[ Pobierz całość w formacie PDF ]
korzeń w woreczku na miękką papkę, umieścił go w drewnianej misce. Włożył tam również kamienny mozdzierz i tłuczek, napełnił miskę wodą, a następnie przeniósł ją do świńskiego koryta prostokątnego kształtu, stojącego pod płotem z tyłu domu. Powiedział, że korzeń musi się moczyć całą noc poza domem, żeby nasiąknął nocnym powietrzem [el sereno]. Jeśli jutro będzie słonecznie i gorąco oznajmił to będzie dobry znak. Niedziela, 10 września 1961 W czwartek, 7 września, było bezchmurnie i upalnie. Don Juan sprawiał wrażenie niezwykle zadowolonego i stwierdził kilkakrotnie, że najprawdopodobniej czarcie ziele mnie polubiło. Korzeń moczył się w wodzie przez całą noc; około dziesiątej rano udaliśmy się na tyły domu. Don Juan wyjął miskę z koryta, postawił ją na ziemi i usiadł obok niej. Wziął woreczek i potarł nim o dno miski. Trzymając go kilka cali nad wodą, wyjął zawartość, po czym zanurzył woreczek w wodzie. Powtórzył te czynności jeszcze trzy razy, po czym cisnął woreczek do koryta i pozostawił miskę w promieniach upalnego słońca. Po dwóch godzinach wróciliśmy w to miejsce. Don Juan przyniósł z sobą średniej wielkości kociołek z wrzącą wodą żółtawego koloru. Bardzo ostrożnie przechylił miskę i wylał wodę z wierzchu, pozostawiając gęsty osad, który zgromadził się na dnie. Zalał osad wrzątkiem i ponownie pozostawił miskę na słońcu. Ten tok postępowania powtórzył trzykrotnie w trwających ponad godzinę odstępach. Na koniec wylał z miski prawie całą wodę, nachylił ją pod takim kątem, żeby Wpadały doń promienie póznopopołudniowego słońca i pozostawił ją w takim położeniu. Gdy kilka godzin pózniej wróciliśmy w to miejsce, było już ciemno. Dno miski pokrywała warstwa kleistej substancji, przypominającej z wyglądu niewielką ilość białawego lub jasnoszarego krochmalu. Było jej tyle, że Wypełniłaby może łyżeczkę do herbaty. Don Juan zaniósł miskę do domu; nastawił wodę, by się gotowała, a ja zabrałem się do wydłubywania z osadu okruchów ziemi przywianych wiatrem. Don Juan roześmiał się. Odrobinka brudu nikomu nie zaszkodzi. Kiedy woda zagotowała się, wlał do miski mniej więcej filiżankę wrzątku. Takiej samej żółtawej wody używał wcześniej. Osad rozpuścił się pod jej wpływem, zamieniając się w substancję koloru mleka. Co to za woda, don Juanie? Wywar z owoców i kwiatów rosnących w wąwozie. Zawartość miski wlał do starego glinianego kubka podobnego do doniczki. Ponieważ była jeszcze bardzo gorąca, dmuchał na nią, żeby ostygła. Pociągnął łyk i podał mi kubek. Wypij! powiedział. Machinalnie ująłem podany mi kubek i bez namysłu wypiłem całą zawartość. Woda miała odrobinę gorzki smak, choć była to gorycz prawie niezauważalna. Trudno natomiast było nie zauważyć gryzącego zapachu tego płynu. Cuchnął karaluchami. Niemal natychmiast zacząłem się pocić. Zrobiło mi się ciepło, a do uszu nabiegła mi krew. Przed moimi oczami pojawiła się czerwona plamka, a mięśniami mego brzucha poczęły targać bolesne skurcze. Po chwili, mimo że ból już ustąpił, zaczęło mnie ogarniać zimno, byłem zupełnie mokry od potu. Don Juan spytał, czy