pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Daję ci słowo, że tego nie zrobię - oświadczył Grundy.
- On kłamie, Johnie Justinie!
Mallory odwróciÅ‚ siÄ™ do Mürgenstürma.
- W tym biurze jest tylko jedna osoba, która mnie okłamała - rzucił szorstkim tonem. -
I tylko jedna osoba, która ochoczo zgodziła się mnie zabić. - Nie zrobiłbym tego! -
zaklinał się elf. - Musiałem tak powiedzieć, bo inaczej Gillespie oddałby rubin
Grundy emu!
- Wiesz, jesteś do tego stopnia załgany, że pewnie nawet sam w to wierzysz -
stwierdził Mallory z niesmakiem.
- Przecież wiesz, że to prawda!
- O niczym takim nie wiem - uciÄ…Å‚ detektyw. - Mürgenstürm, jesteÅ› równie czarujÄ…cy
jak wszyscy, których spotkałem na tym Manhattanie... ale wdzięk nie świadczy o
wartości człowieka.
- JesteÅ› bardzo spostrzegawczy.»Mallory - zauważyÅ‚ Grundy podchodzÄ…c do biurka i
przysiadając na krawędzi. - Nie masz zamiaru oddać mu rubinu, prawda? - Nie -
przyznał Mallory.
- Johnie Justinie! - pisnÄ…Å‚ Mürgenstürm.
- Prędzej czy pózniej każdy musi ponieść konsekwencje swego postępowania -
oświadczył Mallory. - Teraz przyszła kolej na ciebie. - Ale to niesprawiedliwe!
- Czy zamordowanie Larkspura i uwięzienie tysięcy ludzi na niewłaściwym
Manhattanie było sprawiedliwe?
- Ale ja wcale tego nie chciałem! - zajęczał elf. - Pewnego dnia będę musiał ci
przypomnieć, czym są wybrukowane drogi do piekła - mruknął Mallory. Odwrócił się
do Grundy ego. - On nam siÄ™ na nic nie przyda.
Pozwól mu
odejść.
- On musi umrzeć za to, co zrobił - surowo powiedział Grundy. - On umrze -
zapewnił demona Mallory. - Jego własna gildia zabije go o wschodzie słońca.
- A jeżeli im ucieknie? - zaniepokoił się Grundy. - Wówczas przez resztę życia będzie
dygotał na widok każdego cienia i wszędzie węszył zasadzki.
Okrutny uśmiech przemknął po twarzy Grundy ego.
- To mi siÄ™ podoba.
- Tak też myślałem.
Demon odwróciÅ‚ siÄ™ do Mürgenstürma.
- Idz precz!
- Ale...
- Jeśli przed świtem nie wyniesiesz się z moich włości, sam cię dopadnę - obiecał
Grundy.
Mürgenstürm rzuciÅ‚ Mallory emu nienawistne spojrzenie.
- Dziękuję ci serdecznie, przyjacielu! - powiedział z goryczą. - Przyjaciele nie
postępują tak jak ty - odparł detektyw. - A teraz zabieraj się stąd do diabła. Zwit już
niedaleko.
Mürgenstürm podszedÅ‚ do drzwi, przystanÄ…Å‚, jakby chciaÅ‚ coÅ› powiedzieć, rozmyÅ›liÅ‚ siÄ™
i wyszedł.
- Zaczekaj - odezwał się Grundy. Zamknął na chwilę oczy, potem je otworzył. - W
porządku. Wyszedł z budynku. - Odwrócił się do Mallory ego. - Pozostaje tylko
wyznaczyć
cenÄ™. Jestem jedynÄ… zainteresowanÄ… osobÄ….
- Pomyłka - oświadczył Mallory.
Głęboko w gardle demona rozległo się warczenie, a dym wydobywający się z jego
nozdrzy zrobił się jasnoniebieski.
- Kto jeszcze tu jest? - zapytał.
- Jestem ja.
- Ty?
Mallory przytaknÄ…Å‚.
- Ten klejnot to mój bilet powrotny do domu.
- Zbadałem błonę - oznajmił Grundy. - Pozostanie przepuszczalna jeszcze przez dwie
do trzech godzin. Zakończymy naszą transakcję i możesz wracać do domu, jak tylko
przekażesz mi rubin.
- Ale ja jeszcze nie wiem, czy mam ci przekazać rubin - odparł Mallory.
- Co? - warknął demon, a jego oczy rozżarzyły się jeszcze mocniej. - Ty jesteś Grundy
- powiedział detektyw. - Zabijasz żywe stworzenia. Zsyłasz zarazy.
Mordujesz jednorożce dla tych cholernych klejnotów. Przez ciebie nawet mój
Manhattan stał się niebezpieczny. Dlaczego mam ci oddawać klucz do jeszcze większej
potęgi? - Głupcze! - ryknął rozwścieczony Grundy zrywając się na nogi. - Nic nie
rozumiesz!
- Wbił spojrzenie w Mallory ego, jego oczy w rogatej głowie wyglądały jak wąskie
szparki. - Myślisz, że chciałem zabić Larkspura?
- Bynajmniej nie próbowałeś namówić Gillespie ego, żeby go odprowadził na miejsce -
zauważył Mallory.
- Wcale nie kazałem Gillespie emu zabijać tego jednorożca! - warknął Grundy. - On
miał go tylko dostarczyć mnie!
- A ty oczywiÅ›cie zamierzaÅ‚eÅ› go zwrócić gildii Mürgenstürma - dokoÅ„czyÅ‚
sardonicznie Mallory.
- Nigdy! - zaryczał Grundy. - Chciałem go zatrzymać dla siebie i dopiero pózniej,
kiedy zwierzak zdechnie ze starości, przejąć rubin jako prawowity właściciel. Ale nie
chciałem, żeby Larkspur tak szybko zginął! Przy zamkniętej błonie moja praca będzie
znacznie trudniejsza!
- Twoja praca polega na wyrabianiu różnych okropności - oświadczył Mallory. - Jakie
znowu trudności mógłby spowodować zdechły jednorożec? Grundy gwałtownie
potrząsnął głową.
- Głupcze! Moja praca to utrzymywanie równowagi, przeciwdziałanie najbardziej
szkodliwym tendencjom występującym w obu światach. Mallory wytrzeszczył na
niego oczy.
- O czym ty mówisz?
- Tłumaczę ci, dlaczego potrzebowałem rubinu! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksRob McGregor Indiana Jones i dziedzictwo jednoroĹźcaResnick_Mike_ _WrozbiarkaHohl_Joan_Blysk_nadziei_RPP103Dell Ethel Mary Powrotna falaMiernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Twierdza BoyenNoc myśÂ›liwego Greene JenniferBlake Jennifer Dzentelmeni z pośÂ‚udniaEasy Steps to Yoga by Sri Swami Sivananda13 Użytkowanie maszyn i urządzeń do zabezpieczaniaPickart Joan Elliot Wspomnienia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orientmania.htw.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com