[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jej nagÅ‚ego zainteresowania cieniami do po¬wiek? Czy wiesz, że kilka razy poszÅ‚a z Breckiem do lasu? Profesor uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i uniósÅ‚ rÄ™ce niczym kaznodzieja telewizyjny. Czy wiesz, że kiedy ten gÅ‚upi zastÄ™pca pilnowaÅ‚ twojego domu, przetrzÄ…saÅ‚em waszÄ… sypialniÄ™? OtworzyÅ‚em komodÄ™ i przeÅ‚ożyÅ‚em majtki DianÄ™. PowÄ…chaÅ‚em jej poduszkÄ™. UmyÅ‚em rÄ™ce jej tanim mydÅ‚em. Sie¬dziaÅ‚em na łóżku Sarah. DotykaÅ‚em piżam syna. To wszystko tak mnie fa¬scynowaÅ‚o! WykÅ‚adam, przepraszam, wykÅ‚adaÅ‚em psychologiÄ™. PisaÅ‚em artykuÅ‚y do najbardziej renomowanych czasopism specjalistycznych, cza¬sopism... Z rozbawieniem uniósÅ‚ brwi. ...które przypuszczalnie próbo¬waÅ‚eÅ› czytać. Jednak nie miaÅ‚em praktyki klinicznej. Zabawa z twojÄ… ro¬dzinÄ… sprawiaÅ‚a mi ogromnÄ… przyjemność. WciÄ…gnÄ…Å‚em jÄ… w to wszystko, a ciebie odciÄ…gnÄ…Å‚em od gniazda. WysÅ‚aÅ‚em ciÄ™ do Lewisboro. SprzedaÅ‚em plik kart kredytowych temu poliestrowemu oprychowi w barze w Fitz-bergu i tam ciÄ™ Å›ciÄ…gnÄ…Å‚em. Potem wróciÅ‚em. PodążyÅ‚em za tym gÅ‚upim Breckiem... Gilchrist uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szyderczo, wypowiadajÄ…c to nazwi¬sko. ...i zabiÅ‚em go skuteczniej niż proza Dreisera. ZrobiÅ‚em to wszyst¬ko, detektywie, pod twoim nosem i udaÅ‚o mi siÄ™ uciec. Jednak ciÄ™ znalazÅ‚em stwierdziÅ‚ Corde. Profesor wciąż siÄ™ uÅ›miechaÅ‚. Ale nie zapominaj, że mam... t\ córkÄ™. ChcÄ™ wiedzieć, gdzie ona jest! wrzasnÄ…Å‚ Corde z rozpaczÄ…. MówiÄ…c oczywiste prawdy prychnÄ…Å‚ Gilchrist poniżasz jak mówiÅ‚ mój kolega z pracy. Sarah, zawoÅ‚aj mnie, dziecko! Krzyknij, zapÅ‚acz... Ty skurwysynu! Grozba w gÅ‚osie Corde'a dotarÅ‚a do wysokiego pokrytego plamami sufitu. ZdawaÅ‚a siÄ™ rozbijać strumienie sÅ‚abego Å›wia¬tÅ‚a padajÄ…cego na krwistoczerwony dywan. Corde Å›cisnÄ…Å‚ rewolwer i za¬czÄ…Å‚ odciÄ…gać kurek. Na moment w oczach Gilchrista pojawiÅ‚ siÄ™ strach, ale po chwili już staÅ‚ siÄ™ spokojny. UniósÅ‚ dÅ‚oÅ„ i odezwaÅ‚ siÄ™ pojednawczo: Nic siÄ™ jej nie staÅ‚o. MogÄ™ przysiÄ…c. Gdzie ona jest? Gilchrist omiótÅ‚ go spojrzeniem. UÅ›miech prawie znikÅ‚. ByÅ‚ teraz sku¬piony, na jego twarzy malowaÅ‚a siÄ™ troska. Przykro mi, ale nie mogÄ™ po¬wiedzieć. JeÅ›li coÅ› jej zrobiÅ‚eÅ›... Corde zrobiÅ‚ krok do przodu, w dÅ‚oniach Å›ciskaÅ‚ rewolwer. Ma siÄ™ Å›wietnie rzekÅ‚ Gilchrist kojÄ…cym