nie widzę przed oczami ciemności lub czarnych plam. Odpowiedziałem, że widzę wszystko na czerwono. Moje zęby dzwoniły o siebie, ponieważ ogarnęło mnie napływające falami i nie dające się opanować zdenerwowanie, promieniujące jakby od środka mej piersi. Usłyszałem pytanie, czy się nie boję. Pytania don Juana wydały mi się pozbawione sensu. Odpowiedziałem, ze oczywiście odczuwam lęk, ale zapytał mnie ponownie, czy to lęk przed zielem. Nie zrozumiałem, o co mu chodzi, i przytaknąłem. Roześmiał się i stwierdził, że w rzeczywistości nie odczuwam lęku. Zapytał, czy dalej widzę na czerwono. Nie widziałem niczego oprócz wielkiej czerwonej plamy przed oczami. Po pewnym czasie poczułem się lepiej. Nerwowe skurcze stopniowo ustępowały; pozostało jedynie dokuczliwe, ale przyjemne zmęczenie i przemożne pragnienie snu. Nie mogłem nic poradzić na zamykanie się powiek, choć nadal słyszałem głos don Juana. Zasnąłem. Wrażenie, że jestem pogrążony w soczystej czerwieni, nie opuściło mnie jednak przez całą noc. Nawet moje sny były w czerwonym kolorze. Obudziłem się w sobotę około trzeciej po południu. Spałem prawie dwie doby. Odczułem lekki ból głowy i dolegliwości żołądkowe, a także bardzo ostre przerywane bóle jelit. Poza tym memu przebudzeniu nie towarzyszyło nic niezwykłego. Spostrzegłem don Juana drzemiącego przed domem. Uśmiechnął się do mnie. Wczoraj w nocy wszystko poszło gładko powiedział. Zobaczyłeś czerwień i tylko to się liczy. Co by się stało, gdybym jej nie zobaczył? Ujrzałbyś czerń, a to zły znak. Dlaczego zły? Gdy człowiek ujrzy czarny kolor, to znaczy, że czarce ziele nie dla niego zwymiotuje wnętrzności, na czarno i zielono. Umrze? Nie sądzę, żeby miał umrzeć, ale będzie długo chorował. A co z tymi, którzy ujrzeli czerwień? Nie wymiotują, a korzeń daje im przyjemne odczucia, co oznacza, że są silni i z natury gwałtowni takich ziele lubi. Na tym polega jego wabienie. Kłopot z tym, że ludzie stają się ostatecznie niewolnikami czarciego ziela w zamian za moc, jaką ich ono obdarza. Nad tą sprawą nie możemy jednak zapanować. Człowiek żyje jedynie po to, by się uczyć. A jeśli się uczy, to dlatego, że jest mu to sądzone, na dobre lub złe. Co mam dalej robić, don Juanie? Musisz teraz zasadzić pęd [brote], który odciąłem Id drugiej połówki pierwszej porcji korzenia. Wczoraj w nocy spożyłeś pierwszą jego połowę, a teraz trzeba posadzić w ziemi drugą. Musi wyrosnąć i wydać nasienie, zanim zabierzesz się naprawdę do obłaskawiania rośliny. W jaki sposób ją obłaskawię?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksZafĂłn Carlos Ruiz ĹwiatĹa wrzeĹniaMakśÂowicza Roberta WćÂdrówki kulinarneBohdan Petecki Strefy ZeroweMaxwell_Cathy_ WdówkaBray Libba Magiczny KrćÂ
g 01 Mroczny SekretAgatha Christie Zagadka BśÂćÂkitnego Expresu _Tajemnica BśÂćÂkitnego Expressu_The Balkans A History OfNavin Jacqueline Szkola uczucColin Evans Great Feuds in History, Ten of the Liveliest Disputes Ever (2001)Sandemo_Margit_09_ZbśÂćÂ
kane_serca
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plstoryxlife.opx.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|