[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak byk". - Trzeba to facetowi przyznać. Jest uparty i ma klasę - dodała Sylvie ze śmiechem. - Dzieci i psy go lubią. I jest silny jak byk. - Hue, hue. Ale dopiero piątkowy podarek naprawdę zrobił sporą wyrwę w jej szańcach obronnych. Tym razem nie były to kwiaty, lecz gorący, smakowity posiłek z jej ulubionej knajpki dla kierowców i informacja: „Tam, skąd to pochodzi, jest znacznie więcej dobrych rzeczy". - Czy ty przypadkiem nie miękniesz? - zapytała Sylvie, sięgając do torebki i wyciągając serowe frytki. O tak. Miękła. - Nie, wcale nie zamierzam mięknąć. Jestem wściekła. - To teraz moja kolej na „hue, hue" - odparła Sylvie. - Doskonale. Masz rację, to mi pochlebia. Ale i tak jestem wściekła. Sylvie pokręciła głową. - Ten facet chce dla ciebie poświęcić swojego miśka - przypomniała, unosząc brwi. - Wierz mi, to nie jest małe poświęcenie - rzuciła, wychodząc z gabinetu. Rachael zachichotała. Wtuliła twarz w kwiaty. Zjadła frytkę. I powiedziała sobie, że może ją zasypać całą florą i wszystkimi fast foodami świata. Nie zamierza się z nim wiązać. I tak nic by z tego nie wyszło - on w Miami, ona w West Palm. I więcej go z całą pewnością nie zobaczy. Mogłaby się o to nawet założyć i wygrałaby. ROZDZIAŁ PIĄTY Dwa tygodnie później Rachael przypomniała sobie o zakładzie. Nie tylko nie spełniły się jej przewidywania, ale wręcz przeciwnie - widziała Nate'a McGrory'ego i nie mogła tego uniknąć, ponieważ siedział u jej prawego boku i zdecydowanie za blisko, obserwując, jak Karen i Sam otwierają prezenty na przyjęciu, które urządzili po powrocie z podróży poślubnej. - Sądząc z pozorów, powiedziałbym, że miesiąc miodowy udał się znakomicie - szepnął jej w ucho. Rachael musiała przez cały czas pamiętać, że nie chce zacieśniać stosunków z Nate'em - ani w rozmowie, ani w przestrzeni - dlatego ze wszystkich sił starała się nie reagować na to, jak wyglądał, jak pachniał i jak się uśmiechał, ani też na sposób, w jaki się pochylał, aż jego szeroka pierś muskała jej ramię. Najbliższa rodzina i wszyscy uczestnicy przyjęcia weselnego zostali zaproszeni do nowego domu Sama i Karen w Jupiter, na pomoc od West Palm. Młodzi postanowili otworzyć podarunki ślubne i wykorzystać tę okazję do kolejnego przyjęcia. Zjawiło się ponad trzydzieści osób. Po grillu za domem miał się rozegrać mecz siatkówki, jeśli sądzić z siatki rozpiętej obok basenu. Rachael powiedziano, aby zabrała kostium kąpielowy. Dowiedziała się też, że Nate'a nie będzie. Był tuż obok. A ona nie mogła przestać myśleć, że jest jeszcze bardziej olśniewający, niż pamiętała. - Ładnie pachniesz. Mówiłem ci to już? - Dwa razy - odparła nadąsana i żałowała, że jego upór nie spotyka się z jej strony z bardziej zdecydowaną reakcją. Jej chłód zwykle załatwiał sprawę. Ale nie w jego przypadku. Przez całe popołudnie obsypywał ją drobnymi komplementami, pilnując, aby nie mogła go zignorować, nawet gdyby chciała. Spojrzała na niego z ukosa, ujrzała żar w jego roześmianych oczach i szybko odwróciła wzrok, podnosząc szklankę do ust. - Będziesz mogła grać w siatkówkę w tych butach? - zapytał, opierając podbródek o jej nagie ramię i spoglądając na nią spod grubych, ciemnych rzęs. Szarpnęła się w przód, poza jego zasięg. Spojrzenie, dotknięcie - i jedno, i drugie było zbyt znajome i zbyt naładowane obietnicami radości i tej głupiej słodyczy, której po prostu nie chciała doświadczyć. Z udanym zainteresowaniem przyjrzała się swoim sandałom na siedmiocentymetrowych podeszwach. Mogę grać w siatkówkę nawet w kowbojskich butach - poinformowała go słodkim głosem. -1 tak przegrasz. - O, ho ho, kochanie - jego wzrok lśnił nieukrywanym rozbawieniem - zdaje się, że w twoich słowach wyczuwam wyzwanie. - Żadnego wyzwania - odparła powoli. - Stwierdzenie faktu. - Nie wiem, jak ci to powiedzieć, kochanie - szepnął, aby inni nie mogli go usłyszeć - ale jesteś jakby trochę na straconej pozycji, jeśli chodzi o grę. Jestem dziwnie przekonany, że twoja śliczna główka nie sięgnie nawet dolnej części siatki. - No, cóż, kochanie - odparła, naśladując jego ton. - To, czego mi brakuje pod względem wzrostu, nadrabiam szybkością i czystą złośliwością. Powinieneś mieć nadzieję, że będziemy w tej samej drużynie, McGrory.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksCourths Mahler Jadwiga Tajemnicza miĹoĹÄ Marleny (Tajemnica siostry Marleny)Alcott Luisa May Dluga i zgubna pogoĹ miĹosnaKathleen Eagle CĂłreczka tatusia MiĹoĹÄ ci wszystko wybaczy331. Cox Maggie MiĹoĹÄ w Buenos Aires68 Fortuna i miĹoĹÄ Morgan Sarah03 Mary Leo Internet i miĹoĹÄ1033. Colter Cara MiĹosny bukietTaylor Janelle 10 Wszystko dla miĹoĹciRoberts Nora MiĹoĹÄ i paragrafBroadrick Annette Nie proszÄ o miĹoĹÄ
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmediatorka.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|