[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głuchy odgłos, ale pomyślałem, \e biegnie tędy przewód kominowy, poniewa\ ta część boazerii znajduje się w najbli\szym sąsiedztwie komina. Wziąłem do ręki latarkę elektryczną i pierwszy przekroczyłem próg tajnego wejścia. Za mną poszedł dyrektor Marczak, a potem Batura i reszta. Zamykał pochód sier\ant Wąsik, dając baczenie, aby korzystając z tak znakomitej okazji, nie umknął mu \aden z przestępców. Kręte schody zaprowadziły nas do du\ej komnaty pod salą balową. Tak, to była z całą pewnością lo\a masońska. Zciany wybito kiedyś czarnym suknem; teraz zwisały ju\ tylko strzępy zmurszałej materii, połyskujące gdzieniegdzie złotymi malowidłami, przedstawiającymi wolnomularskie insygnia: kielnię i cyrkle, znaki zodiaku i inne dziwne symbole, tchnące tajemniczością. Lo\a przypominała małą świątynię: pod trzema ścianami stały drewniane ławy dla braci, pod czwartą znajdował się dębowy czarny stół, a za nim pięć krzeseł z rzezbionymi oparciami. Na stole dostrzegliśmy kilka ogromnych srebrnych świeczników. W rogu był kredens oszklony, a w nim pełno skarbów, które mogły zachwycić oko ka\dego muzealnika. Kryły się tam bowiem srebrne i złote rytualne przedmioty i naczynia: wspaniała złocona waga, ogromny złocony cyrkiel i srebrna kielnia, puchary i miseczki, do których padała kropla krwi przyjmowanego do lo\y nowego brata, wysadzane drogimi kamieniami puginały, słu\ące do obrzędu braterstwa krwi. Na jednej ze ścian wisiała wspaniała kolekcja szabli i szpad potrzebnych do obrzędu, gdy pod wyciągniętymi szpadami przechodzić musiał nowo przyjmowa- ny brat. Obejrzeliśmy insygnia mistrza, pieczęcie lo\y w Janówce, która zwała się, sądząc po symbolach, Jutrzenką Wschodu. W czarnej, inkrustowanej srebrem skrzyni znalezliśmy oprawną w skórę księgę ze spisem dochodów i wydatków lo\y wspaniały materiał dla historyków. Le\ało tam te\ kilka dyplomów braci, którzy dopiero co wstąpili do lo\y. Pod jedna ze ścian znajdowały się równie\ organy, na których jeden z braci akompaniował pieśniom rytualnym, śpiewanym podczas zebrań. Wyposa\enie tej komnaty nazwać by mo\na jednym wielkim skarbcem, nie tyle ze względu na złocone naczynia i wysadzane klejnotami puginały i rękojeści szabli, ile przez fakt, \e tak wiele zabytków masońskich przetrwało do naszych czasów. A nigdzie dotąd nie znaleziono kompletnego wyposa\enia lo\y masońskiej. Dyrektor Marczak zastanawiał się głośno: Jak się to stało, \e przez tyle lat w nienaruszonym stanie przetrwało to wszystko? Wyjaśniał mu Ba tura: " To samo pytanie zadałem Czerskiemu. Okazało się, \e ta zagadka ma dość proste rozwiązanie. Pierwszym właścicielem dworu w Janówce i zarazem mi strzem tej lo\y był hrabia Bruśnicki, który nigdy tu nie mieszkał, miał swój pałac o siedemdziesiąt kilometrów stąd. Do Janówki przybywał tylko na zebrania lo\y. Jak większość braci masońskich, brał on udział w spisku, który potem przero dził się w powstanie listopadowe. Zginął w maju 1831 roku w słynnej bitwie pod Ostrołęką. Zmierć, wygnanie, los tułacza oto co spotkało większość braci ma sońskich. Zapewne ani \ona hrabiego, ani jego małoletni wówczas syn nie zdawali sobie sprawy, czym był w rzeczywistości dwór w Janówce. Przez kilkanaście lat po śmierci hrabiego dwór stał opustoszały i zaczął chylić się ku ruinie. Gdy mło dy hrabia dorósł, dwór odnowiono i zamieszkano w nim. Wówczas to odkryto tajne przejście do biblioteki. Ale na ślad tajnej komnaty pod salą balową nikt nie wpadł, bo dębowa boazeria jest bardzo trwała i nie wymaga napraw. Kupując Ja- nówkę Czerski dowiedział się tylko o tajnym przejściu do biblioteki, zapoznając się jednak z historią dworu, doszedł do wniosku, \e kryje on jeszcze inne zagadki. Szukał długo, a\ znalazł wejście do lo\y. Kto znał Czerskiego, ten chyba wie, jak bardzo pragnął, aby uwa\ano go za naukowca-historyka. Bolał nad tym, \e uczeni historycy odnoszą się do niego z lekcewa\eniem. Gdy dokonał odkrycia, zacho wał tę sprawę w największej tajemnicy i przystąpił do pisania pracy naukowej z dziejów wolnomularstwa. Mam nawet rękopis tej jego pracy. W międzyczasie jednak kilkakrotnie zmieniał swoje zamiary. Z początku zamierzał swym odkry ciem wzbudzić sensację w świecie naukowym, potem znów decydował się sprze
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksPS33. .Pan.Samochodzik.i.Lup.Barona.Ungerna. .Olszakowski.Tomasz.(osloskop.net)16 Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Testament Rycerza Jedrzeja(28) Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik i ... Sekret alchamika SÄdziwoja15 Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Nieuchwytny kolekcjonerMiernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Buzdygan hetmana Mazepy15 Pan Samochodzik i Nieuchwytny Kolekcjoner Zbigniew âŚ70 MrĂłz Jacek Pan Samochodzik i RÄkopis z PoznaniaNienacki_Zbigniew_ _Pan_Samochodzik_i_Niew(71) Pan Samochodzik i WĹamywacze Arkadiusz NiemirskiFleming, Ian Bond 12 (1964) You Only Live Twice
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrafalradomski.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|