pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z szatni zaraz po zakończeniu spotkania.
- Kto wygrał? - zapytała natychmiast Shawna.
- Nikt! Zwiatło zgasło i spotkanie ostatecznie trzeba było przerwać - rzekł pan Cayley.
- Oczywiście coś takiego musiało się zdarzyć akurat dziś! - utyskiwał Gene. - Kiedy
grałem najlepszy mecz w całym sezonie!
- Czy ktoś jeszcze był tego zdania? - zapytała Shawna z nutką ledwo dostrzegalnej
kpiny w głosie.
Gene skrzywił się i trzaskając drzwiami uciekł do swego pokoju.
- Co mu się stało? - spytała zaskoczona Shawna.
- Obawiam się, \e ego twojego brata doznało powa\nego urazu - wyjaśniła pani
Cayley. - Tu\ przed meczem zaprosił Melissę Doty na bal gwiazdkowy, a ona mu odmówiła.
- Chyba \artujesz, mamo! Nie tak dawno mówiła mi, jak bardzo jej się Gene podoba!
Pan Cayley pokiwał głową.
- No właśnie! Wy kobiety zawsze nas zaskakujecie, czasem bardzo boleśnie. Ale
lepiej powiedz nam, skarbie, jak ci się udało dotrzeć do domu? Bo niepokoiliśmy się o ciebie.
- Chuck mnie odwiózł.
Pani Cayley uśmiechnęła się i spojrzała na mę\a.
- Mówiłam ci, kochanie, \e Shawna jest w dobrych rękach.
W dobrych rękach i dobrych ramionach, pomyślała Shawna i cichutko westchnęła. W
nim nie ma niczego, co nie byłoby dobre.
Powiedziała rodzicom  dobranoc i poszła do siebie na górę. Ledwie zdą\yła wejść do
wanny, gdy usłyszała dzwonek telefonu. Po chwili pani Cayley zapukała do drzwi łazienki.
- Shawna?! Dzwonił Chuck, \eby cię powiadomić, \e cały dojechał do domu.
Shawna podniosła się z wanny i chwyciła ręcznik.
- Zapomniałam, \e miał zadzwonić! Powiedz mu, \eby chwilę zaczekał, zaraz podejdę
do aparatu!
- Skarbie, Chuck przekazał tylko wiadomość i zaraz się rozłączył. Rozczarowana
Shawna odwiesiła ręcznik i ponownie zanurzyła się w wodzie. Przymknęła oczy i
rozkoszowała się przypominaniem sobie chwili, kiedy wargi Chucka tak delikatnie dotknęły
jej warg.
Nawet jeśli był to pocałunek bardzo przelotny i tylko przyjacielski, musiał oznaczać
przynajmniej jedno - Chuck wreszcie zdał sobie sprawę, \e ona nie jest ju\ dzieckiem. To ju\
coś!
No a poza tym znów pojawiała się szansa. Malutka, mikroskopijna, ale jednak szansa -
\e Chuck zechce ją zaprosić na bal.
Następnego ranka, kiedy Chuck zajechał pod dom Cayleyów, okazało się, \e przed
zderzakiem półcię\arówki przytwierdził sporą stalową płytę w ten sposób, \eby słu\yła jako
pług do odgarniania śniegu. Pług okazał się bardzo skuteczny, bo zanim Shawna ubrała się i
przełknęła śniadanie, Chuck zdą\ył oczyścić ze śniegu cały podjazd i jeszcze kawałek ulicy.
Gene tym razem wstał wcześniej i postanowił jechać razem z nimi. Shawnę to w
gruncie rzeczy ucieszyło, poniewa\ obawiała się, \e - po tym wszystkim, co wydarzyło się
poprzedniego wieczoru - czułaby się skrępowana jadąc z Chuckiem sam na sam.
Miejskie pługi śnie\ne zdą\yły ju\ oczyścić jezdnie wa\niejszych ulic w śródmieściu i
ruch samochodowy odbywał się prawie normalnie. Ale kiedy Chuck podjechał pod niemal
całkowicie zasypaną śniegiem firmę  Wesołych Zwiąt , Shawna jęknęła i złapała się za
głowę. Wszystkie drzewka dosłownie tonęły w śniegu, nawet najmocniejsze gałązki uginały
się pod jego cię\arem. Dziedziniec pokrywały liczne zaspy - w niektórych miejscach musiały
mieć nawet metr i więcej.
Jak my się z tego wykopiemy?! - zastanawiała się Shawna. Zanim w ogóle zdą\yli
zdecydować, z której strony zabrać się do odśnie\ania, podszedł do nich jakiś mały chłopczyk
w wytartym paletku i rękawiczkach nie do pary.
- Czy te choinki nie nadają się ju\ do sprzedawania? - zapytał.
- Myślę, \e jeszcze się nadają - odpowiedziała mu Shawna.
Chuck tymczasem ponownie usiadł za kierownicą i zamontowanym na zderzaku
pługiem spychał na bok większe zaspy.
- Ale chyba niektóre z nich mają bardzo połamane gałązki, prawda? - nie ustępował
chłopiec.
- Mamy nadzieję, \e je\eli szybko oczyścimy je ze śniegu, to nic im nie będzie.
Chłopiec popatrzył na Shawnę, najwyrazniej rozczarowany, a jego pełne nadziei oczy
nagle przygasły. Odwrócił się i wolno ruszył w stronę chodnika. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksJeffers Susan Nie bĂłj się bać292. Crosby Susan DawcaGRD1023.Mallery_Susan_W_pulapceCox Maggie Samba we dwoje 353Metcalfe Josie Tylko my dwojeIan Rankin [Jack Harvey 03] Blood Hunt (v1.0)Heinlein, Robert A Rocket Ship GalileoMcgraw.Hill.Rath.And.Strongs.Six.Sigma.Team.Pocket.Gu56636913 Eye Of The BeholderKrentz Jayne Ann PeśÂ‚nia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • own-team.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com