gÅ‚osem. PomyÅ›l, dla¬czego miaÅ‚bym jÄ… krzywdzić? PorwaÅ‚em jÄ…, bo potrzebujÄ™ zabezpieczenia. Nie mogÅ‚em ciÄ™ powstrzymać w inny sposób. RozÅ‚ożyÅ‚ przed nim rÄ™ce. Rozumiesz... OdkryÅ‚eÅ›, gdzie jestem. MuszÄ™ siÄ™ chronić. PrzysiÄ™gam, że ciÄ™ zastrzelÄ™, jak mi nie powiesz, co z niÄ… zrobiÅ‚eÅ›. StÅ‚umiÅ‚ przemożnÄ… chęć, by wpakować Gilchristowi kulÄ™ w Å‚okieć lub nogÄ™. Profesor mówiÅ‚ uspokajajÄ…cym tonem: Nic z niÄ… nie zrobiÅ‚em. Jest bezpieczna. WskazaÅ‚ gÅ‚owÄ… na walizkÄ™. Pod warunkiem, że mnie stÄ…d wypuÅ›cisz. Jeżeli postrzelisz mnie lub aresztujesz, nigdy jej wiÄ™cej nie zobaczysz. To jest proste. Corde zrobiÅ‚ krok do przodu, rewolwer trzymaÅ‚ blisko twarzy Gilchri¬sta. Gdzie ona jest?! wrzasnÄ…Å‚. Gilchrist cofnÄ…Å‚ siÄ™. Takie sÄ… moje warunki. %7Å‚adnych negocjacji. Wolność za twojÄ… córkÄ™. Możesz je przyjąć lub nie. Ty kanalio, cholerny sukinsynu warknÄ…Å‚ Corde. Przypuszczalnie masz racjÄ™ w tym lub innym kontekÅ›cie, ale w tym momencie jest to nieistotne. Lufa pistoletu znalazÅ‚a siÄ™ niżej. Corde uspokoiÅ‚ oddech. Przynajmniej Sarah żyÅ‚a. Przynajmniej miaÅ‚ szansÄ™ zabrać jÄ… bezpiecznie do domu. MiaÅ‚ w myÅ›lach wyrazny obraz dziewczynki siedzÄ…cej na łóżku, ubranej w piżamÄ™ i rozmawiajÄ…cej z plu¬szowym misiem. Azy napÅ‚ynęły mu do oczu. Powiem ci, co zrobiÄ™ zaproponowaÅ‚ Gilchrist. Podniesiemy stawkÄ™. W zamian za mojÄ… gÅ‚owÄ™ powiem ci, gdzie jest twoja córka, i udzielÄ™ ci paru wyjaÅ›nieÅ„. Opowiem ci dokÅ‚adnie, w jaki sposób zamor¬dowaÅ‚em Jennie i dlaczego. Corde lekko zmrużyÅ‚ w oczy. GdzieÅ› w jego umyÅ›le policjant konkuro¬waÅ‚ z ojcem. Gilchrist wziÄ…Å‚ niepewność w oczach Corde'a za zgodÄ™. UsiadÅ‚ w fote¬lu, wzbijajÄ…c tumany kurzu. Bardzo kochaÅ‚em Jennifer Gebben. Po raz pierwszy w życiu darzyÅ‚em kobietÄ™ takim uczuciem. To Å›mieszne, kiedy siÄ™ o tym pomyÅ›li. To prosta dziewczyna. Niezbyt Å‚adna. KapryÅ›na, ale kiedy byÅ‚a z tobÄ… w łóżku, to oddawaÅ‚a ci siÄ™ caÅ‚kowicie. Rozumiesz, o czym mówiÄ™? ByÅ‚a centrum wszechÅ›wiata. ProwadziliÅ›my naszÄ… grÄ™, pasy, po¬wrozy. Dużo kobiet toleruje to u swoich mężczyzn... to oczywiÅ›cie konse¬kwencje kompleksu ojca. Ale Jennie to kochaÅ‚a. Dla tego żyÅ‚a. Gilchrist... ProszÄ™, pozwól mi skoÅ„czyć. WiosnÄ… mnie rzuciÅ‚a. WróciÅ‚a do tej pieprzonej koleżanki z pokoju. Przepraszam, ale to koniec". Nie zaakcep¬towaÅ‚em tego. Nie, przyjacielu. Nie zamierzaÅ‚em być kolejnym pionkiem jak Sayles lub