnalazł wejście do tunelu technicznego. Wrócił tylko do domu po latarkę i łom. Powiedział rodzinie, że będą bogaci. Słuch po nim zaginął. Szukała go milicja z psami, ale zwierzęta zgubiły trop gdzieś w lesie. Podobno ci, którzy za bardzo chodzili po tych bunkrach, mieli różne wypadki, potłukli się, więcej nie chcieli tutaj wracać. Słuchaliśmy tych historii, a dreszcze nam chodziły po plecach. Staruszek pożegnał się z nami i zniknął między drzewami. - Dziwne, naprawdę niesamowite - mruczał Olbrzym. - Może ten strażnik to jakiś były członek Wehrwolfu - orzekł Sarmata. - A oni tutaj działali? - zapytała Zosia. - Tak - odezwał się Olbrzym. - Ta historia zaczęła się naprawdę niezwykle. Hans Prutzmann, SS-Obergruppenfuhrer, szef Wehrwolfu, przybył do Królewca na początku 1945 roku. Wszyscy niemieccy dowódcy wiedzieli już, że zbliża się czas ofensywy radzieckiej. Chociaż Prusy Wschodnie w propagandzie nosiły miano Twierdzy Fuhrera , doskonale wiedziano, że będzie ona musiała paść. Dla Niemców ważniejszy był Zląsk. Obrona tego rejonu przez miesiąc pozwalała na prowadzenie produkcji przez następne dwa miesiące. Mimo to na terenie Prus powstały pierwsze oddziały Wehrwolfu. Miała to być podziemna armia, atakująca okupanta, zadająca mu cios w plecy i oczekująca nadejścia odsieczy. Prutzmann przyjeżdżając do Królewca miał już prawie gotową listę pierwszych wilkołaków. Wybrano szóstkę ochotników, znających teren, języki rosyjski, polski oraz gwarę mazurską. Dodatkowo doskonale znali się na sztuce wojennej. Ich zadaniem było organizowanie sieci współpracowników w terenie. Podobne techniki stosowali polscy spadochroniarze przerzucani do okupowanej Polski zarówno z Zachodu, jak i ZSRR. Identycznie działają obecnie elitarne jednostki amerykańskich zielonych beretów. - Widziałem to na filmach - wtrącił Jacek. - Na czele pierwszej jednostki stanął Hauptsturmfuhrer SS Bruno Altenwald. Walterowi Wiese, jednemu z wilkołaków dostarczono dokumenty Waltera Lenckego, niemieckiego komunisty. Grupa przedarła się do Puszczy Boreckiej, jej zadaniem było wysadzenie radzieckiego sztabu, który zajął giżycką Twierdzę Boyen. W Giżycku fałszywy Lencke zgłosił się do wyzwolicieli i zaoferował gotowość współpracy z okupantem. Został skierowany do pracy w kontrwywiadzie III Frontu Białoruskiego. W dniu 1 maja 1945 roku, gdy Rosjanie fetowali robotnicze święto, Lencke z drugim komandosem próbowali podłożyć ładunek wybuchowy. Coś jednak nie zadziałało i obu mężczyzn szybko ujęto. Niemcy wpadli w ręce oficerów śledczych, którzy wypracowanymi już metodami zmusili ich do wskazania miejsca kryjówki całej grupy. Był to jeden z bunkrów w Puszczy Boreckiej. Do ataku wyznaczono kompanię piechoty uzbrojonej w broń maszynową, granaty, gazy łzawiące. Szybki szturm zakończył się sukcesem. Dwóch wilkołaków zabito, jednego ujęto, a dowódca popełnił samobójstwo. Więcej grup Wehrwolfu powstało jednak na Zląsku. Może rzeczywiście ich potomkowie strzegą hitlerowskim tajemnic. O strażnikach wspominają również ludzie penetrujący Góry Sowie i podziemia zamku w Książu. - Potraficie dobrze nastraszyć - stwierdziła jedna z harcerek. Już trochę mniej weseli kontynuowaliśmy zwiedzanie kwatery. Do kotłowni schodziło się po kilku schodach. Skręciliśmy w lewo i weszliśmy do niskiego pomieszczenia, gdzie znajdował się jakiś zsyp. Dalej była hala wysoka na siedem metrów, szeroka na dziesięć i długa na dwadzieścia. Pod sufitem widać było resztki prowadnic i bloczków. Idąc dalej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksPS33. .Pan.Samochodzik.i.Lup.Barona.Ungerna. .Olszakowski.Tomasz.(osloskop.net)16 Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Testament Rycerza Jedrzeja(28) Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik i ... Sekret alchamika SÄdziwoja15 Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Nieuchwytny kolekcjoner15 Pan Samochodzik i Nieuchwytny Kolekcjoner Zbigniew âŚ70 MrĂłz Jacek Pan Samochodzik i RÄkopis z PoznaniaNienacki_Zbigniew_ _Pan_Samochodzik_i_Niew(71) Pan Samochodzik i WĹamywacze Arkadiusz NiemirskiPan Samochodzik i Niesamowity DwĂłrAlex Ryder Dark Deceiver (pdf)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plannkula.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|