pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pewnością musiałaby przyłączyć się do pań, które gawędziły w salonie oraz
pisały listy do rodziny i przyjaciół albo, co gorsza, trafiłaby do kółka, które w
oranżerii oddawało się robótkom ręcznym.
Entuzjaści ruchu na świeżym powietrzu też podzielili się na dwie grupy.
Jedna wybrała się na spacer do wioski, zakupy i zwiedzanie, druga nad jezioro.
Z tych rozrywek Kate również zrezygnowała dla błogiego spokoju w ogrodzie.
Przez kilka minut wpatrywała się dość bezmyślnie w ledwo rozwinięty
pączek róży. Nie musiała tłumić ziewania, nikt nie komentował ciemnych
kręgów pod oczami, zamyślenia ani dziwnej małomówności.
Próbowała rozeznać się w swoich uczuciach wobec wicehrabiego. Chętnie
odłożyłaby to trudne zadanie na pózniej, ale wiedziała, że musi je wykonać.
Z drugiej strony nie miała aż tak dużo do przemyślenia. Wszystko, czego
się dowiedziała w ciągu kilku ostatnich dni, prowadziło do jednego wniosku: że
nie będzie dłużej sprzeciwiać się staraniom lorda Bridgertona o rękę Edwiny.
Wicehrabia okazał się człowiekiem z zasadami, a do tego wrażliwym,
troskliwym i oddanym rodzinie. Nawet bohaterskim, dodała w myślach,
uśmiechając się lekko na wspomnienie miny Penelope Featherington, kiedy
wyratował ją ze szponów Cressidy Cowper.
Wykorzystywał swoją pozycję i władzę nie po to, żeby się wywyższać, ale
żeby oszczędzić upokorzenia innym.
Pomógł jej przetrwać napad irracjonalnego lęku i zrobił to z zadziwiającą
delikatnością, którą w pełni doceniła teraz, gdy już miała jasną głowę.
Może kiedyś zasłużył sobie na opinię hulaki i rozpustnika, ale najwyrazniej
tamten tryb życia nie zmienił go na gorsze. Jedynym powodem, dla którego nie
powinien ożenić się z Edwina...
Przełknęła ślinę.
Było to, że w głębi duszy pragnęła go dla siebie.
Ale ponieważ zawsze walczyła z samolubstwem, nie mogła nawet poprosić
Edwiny, żeby za niego nie wychodziła. Gdyby siostra wiedziała o jej
zadurzeniu, natychmiast odrzuciłaby jego zaloty. Zupełnie niepotrzebnie, bo
Anthony po prostu znalazłby sobie jakąś inną piękność. W Londynie ich nie
brakowało.
Wcale nie poprosiłby jej o rękę, więc co by zyskała, przeszkadzając w jego
małżeństwie z Edwina?
Nic z wyjątkiem tego, że nie musiałaby widywać go podczas świąt, chrzcin
i wszelkich rodzinnych uroczystości. Zresztą pewnie tak samo by cierpiała,
gdyby ożenił się z obcą kobietą, Z drugiej strony sama niedawno stwierdziła, że
czas leczy rany.
Wydała długie, smutne, znużone westchnienie, przygarbiła plecy, opuściła
głowę.
- Mój Boże, to zabrzmiało bardzo poważnie - rozległ się nad nią cichy głos.
Zerwała się tak gwałtownie, że uderzyła nogami o brzeg kamiennej ławki i
omal nie straciła równowagi.
- Milordzie - wykrztusiła.
- Pomyślałem sobie, że tutaj cię znajdę.
Gdy zrozumiała, że specjalnie jej szukał, mocniej zabiło jej serce, ale
przynajmniej tę reakcję mogła przed nim ukryć.
- Zobaczyłem cię z okna i chciałem sprawdzić, jak się czujesz - wyjaśnił.
Kate usiadła rozczarowana. Po prostu wykazał się uprzejmością.
Oczywiście, że tak. Jak mogła się łudzić, że chodzi mu o coś więcej. Nic
dziwnego, że po ciężkiej nocy interesował się jej samopoczuciem. Przecież był
miły i szlachetny.
- Dużo lepiej. Dziękuję.
- Cieszę się - powiedział, siadając obok niej. - Martwiłem się o ciebie.
Jej łomoczące serce zatrzymało się na jedno uderzenie.
- Naprawdę?
- Oczywiście. Jakżeby inaczej?
Przełknęła ślinę. Znowu ta przeklęta uprzejmość. O, nie wątpiła w
szczerość wicehrabiego, tylko zabolało ją, że jego troska wynika z wrodzonej
dobroci, a nie ze szczególnych uczuć wobec jej osoby.
Nie żeby spodziewała się czegoś innego. Zrozumiała jednak, że całkowite
wyzbycie się nadziei jest niemożliwe.
- Przykro mi, że sprawiłam w nocy tyle kłopotu - bąknęła cicho.
- Nie mów głupstw - skarcił ją półżartem. - Cieszę się, że byłem pod ręką.
- Zwykle jestem sama w czasie burzy. - Zmarszczył brwi.
- Matka i siostra nie podtrzymują cię na duchu?
