[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przedstawiła mu sytuację. - Niedługo będę musiała wrócić do domu. - Miałem nadzieję, że uznasz to miejsce za swój dom, moje dziecko. Ogarnął ją niepokój. Znalazła się w patowej sytuacji. Nie mogła znalezć właściwych słów. Tomaso dostrzegł jej wahanie, więc dodał: - Zaczekaj przynajmniej do powrotu Allesandra. Przyjedzie w najbliższy weekend, żeby omówić ze mną ważne sprawy biznesowe. Laura nie miała ochoty na spotkanie z tym aroganckim mężczyzną, ale niegrzecznie byłoby odmówić dziadkowi. - Dobrze - obiecała. - Ale potem wyjadę. - Oczywiście - odparł, blokując jej króla. - A teraz powiem ci, gdzie po- pełniłaś błąd. Nigdy nie powinnaś przegrywać, Lauro. Zawsze graj tak, żeby wygrać. Wyznawałem tę zasadę przez całe życie. Najważniejsze, żeby wszystko zaplanować z wyprzedzeniem. To klucz do sukcesu. Uśmiechnął się z satysfakcją, a Laura odniosła wrażenie, że Tomaso nie mówił wyłącznie o szachach. S R Allesandro wziął kieliszek z szampanem z tacy, którą trzymał kelner, i pogrążył się w mrocznych myślach. Nawet na przyjęciu nie mógł zapomnieć o fotelu prezesa, który wciąż mu się wymykał. Tomaso nadal nie ustąpił. Wcześniej sądził, że odzyska dobry humor, jak tylko wróci do Rzymu. Jednak na miejscu czekała go niemiła wiadomość. Delia poinformowała, że odchodzi. Wyjeżdżam na Grenadyny - zagruchała. Guido Salvatore zaprosił mnie na swój jacht. Wylatuję jutro wieczorem". Allesandro zajrzał do kieliszka i wypił spory łyk wykwintnego szampana, mając nadzieję, że alkohol postawi go do pionu. - Sandro, ciao. Jakiś głos wyrwał go z zamyślenia. Bez zachwytu odpowiedział na po- zdrowienie. Luc Dinardi już wcześniej próbował odbić mu Delię Dellatore, zapewne zamierzał więc skorzystać teraz z okazji, żeby z niego zakpić. Oka- zało się jednak, że to, co Luc miał mu do zakomunikowania, nie miało nic wspólnego z Delią. W jego oczach zamigotały złośliwe chochliki. - Powiedz mi, Sandro, mam ci współczuć czy gratulować? W prasie su- gerują to drugie, ale pismaki zawsze są takie sentymentalne. Rzeczywistość zwykle jawi się w nieco innych barwach. - Allesandro spojrzał na niego, marszcząc czoło. Zupełnie nie rozumiał, do czego zmierza rozmówca. - A mo- że najlepiej połączyć jedno z drugim. Gratuluję zdobycia tego, o czym zawsze marzyłeś. Współczuję tylko, że w taki sposób. - Poklepał Allesandra po ramie- niu. - A więc kiedy ją poznamy? - Kogo? - zapytał Allesandro zbity z tropu. Luc wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Daj spokój, Sandro, nie igraj ze mną. Twoją narzeczoną, odnalezioną wnuczkę Tomasa Viale. S R ROZDZIAA PITY Gdy pokonywał kolejne kilometry autostrady, Allesandro zaciskał ręce na kierownicy, wyobrażając sobie, że to szyja Tomasa. Co on zamierza w ten sposób osiągnąć? Po przyjęciu czym prędzej odszukał poranne wydanie brukowca z arty- kułem, do którego pił Luc. Napisano w nim, że według wiarygodnych zródeł" beztroskie dni jednego z najbardziej pożądanych kawalerów Rzymu dobiegają końca. Obok zamieszczono trzy fotografie - jedna przedstawiała jego, druga Delię Dellatore zmierzającą na Karaiby w towarzystwie bogatego bankiera, a trzecia czarną kobiecą sylwetkę ze znakiem zapytania. Kim jest tajemnicza narzeczona Allesandra?", głosił podpis. Pod spodem znalazło się jeszcze jedno zdjęcie. Stefano Viale stał na nim na dziobie łodzi motorowej. Opatrzono je krótką wzmianką o tragicznej śmier- ci i informacją o zaginionej córce. W artykule insynuowano, że być może wła- śnie ona owinęła sobie Allesandra wokół palca. To małżeństwo zaplanowano w niebie... i w sali konferencyjnej firmy Viale-Vincenzo", brzmiały ostatnie słowa artykułu, w którym wspomniano także, że Tomaso Viale wkrótce odstąpi fotel prezesa Allesandrowi di Vincen- zo. Allesandro zmusił się do przeczytania całego tekstu. Doskonale znał toż- samość wiarygodnego zródła". Nie miał żadnych wątpliwości. Jego furia sięgnęła zenitu, gdy wpadł do biblioteki Tomasa. Jego oczom ukazał się taki oto obrazek: jego szef na wózku grający w szachy z Laurą Sto- we przed kominkiem. Coś dziwnego przykuło jego uwagę. Dziewczyna się uśmiechała. I ten uśmiech rozjaśniał jej twarz, dodawał lekkości grubym ry- som, sprawiał, że wyglądała prawie, jakby... - Ach - odezwał się Tomaso. - Jesteś. Chodz i usiądz. Lauro, czy mogła- S R byś zostawić nas samych? Mamy do omówienia kilka spraw. Staruszek nie sprawiał wrażenia zaskoczonego widokiem gościa i Alle- sandro dobrze wiedział czemu. Złość się w nim zagotowała. Tymczasem Laura wstała. Jak tylko odnotowała pojawienie się Allesan- dra, jej uśmiech zniknął.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksGwiezdne Wojny czÄĹÄ VI. James Kahn PowrĂłt JediJames Axler Deathlands 019 Deep EmpireJames Axler Deathlands 040 Nightmare PassageJames Axler Deathlands 042 Way of the WolfJames P. Hogan Life Maker 2 The Immortality OptionJames Axler Deathlands 017 Fury's PilgrimsJames Axler Deathlands 020 Cold AsylumJames Axler Deathlands 038 Mars ArenaHogan, James P Giants 1 Inherit the StarsJames Axler Deathlands 052 Zero City
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plown-team.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|