[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Owszem, od razu pomyślałam, że cię przypiliło między nogami i wybierasz się na schadzkę z tym swoim ogierem. Isabell! Tess oblała się rumieńcem, czego w ciemności i tak nikt nie mógł zobaczyć. Ale potem przypomniałam sobie, co nam powiedziałaś. Przykro mi, córeczko, ale nic nie wskórasz. To ostatnia szansa, Isabell. Jutro już nie będzie Halyardów, a dziś mogę mu jeszcze pomóc. Nic z tego nie wyjdzie, moja droga. Nasi chłopcy mają oko na wszystko, pilnują tak, że nawet mysz się nie przemknie. Zawrócą cię od drzwi, a w razie czego zamkną i ciebie, i jego. Odpuść sobie i poczekaj. Chyba tak zrobię. Bardzo rozsądnie, córeczko, bo wlazłabyś na samego Silyia. śpi na progu. Tess nie miała wyjścia, musiała skapitulować. I znów na palcach, wstrzymując oddech, żeby nikt się nie obudził, zaczęła się skradać ku swojemu posłaniu. Tess? usłyszała szept kuzynki. Co jeszcze? Nic takiego, ale jak będziesz czegoś potrzebować, to daj mi znać. Dziękuję, Isabell, jesteś bardzo miła, a teraz dobranoc. śpij dobrze, hrabianko. Zlegając na swoim posłaniu, dziewczyna westchnęła głęboko. Serce ją bolało na myśl o nieuchronnej rozmowie z Reyanem, ale w duchu czuła radość, że on jeszcze zostanie, że nie wyjedzie tej nocy. Nie potrafiła pogodzić sprzecznych uczuć, a jeszcze bardziej lękała się o przyszłość. 22 A właściwie to jak to się nazywa? spytał Reyan, gdy zajechali wreszcie na zamkowy dziedziniec. Obawy Tess spełniły się w całej pełni, król nadał jej ziemię i wszystkie dobra należące ongiś do Thurkettle a. Reyan zle na to zareagował. Nadrabiał miną, ale był wyraznie przygnębiony i po czterech dniach spędzonych w drodze Tess czuła się znużona kwaśną atmosferą i nawet się nie uśmiechnęła, gdy stanęli w zamku i pomógł jej zsiąść z klaczy. Nie ma żadnej szczególnej nazwy. Wzruszyła ramionami. Mówiliśmy zwyczajnie, 140 zamek Thurkettle a . Jak chcesz, to możesz to zmienić, wymyśl coś. Posiadłość należy do ciebie, więc ty powinnaś nadać jej nazwę odparł z nutą irytacji w głosie. Zresztą wiesz, że nie umiem wymyślać nazw, nawet imienia dla konia. A przy okazji, obiecywałaś, że dasz mu jakieś imię. Miałaś się zastanowić, pamiętasz? Oczywiście, że pamiętam, i wymyśliłam w czasie podróży tutaj. Nie mówiłam ci, bo nie miałeś nastroju. No to teraz powiedz. Reyan zdawał sobie sprawę, że powinien przeprosić za swoje zachowanie w czasie podróży albo przynajmniej zrobić jakiś gest, lecz nie mógł się na to zdobyć. Gardło miął ściśnięte, a głowę pełną ponurych myśli. No więc? Co wymyśliłaś? Mam dwa pomysły odparła, głaszcząc konia. Możemy go nazwać Amigo albo Compadre. Co wolisz? Oba imiona mi się podobają. To po hiszpańsku, prawda? Amigo znaczy przyjaciel, a compadre to druh albo kompan, nie jestem pewna. Thurkettle wściekał się, gdy mówiłam po hiszpańsku, więc sporo zapomniałam. Sza, bo stary Fergus zacznie cię straszyć. Smaży się w piekle, ale nie wolno zle mówić o zmarłych. Niech Bóg ma nas w swojej opiece. Tess przeżegnała się i zaklęła siarczyście, widząc, że Silyio z Thomasem zmierzają w ich stronę. Kochani krewni! Gdy wreszcie, po czterech dniach, udało jej się zamienić parę normalnych zdań z Reyanem, rodzina znów zacznie się wtrącać! I to jak! Silyio z jednej, Thomas z drugiej strony, chwycili Reyana za ramiona i zaczęli go wlec do zamku. Co wy wyprawiacie? Oszaleliście? Spokojnie. Jutro ślub, więc na