- Nie mają pojęcia, że nadal się boję - odparła z zawstydzoną miną.
Wolno pokiwał głową.
- Rozumiem. Czasami... - Zawiesił glos. - Powinnaś szukać u nich
pomocy, ale wiem... - Odchrząknął zakłopotany. Sam nieraz doświadczył
poczucia samotności w hałaśliwej gromadce. - Wiem, że bardzo ciężko jest
podzielić się swoimi lękami z tymi, których najbardziej się kocha.
Gdy zobaczył ciepłe i bystre spojrzenie brązowych oczu, przez głowę
przemknęła mu niedorzeczna myśl, że Kate wie o jego obsesji na punkcie
rychłej śmierci. Odniósł wrażenie, że jest jedyną osobą, która naprawdę go zna.
Ta myśl go wzruszyła, ale jeszcze bardziej przeraziła.
- Jesteś mądrym człowiekiem.
Trwało chwilę, zanim sobie przypomniał, o czym rozmawiają. A, tak, o
lękach. Zaśmiał się, żeby pokryć skrępowanie.
- Przez większość czasu bardzo głupim. Potrząsnęła głową.
- Nie. Trafiłeś w sedno. Rzeczywiście nie zwierzyłabym się Mary ani
Edwinie, żeby nie dodawać im zmartwień. - Przygryzła wargę. - Szczerze
mówiąc, moje pobudki nie są do końca szlachetne, bo chodzi mi również o to,
żeby nie uznano mnie za słabą.
- To nie jest taki straszny grzech.
- Oczywiście bywają gorsze, ale zaryzykowałabym twierdzenie, że ty
również go popełniasz.
Nic nie powiedział, tylko kiwnął głową.
- Wszyscy mamy w życiu jakieś role do odegrania - ciągnęła dalej. - Moja
polega na tym, żeby zawsze być dzielną i rozsądną. Chowanie się pod stołem w
czasie burzy nie świadczy ani o jednym, ani o drugim.
- Twoja siostra jest pewnie dużo silniejsza, niż przypuszczasz.
Zmierzyła go bacznym wzrokiem. Czyżby próbował jej powiedzieć, że
zakochał się Edwinie? Już wcześnie chwalił jej wdzięk i urodę, ale o innych
zaletach na razie nie wspominał.
Patrzyła mu w oczy tak długo, na ile starczyło jej odwagi, ale nie znalazła
w nich nic, co zdradzałoby jego prawdziwe uczucia.
- Wiem, ale jako starsza siostra zawsze musiałam być silniejsza. - W tym
momencie zauważyła, że wicehrabia wpatruje się w nią z taką intensywnością,
jakby chciał zajrzeć w głąb jej duszy. - Ty też jesteś najstarszy z rodzeństwa.
Na pewno wiesz, co to znaczy.
Westchnął z udawaną rezygnacją.
- Owszem.
Posłała mu uśmiech, jaki wymieniają ludzie o podobnych
doświadczeniach. Czuła się przy nim coraz swobodniej i dlatego uznała, że nie
powinna odwlekać momentu, gdy mu oznajmi, że nie będzie sprzeciwiać się
jego małżeństwu z Edwina. Nawet dla tych miłych wspólnych chwil w
ogrodzie.
Wyprostowała ramiona i wzięła głęboki oddech. Rozchyliła usta, ale nie
wydobył się z nich żaden dzwięk.
- Tak? - ponaglił ją, lekko rozbawiony.
- Milordzie...
- Anthony.
- Anthony. - Nie wiedzieć dlaczego, zwracanie się do niego po imieniu
utrudniało jej zadanie. - Muszę o czymś z tobą porozmawiać.
- Domyślam się.
Wbiła wzrok w prawą stopę, którą kreśliła na piasku półksiężyce.
- Chodzi o... Edwinę.
Uniósł brew i poszedł za jej wzrokiem. Teraz z kolei rysowała esy floresy.
- Coś się stało? - Podniosła na niego oczy.
- Nie. Pewnie jest teraz w salonie i pisze list do naszej kuzynki z Somerset.
Damy to lubią.
- Co?
- Pisać listy. Ja sama za tym nie przepadam. - Słowa same popłynęły z jej
ust. - Rzadko mam cierpliwość, żeby tak długo wysiedzieć przy biurku. W
dodatku mam okropne pismo. Ale większość kobiet dużą część dnia poświęca
na korespondencję.
Powściągnął uśmiech.
- Chciałaś mnie ostrzec, że twoja siostra lubi pisać listy?
- Nie, oczywiście, że nie. Po prostu zapytałeś, czy coś się stało mojej
siostrze, a ja wdałam się w wyjaśnienia i w ten sposób odbiegłam od tematu...
Położył ręce na jej dłoniach, przerywając potok wymowy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    Indeks217. James Julia Turkusowa suknia015. James Julia Toskańska przygoda228 James Julia Rzymskie wakacje0719. Winters Rebecca Zakochane bliźniaczki Zostań żoną księciaJames Julia Pozory mylą31. Green Billie Hrabia z WisconsinFoley Ewa Zakochaj się w życiuHannah Howell HrabiankaHowell Hannah HrabiankaValierre Zakochana kłamczucha
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mediatorka.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com