[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sukienkę. Oczy Ismaela zrobiły się wielkie jak spodki. To, co ujrzał przed sobą, przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Irne, w o wiele bardziej skąpym, niż się spodziewał, kostiumie kąpielowym, tak krótkim, że jej matka nigdy nie zgodziłaby się przyznać, iż zasługuje na tę nazwę, roześmiała się na widok głupiej miny Ismaela. Pozwoliła mu nacieszyć oczy swoim widokiem, ale nie za długo, kilka zaledwie sekund, i wskoczywszy do wody, zniknęła pod połyskującą taflą. Ta dziewczyna była dla niego zdecydowanie za szybka. A może to on nie nadążał. Nie zastanawiając się dwa razy, skoczył za nią. Pilnie potrzebował ochłody. Ismael i Irne podpłynęli do wejścia do Groty Nietoperzy przypominającego tunel prowadzący w głąb wykutej w skale katedry. Poczuli, jak opływa ich zimny prąd wydostający się z groty. Wnętrze podwodnej jaskini miało kształt kopuły, z której zwieszały się setki stalaktytów podobnych do skamieniałych lodowych łez. Odbijające się od wody światło odsłaniało tysiące zakamarków pośród skał, a piaszczyste dno delikatnie fosforyzowało, jakby rozciągał się na nim świetlisty kobierzec. Irne zanurkowała i otworzyła pod wodą oczy. Zwiat migotliwych odbłysków, zaludniony przez niesamowite, fascynujące stworzenia, falował przed nią w zwolnionym tempie. Małe ławice rybek migotały oślepiająco, jakby puszczały wielobarwne zajączki. Ze skał zwisały tęczowe rośliny. Maleńkie kraby biegały po piaszczystym dnie. Dziewczyna trzymała głowę pod wodą, wpatrując się w faunę zamieszkującą jaskinię, aż poczuła, że brakuje jej tchu. Uważaj, bo jak tak dalej pójdzie, wyrośnie ci rybi ogon i zmienisz się w syrenę zażartował Ismael. Ona uśmiechnęła się tylko i w mdłym świetle jaskini pocałowała go. Już jestem syreną szepnęła, kierując się w głąb Groty Nietoperzy. Ismael mrugnął okiem do kraba, który obserwował całą scenę ze skalnej ściany ze stoickim spokojem i antropologiczną, rzec by można, ciekawością. Pełne życiowej mądrości spojrzenie skorupiaka było jednoznaczne. Irne znów sobie z niego kpiła. * * * Nie ma jej już cały dzień, pomyślała Simone. Hannah nie tylko nie stawiła się w pracy, ale i nie dawała żadnego znaku życia. Simone zaczęła się zastanawiać, czy chodzi tylko o zwykłe uchybienie natury dyscyplinarnej. Miała nadzieję, że tak właśnie jest. Odczekała całe niedzielne popołudnie, licząc na jakąś wiadomość od dziewczyny. Pewnie musiała udać się do domu. Jakaś mała niedyspozycja. Nieprzewidziana sprawa wymagająca pilnego załatwienia. Była skłonna zaakceptować każde wyjaśnienie. Po godzinach oczekiwania uznała wreszcie, że nie może dłużej odkładać tego problemu na pózniej. Już miała zatelefonować do rodziców Hannah, kiedy rozległ się dzwonek. W słuchawce odezwał się nieznajomy głos, którego ton nie był bynajmniej uspokajający. Dzień dobry, pani Sauvelle. Nazywam się Henri Faure. Jestem szefem żandarmerii w Błękitnej Zatoce oznajmił, a każde jego słowo zdało się Simone ciężkie niczym głaz. Po obu stronach linii zapadła pełna napięcia cisza. Jest pani tam? zapytał żandarm. Tak, słucham. Muszę przekazać pani złą wiadomość& * * * Dorian uznał swój dzień pracy za zakończony. Wszystkie zadania, które powierzyła mu Simone, zostały skrzętnie wykonane, a perspektywa wolnego popołudnia przedstawiała się nader obiecująco. Kiedy dotarł do Domu na Cyplu, okazało się, że Simone nie wróciła jeszcze z Cravenmoore, a Irne włóczyła się gdzieś pewnie z tym swoim nowym narzeczonym. Dorian, wypiwszy duszkiem dwie szklanki mleka, rozejrzał się po domu, który pod nieobecność obydwu kobiet wydał mu się nagle przerazliwie cichy. Poczuł się nieswojo. Dla kogoś przyzwyczajonego do towarzystwa znalezienie się w pustym domu bywa doświadczeniem niezbyt przyjemnym. Pomyślał, że skoro do zmroku zostało jeszcze kilka godzin, mógłby zrobić sobie wycieczkę do lasu Cravenmoore. W dziennym świetle, tak jak mówiła Simone, tajemnicze cienie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksClair Daphne Ĺwiatowe Ĺťycie Extra 295 Ĺlub w Nowej ZelandiiL. J. Smith Ĺwiat Nocy 02 . . . , AnioĹ CiemnoĹci, . . [caĹa]Trifonow Jurij DĹUGIE POĹťEGNANIE SERIA WSPĂĹCZESNA PROZA ĹWIATOWADiana Wynne Jones Ĺwiaty Chrestomanciego I Zaczarowane Ĺťycie (7)CaĹa prawda o Ĺwiadkach JehowyCastaneda Carlos Nauki don JuanaLato w Wenecji Wallington VivienneHenley Virginia 02cz. SokóśÂ i Panna 18Zajdel _Janusz_A_ _ Limes _InferiorCrónicas y anÄĄlisis Campeonato Mundial de Ajedrez Sochi 2014
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plstoryxlife.opx.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|