pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wybacz mi szczerość, Filipie, jest nieodrodnym Anglikiem;
niełatwo mu przychodzi zawieranie nowych znajomości, więc
mówi, iż życie towarzyskie go nudzi.
- Jutro się nim zajmę. Gdzie się zatrzymał? - spytał Tem-
pest z zaskakującą serdecznością.
- W  Hotel des Anglais". Twierdzi, że dla niego to zbyt ha­
Å‚aÅ›liwe i modne miejsce. MógÅ‚byÅ› polecić mu jakiÅ› cichy wy­
godny hotelik, gdyby zdecydował się zostać na dłużej? Jesteś
tu zadomowiony, znasz wszystkie kÄ…ty.
-  Hotel de Ponchette" to skromny i wygodny hotel, poÅ‚o­
żony tuż przy starym mieście, które w moim przekonaniu jest
znacznie bardziej interesujące niż nowa dzielnica.
- Tak, ale ma też znacznie gorsze powietrze. Poza tym Å›cie­
ki są tam w strasznym stanie, jesienią, gdy wybuchła cholera,
podobno w tym hoteliku zmarło siedem osób.
- Wszystko to plotki, mój drogi Grammont. Mógłbym do
twojej opowieści dodać inną: w  Hotel de Lanure", gdzie ty
się zatrzymałeś, zmarło dwanaście osób i hotel na jakiś czas
zamknięto. Te fakty się ukrywa, chodzi o to, żeby ściągnąć tu
ludzi w zimie i zebrać żniwo. Doktor Montenari twierdzi, że
ciągle zdarzają się przypadki zachorowań, niemal codziennie,
w mieÅ›cie i szpitalu. Trzymaj zatem jÄ™zyk za zÄ™bami, ale uwa­
żaj na siebie, chroń się przed słońcem, tego roku jest nadzwy-
Anula & Irena
scandalous
czaj gorÄ…co. Przestrzegam ciÄ™: unikaj przegrzania, przemar­
znięcia, zmęczenia i nie jedz owoców.
- BÄ™dÄ™ pamiÄ™taÅ‚. Gdyby moja biedna Adela o tym wiedzia­
ła! Nie zostałaby tu ani chwili dłużej. Ale miejscowy klimat
czyni dla niej cuda, musimy po prostu uważać. Willoughby,
trzeba się zbierać, jeśli nie chcemy spóznić się na obiad. Tem-
pest jest tak miły, że poświęci ci z ochotą cały dzień i w tym
czasie pokaże ci o wiele więcej, niżbym ja to zrobił w ciągu
tygodnia. Zna tu każdy zakątek, każdy malowniczy widok, jak
zawodowy przewodnik.
Anglik wyglądał na lekko zdziwionego, ucieszył się jednak
i goÅ›cie odjeżdżali, wyrażajÄ…c swÄ… wdziÄ™czność i zachwyt. Go­
spodarz odprowadziÅ‚ ich do powozu. Na odjezdnem Willough­
by, wskazując na Lita, rzekł z ironicznym uśmieszkiem:
- Jest łudząco podobny do Ganimedesa. Podzieliłem się
tym spostrzeżeniem z twoją żoną, kiedy zastanawiała się, kogo
jej przypomina. Właśnie... Kto był ojcem Ganimedesa? Moja
znajomość mitologii mocno szwankuje.
- SprawdzÄ™ i jutro ci powiem - odrzekÅ‚ Tempest z takÄ… mi­
ną, że Grammont tylko smagnął konia batem.
- Koniec koÅ„ców ten Anglik budzi mojÄ… sympatiÄ™, jest bar­
dzo życzliwy - orzekła Rozamunda, kiedy Tempest wrócił do
domu.
- O, tak, nader życzliwy - zgodziÅ‚ siÄ™ gÅ‚oÅ›no, a po cichu za­
klÄ…Å‚:  Niech go diabli porwÄ…!"
Anula & Irena
scandalous
Rozdział V
Z
araza
N rano, kiedy Rozamunda przebywała w ogrodzie
azajutrz
ze swymi ulubionymi zwierzÄ…tkami, Tempest udaÅ‚ siÄ™ do gar­
deroby i zamknąwszy szczególnie starannie drzwi, otworzył
dużą, okutÄ… srebrem szkatuÅ‚Ä™, którÄ… zawsze trzymaÅ‚ przy so­
bie, czy to na lądzie, czy na morzu. Była to apteczka. Wybrał
jednÄ… z wielu buteleczek, wylaÅ‚ z niej kilka kropli do szklan­
ki wody, caÅ‚ość dokÅ‚adnie wymieszaÅ‚, po czym przeÅ‚knÄ…Å‚ mik­
sturÄ™.
- Twoje zdrowie, Willoughby - powiedział.