wszelki wypadek zamkniemy naszego ptaszka, a ty, Reyan, nie masz chyba nic przeciw temu? Nie, a nawet gdybym miał, to i tak by to niczego nie zmieniło. Zgadłeś, chłopcze. Nie bacząc na przekleństwa dziewczyny, Silyio z Thomasem sprowadzili Reyana do lochu. I ma tu siedzieć do rana? oburzała się Tess. Miejsce może niewygodne, ale bezpieczne, a poza tym nie mamy nic lepszego na podorędziu. Nie po to jechaliśmy taki szmat drogi, żeby ryzykować w ostatnią noc przed ślubem. Sama wiesz, że musieliśmy tu przyjechać, bo w Donnbraigh nie ma księdza. Ostatni zmarł rok temu. Tu zaś jest, rano wam pobłogosławi i będzie po wszystkim. Ale, na litość boską, nie przystoi zamykać pana młodego w wigilię ślubu! Nic mu nie będzie. Silyio sięgnął po klucze i otworzył celę, tę samą, w której Reyan raz już siedział. A gdy po ślubie wezmiesz go do łoża, zapomni o wszystkim. Nie o tym mówię. Reyanie, zrób coś, daj im po łbie albo... Nie wypada rzucać się z pięściami na przyszłych krewnych, Tess. Reyan zaśmiał się. Nie czuł złości ani żalu. Takich krewnych należałoby powiesić. Daj mi te klucze. Szarpnęła cały pęk, ale 141 stryj trzymał je mocno, a zaraz powiesił na kołku, do którego nie była w stanie sięgnąć. Wypuście go! Nie ma mowy! Oboje co prawda zgadzacie się na ślub, ale wolę dmuchać na zimne. W ostatniej chwili różne głupstwa mogą wam przyjść do głowy, zresztą znam cię i wiem, że hołubisz w sobie pewne wątpliwości. Przyznaj się, że tak jest, hrabianko. A i owszem, mam wątpliwości, ale tylko co do waszej poczytalności. Dość tej zabawy. Wypuście go! To nie zabawa, moja mała hrabianko, tylko samo życie, a ciebie też przypilnujemy na wszelki wypadek. Puść mnie! krzyknęła Tess piskliwym głosem, gdy Silyio wziął ją na ręce. Za chwilę, gdy tylko zaniosę cię do sypialni i zamknę. Nie uciekniesz mi od ołtarza! Dziewczyna próbowała się wyrwać, lecz stryj trzymał mocno. Nie będzie ci tu zle, chłopcze zwrócił się do Reyana. Przyniosą ci wrzątku, żebyś się wykąpał, i świeże odzienie na jutro. Jak byś czegoś potrzebował, to powiedz pachołkom, którzy tu przyjdą z wodą i ubraniem. Nie przejmujcie się, mam wszystko, co trzeba. Reyan zaśmiał się. Bawiła go ta sytuacja i choć to dziwne, nie czuł złości, a gdy tylko Silyio z Thomasem wynieśli Tess, rzucił się na posłanie ze świeżą pościelą. Cela wyglądała inaczej, niż pamiętał. Wszystko wysprzątane, posadzka wymyta, ani śladu szczurów, które łypały z kąta poprzednim razem. Był nawet zadowolony z przymusowej samotności. Będzie mógł wreszcie uporządkować myśli i zastanowić się nad sobą. Tess leżała nieruchomo, patrząc w sufit. Nawet nie drgnęła, gdy stryj, rzuciwszy ją na łoże, zamknął drzwi i przekręcił klucz w zamku, ale w środku wszystko się w niej gotowało. Nie posiadała się ze złości. Od samego początku, gdy tylko dotarła z Reyanem do Donnbraigh, Silyio traktował ich jak więzniów, ale dziś naprawdę przeszedł sam
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksBrenden Laila Hannah 29 IskraBrenden Laila Hannah 01 WybĂłrBrenden Laila Hannah 31 UprowadzonaBrenden Laila Hannah 25 BezsilnoĹÄ31. Green Billie Hrabia z WisconsinQuinn Julia Zakochany hrabiaHowell Hannah HrabiankaGuiraud Paul Rzym. śąycie prywatne i publiczne RzymianDeaver Jeffery Lekcja jej śÂmierciBrackway Connie Sezon na panny mśÂode
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmediatorka.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|