[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jest wyjątkowa. Ale to uczucie zaczęło się du\o wcześniej, jeszcze w dzieciństwie. Myślała jednak, ze wszyscy tak mają, \e czują się inni i lepsi. -Fakt, tak myślą wszyscy- przyznał Anioł i Gillian drgnęła, jak zawszę gdy sobie uświadomiła, \e jej myśli nie nale\ą ju\ tylko do niej. Anioł mówił dalej. -Ale w twoim wypadku to prawda. Co właściwie wiesz o prababce Elspeth? -Co?- Zupełnie zbił ją z tropu.- To staruszka, mieszka w Anglii, co roku przysyła mi prezenty na święta& - Jak przez mgłę przypomniała sobie fotografię starszej siwej pani w okularach, tweedowej spódnicy i wygodnych butach. Z pekińczykiem w czerwonym fraczku. -Dorastała w Anglii, ale urodziła się w Stanach. Miała zaledwie rok, gdy rozdzielono ją ze starszą siostrą Edgith, która ją wychowywała. Działo się to podczas I wojny światowej. Uznano, \e nie ma \adnych krewnych, i adoptowało ją mał\eństwo z Anglii. -Co, to doprawdy fascynujące.- Gillkian niczego ju\ nie rozumiała, ale i traciła cierpliwość.- Ale co, do licha& -Ju\ ci mówię, co to ma wspólnego z Dawidem. Twoja prababka dorastała z daleka od siostry, z dala od swoich. I dlatego nie znała swego dziedzictwa. Nie wiedziała& -Czego? -śe urodziła się jako czarownica. Długa, długa cisza. Za długa. Gillian ju\ po chwili wiedziała, co powiedzieć, ale słowa nie przechodziły jej przez ściśnięte gardło. Powinna się roześmiać. Przecie\ to zabawne, prawda? Prababka w półbutach czarownicą. Zresztą, czarownice nie istnieją. To tylko istoty z baśni& & Jak anioły. -Anioły.- sapnęła Gillian z trudem. Czuła, jak rozpadała się na kawałki. Jakby przestały obowiązywać wszelkie zasady. Bo anioły przecie\ istnieją. Patrzy na jednego z nich. Unosi się mniej więcej metr nad podłogą. Pad nim nie ma nic& I umie czytać w jej myślach, pojawia się i znika& Istnieje. A skoro istnieją anioły& To magia równie\. Widziała kiedyś taką naklejkę na zderzaku. Uniosła dłoń do ust, czuła, \e zaraz zachichocze albo zacznie krzyczeć. -Moja prababka jest czarownicą? -Nie do końca. Byłaby, gdyby wiedziała o swoich pochodzeniu. Widzisz, to najwa\niejszewiedzieć. Twoja prababka ma w \yłach magiczną krew, podobnie jak twoja babka, twoja mama i ty. A teraz& teraz ty wiesz.- Ostatnie słowa powiedział cicho, delikatnie. Jakby układał ostatni kawałek łamigłówki. Gillian przeszła ochota do śmiechu. Kręciło jej się w głowie, jakby nagle stanęła nad urwiskiem i spojrzała w przepaść. -Ja& te\ mam magiczną krew. -Nie bój się. Powiedz to. Jesteś czarownica. -Aniele& - Serce waliło jej jak młotem, powoli i mocno.- Proszę cię& nic z tego nie rozumieniem. I& nie jestem czarownicą. -Nie, jeszcze nie, ale ju\ wykazujesz pewne oznaki. Pamiętasz lustro w łazience? -Ja& -I okno w stołówce. Pytałaś, czy to ja. Nie, to byłaś ty. Byłaś wściekła, \yłaś mocy, choć nie zdawałaś sobie z tego sprawy. -O Bo\e- szepnęła. -Ta moc bywa przera\ająca. Jeśli nie wiesz, jak się nią posługiwać, wyrządzi wiele szkód. Innym, ale i samej czarownicy. Nie rozumiesz, mała? Popatrz na twoją matkę. -Co z nią? -Jest czarownicą. Zabłąkaną. Jak ty. Ma moc, ale nie umie się nią posługiwać, nie rozumie jej i to ją przera\a. Kiedy zaczęły się wizje& -Wizje?- Gillian wyprostowała się gwałtownie. Nagle dostała olśnienia, zrozumiała ostatnich pięć lat swego \ycia. -Owszem.- W fioletowych oczach Anioła czaił się mrok.- Halucynacje były najpierw, alkohol dopiero pózniej. To były wizje, sceny, które się dopiero zdarzą albo mogą zdarzyć, albo zdarzyły dawno temu. Ale ona nie zdawała sobie z tego sprawy. -O Bo\e. Bo\e.- Gillian dygotała na całym ciele. Miała łzy w oczach.- Więc to tak. Tak. Musimy jej pomóc, musimy jej powiedzieć& -Owszem, ale najpierw musimy załatwić twoją sprawę. Zresztą to nie jest coś, co mo\na tak po prostu powiedzieć, tym sposobem wyrządzimy więcej szkody ni\ po\ytku. -Tak, tak, masz rację.- Mrugała szybko. Usiłowała się uspokoić, pomyśleć. -Zresztą, przynajmniej chwilowo, jest w bardzo dobrej formie. Trochę przygnębiona, ale stabilna. Mo\e poczekać kilka dni. Tanya nie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksBeaton M.C. Hamish Macbeth 02 Hamish Macbeth i ĹmierÄ ĹajdakaBaxter George Owen Doktor Kildare 02 Wezwijcie doktora Kildare'aAnthony, Piers Tarot 02 Vision of TarotLaurie Marks Elemental Logic 02 Earth LogicGordon Dickson Dragon 02 The Dragon Knight (v1.4)Donita K Paul [DragonKeeper Chronicles 02] DragonQuest (pdf)Brian Daley Coramonde 02 The Starfollowers of Coramonde v4.1 (htm)Lexxie Couper [Fire Mate 02] How to Love Your Dragon [EC Twilight] (pdf)MacGregor, Kinley (aka Sherrilyn Kenyon) Brotherhood 02 Claiming the HighlanderChris Ewan Charlie Howard 02 Dobrego zlodzieja przewodnik po Paryzu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspoker-kasa.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|