WyciÄ…gnÄ…Å‚ ze szkatuÅ‚y szufladkÄ™ i przejrzaÅ‚ liczne torebecz­
ki, uważnie studiując nalepki i wskazania. Wreszcie otworzył
jednÄ…, wziÄ…Å‚ w palce szczyptÄ™ przyjemnie pachnÄ…cego proszku
i rozprowadził go sobie po włosach i odzieży, uśmiechając się
złośliwie. Odstawił na miejsce flakonik i torebkę, zamknął
szkatuÅ‚Ä™ i poczyniÅ‚ przygotowania do swej caÅ‚odziennej wy­
prawy. Gdy skończył, poszedł pożegnać się z Rozamundą.
- Zapewne pózno dziś wrócę, nie czekaj na mnie, Różo. No,
no, tylko się nie rozpłacz. Nie wiesz, głuptasku, że dobrze się
czasem rozstać? Tym słodsze potem powitanie, tym trudniej
zakraść się nudzie. Nie, Lito, ty zostajesz, dziś biorę Baptystę.
Madame bÄ™dzie ciÄ™ potrzebować, kiedy wybierze siÄ™ na prze­
jażdżkę. Adieu.
Baptysta byÅ‚ kamerdynerem Tempesta. UchodziÅ‚ za Fran­
cuza, ale z urodzenia był Algierczykiem. Ten szczupły, śniady
Anula & Irena
scandalous
mÅ‚ody mężczyzna o pÅ‚omiennych oczach wyglÄ…daÅ‚ w swojej li­
berii jak Arab z pustyni. Z jakichś przyczyn był swemu panu
ślepo oddany i posłuszny jak wierny pies; wobec wszystkich
innych był zimny, milczący i wyniosły. Służba nie lubiła go, Ro-
zamunda nie mogła przełamać swego doń uprzedzenia, a Lito
nienawidziÅ‚ go z caÅ‚ej duszy. CzÅ‚owiek ten siedziaÅ‚ teraz w po­
wozie, nieruchomy niczym posÄ…g, za Tempestem, który wyru­
szał na cały dzień, by uprzyjemnić czas Willoughby'emu.
- Spózniłeś się, czekam już pół godziny - rzekł z wyrzutem
punktualny Willoughby, gdy Tempest zajechał przed  Hotel
des Anglais", w którym jak zawsze roiło się od utytułowanych
Anglików, zamieszkujących jego wspaniałe apartamenty.
- Kajam siÄ™ i proszÄ™ o wybaczenie. ZatrzymaÅ‚em siÄ™ po dro­
dze, ażeby siÄ™ trochÄ™ przygotować, co pozwoli nam zaoszczÄ™­
dzić czas. Najpierw zwiedzimy Villa Franca, póki nie ma skwa­
ru; w poÅ‚udnie jaskrawy, oÅ›lepiajÄ…cy blask, który bije od mo­
rza, piachu i skał, jest nie do zniesienia. Zimuje tam jeden
z naszych statków i kapitan Upshur, z którym siÄ™ przed chwi­
lÄ… widziaÅ‚em, rad bÄ™dzie powitać nas na pokÅ‚adzie i zjeść z na­
mi lunch. Jeśli zależy ci na wybornym winie i miłej kompanii,
takiego zaproszenia odrzucać nie należy.
Udobruchany Willoughby umieścił w powozie swój płaszcz,
płóciennÄ… parasolkÄ™ przeciwsÅ‚onecznÄ…, niebieski woal i zielo­
ne okulary. Ruszyli. Tempest tryskaÅ‚ humorem, dzieÅ„ byÅ‚ piÄ™k­
ny, powóz wygodny, krajobraz urzekajÄ…cy; kiedy dotarli do ma­
lowniczego miasteczka położonego na zboczach wzgórza,
wÅ›ród gajów oliwnych, gdzie żoÅ‚nierze w czerwonych mundu­
rach strzegli fortecy, a w zatoce kotwiczyły statki, Willoughby
był w siódmym niebie i gotów do każdego wyczynu.
Towarzystwo dopisaÅ‚o, wino nie zawiodÅ‚o oczekiwaÅ„, potra­
wy zadowoliÅ‚yby podniebienie nawet najbardziej wymagajÄ…­
cego epikurejczyka. MÅ‚odzi oficerowie z uporem dolewali Wil-
loughby'emu zimnego czerwonego wina i częstowali sałatką
z pomaraÅ„czy, której Anglik dokÅ‚adaÅ‚ sobie bez umiaru, a kie­
dy wreszcie odmówił kolejnej porcji, tłumacząc się kiepskim
zdrowiem, wywołał powszechną wesołość. Minęło już połu-
Anula & Irena
scandalous
dnie, kiedy obaj dżentelmeni zeszli wreszcie ze statku i zna­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksCourths Mahler Jadwiga Tajemnicza miłość Marleny (Tajemnica siostry Marleny)Kathleen Eagle Córeczka tatusia Miłość ci wszystko wybaczy331. Cox Maggie Miłość w Buenos Aires68 Fortuna i miłość Morgan Sarah03 Mary Leo Internet i miłość1033. Colter Cara Miłosny bukietTaylor Janelle 10 Wszystko dla miłościRoberts Nora Miłość i paragrafBroadrick Annette Nie proszę o miłośćRoszel Renee Adwokat i miłość
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • own-team.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com