Okun. Przepraszam, ale to koniec". O, nie. Nie pogodziÅ‚¬bym siÄ™ z tym nawet przy ogromnym wysiÅ‚ku. DzwoniÅ‚em do niej z San Francisco. ByÅ‚a zbyt bojazliwa, byÅ‚a za dużym tchórzem, żeby powiedzieć mi to osobiÅ›cie. Przez caÅ‚e dwadzieÅ›cia cztery godziny kipiaÅ‚em ze wÅ›cie¬kÅ‚oÅ›ci. UspokoiÅ‚em siÄ™ i przyleciaÅ‚em z powrotem. KupiÅ‚eÅ› bilet na inne nazwisko. ZamierzaÅ‚eÅ› jÄ… zamordować. Gilchrist przerwaÅ‚ na chwilÄ™, nie wydawaÅ‚ siÄ™ zaskoczony lub zaniepo¬kojony odkryciem tej tajemnicy. Poza tym jeszcze co innego wchodziÅ‚o w grÄ™. DomyÅ›lasz siÄ™? Corde przytaknÄ…Å‚. ZamordowaÅ‚eÅ› Susan Biagotti i Jennie to od¬kryÅ‚a. Profesor mimo wszystko byÅ‚ wyraznie niezadowolony, że Corde to wy-dedukowaÅ‚. Jednak kontynuowaÅ‚ spokojnie: Leżąc w łóżku z Jennie... Gilchrist uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ na to wspomnienie. Albo w wannie czy na podÅ‚odze w kuchni opowiadaÅ‚em jej różne rzeczy. ByÅ‚a w stanie rozbroić każdego... No tak, ja i Susan prowadziliÅ›my ostrÄ… grÄ™. KiedyÅ› wspomnia¬Å‚em o tym Jennie. To byÅ‚o gÅ‚upie z mojej strony. Dlaczego zamordowaÅ‚eÅ› Susan? Przypadkowo. StraciliÅ›my kontrolÄ™ nad sobÄ… i jÄ… udusiÅ‚em. Corde skrzywiÅ‚ siÄ™, nie rozumiejÄ…c. SpytaÅ‚ szeptem: ByÅ‚a osobÄ…, którÄ… powinieneÅ› siÄ™ opiekować. Mimo to jÄ… krzywdziÅ‚eÅ›, a potem zabiÅ‚eÅ›. Dlaczego? Czy taki seks daÅ‚ coÅ› pozytywnego? Jej na pewno nie. Na jego ustach zabÅ‚Ä…kaÅ‚ siÄ™ mrożący krew w żyÅ‚ach uÅ›miech. Potem dodaÅ‚: UżyÅ‚em mÅ‚otka, żeby ukryć Å›lady i upo¬zorowaÅ‚em wÅ‚amanie. Ale nie wyznaÅ‚eÅ› Jennie, że jÄ… zabiÅ‚eÅ›. OczywiÅ›cie, że nie. Gilchrist skrzywiÅ‚ twarz, usÅ‚yszawszy to gÅ‚u¬pie pytanie. Ale mogÅ‚a nas poÅ‚Ä…czyć. Kiedy w niedzielÄ™ zadzwoniÅ‚em do niej z San Francisco i powiedziaÅ‚a, że zrywa ze mnÄ…, pokłóciliÅ›my siÄ™. Po¬wiedziaÅ‚a też, że wraca do Emily i jeÅ›li nie zostawiÄ™ jej w spokoju, poinfor¬muje wÅ‚adze uczelni,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksJeffers Susan Nie bĂłj się baćJefferson James A. Noc polarnaWeber Katharine Lekcja muzykiDeaver Jeffery Manuskrypt Chopina292. Crosby Susan DawcaKrechowiecki Adam Prawdy i bajkiNajpić™kniejsze opowieśÂ›ci 12 A gwiazdy od wieków nucć… tć™ pieśÂ›śÂ„ Margit SandemoSamsel Roman Ekstaza 03Carey Basil Kapitan Krystyna(1)Morey Trish Tajemnica hiszpaśÂ„skiej winnicy
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plannkula.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|