[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powinna się skupić. A jednak nie mogła obronić się przed wspomnie- niami. Rafael. Obejmuje ją, przytula, uśmiecha się do niej tym swoim pięknym uśmiechem. Kocha się z nią. Nie miało to nic wspólnego z miłością. Dla niego była to tylko przygoda. Wiedziała od początku, jaki będzie koniec. Wspomnienia. Bolesne wspomnienia, których nie była w stanie zablokować. Ich ostatni wspólny ranek. Rafael stoi koło łóżka z posępną twarzą. ,,Zaopiekuję się tobą... Owszem, zaopiekował się. Zadbał, by wróciła do domu z pieniędzmi. W końcu wzięła z nim ślub właśnie z tego powodu. Dla pieniędzy. Za które chciała stworzyć dom Ben- 146 JULIA JAMES jiemu. Nie wyszła za mąż z miłości tylko dla pie- niędzy. Nie chciała zrealizować jego czeku. Przez dwa tygodnie po powrocie żyłaztego, codostała, zamieniw- szy na lotnisku w Lukce bilet business class na tańszy. Wylądowała nie na Heathrow, tylko na Gatwick, lotnis- ku obsługującym małe linie lotnicze, i wiedziona impul- sem wsiadła w pociąg jadący na południowe wybrzeże i tu wynajęła przyczepę na nadmorskim kempingu. Pieniądze uzyskane z zamiany biletu wyczerpały się i Magda w końcu zrealizowała czek Rafaela. Za- mierzała kupić przyczepę, zamieszkać w niej na stałe. Benji musiał mieć dom, choćby najskromniejszy. Ra- fael był jej winien jeszcze dziewięćdziesiąt tysięcy euro, ale wiedziała, że nigdy nie przyjmie od niego tych pieniędzy. Ubrania, które jej kupił, zostawiła w Toskanii, tak samo jak złoty naszyjnik, który dostała od niego w pre- zencie. Uśmiechnęła się smutno. Jedno zachowała: wspo- mnienia, które miały pozostać z nią na zawsze. Benji w wellingtonach i kurtce przeciwdeszczowej przykucnął na samym brzegu i zbierał obmywane przez fale przypływu kamyki. Zacinał wiatr z zachodu, ciągle padało i na plaży poza Magdą i jej synkiem nie było żywego ducha, jednak zdecydowała się wyjść, dłużej nie mogła usiedzieć w przyczepie. Benji był wyjątkowo marudny, niczym nie mogła go zająć, zresztą sama też nie potrafiła znalezć sobie miejsca. TOSKACSKA PRZYGODA 147 Ciągle jeszcze trudno było jej pogodzić się z myślą, że Rafael na zawsze zniknął z jej życia, tak nagle jak nagle się w nim pojawił. Próbowała pozbierać się, odzyskać równowagę. Nie miała prawa użalać się nad sobą. Była zdrowa, silna, miała dach nad głową. Wybrała to miejsce ze względu na małego: świeże powietrze, morze za oknem. Mogła stać na brzegu, spoglądać na południe, w kierunku Włoch, wspominać i tęsknić. Po policzkach spływały jej łzy. Benji podniósł kolejny kamyk, zamachnął się z ca- łych sił i cisnął go w fale, po czym, znudzony zabawą, odwrócił się i odszedł od brzegu. Magda ruszyła za nim, owijając się szczelnie kurtką. Szła powoli kamie- nistą plażą, pochylając głowę przed zacinającym z za- chodu deszczem. Zatrzymała się na chwilę, żeby od- garnąć z twarzy mokre, potargane włosy i zamarła. Na skałach nad plażą stał mężczyzna. Zamrugałagwałtownie i chwyciła Benjiego za rącz- kę, żeby go zatrzymać. Mężczyzna ruszył w ich kie- runku. Czas zwolnił. Deszcz jakby ustał. Wiatr się uspoko- ił. Czuła, że Benji ciągnie ją za rękę, chce iść dalej, a ona nie mogła się ruszyć. Nie mogła oddychać. Benji dojrzał mężczyznę, wyrwał się Magdzie i rzu- cił się w jego kierunku. Ra... Ra... Hopki! wolał. Rafael wziął małego na ręce. 148 JULIA JAMES Cześć, Benji przywitał brzdąca i spojrzał na Magdę. Wyciągnął do niej rękę. Chodzmy do domu, cara. Magda stała w miejscu, jak wrośnięta w ziemię. Nie rozumiem szepnęła. Ja też nie rozumiałem. Jeszcze tego samego wieczoru wróciłem do domu, ciebie już nie było. Maria załamywała ręce, że wyjechałaś tak niespodzie- wanie. Nie wiedziałem, co o tym myśleć. W końcu powiedziała mi o wizycie uczynnej Lucii. Rafael spochmurniał. Dopiero wtedy domyśliłem się, co zaszło. Jezu! Nie miałem już żadnych wątpliwości. Wszystko stało się jasne. Magda zachwiała się lekko. Jak... twój ojciec? Mój ojciec? A tak, czuje się świetnie. Rzekomy atak serca był wymysłem Lucii. Okłamała cię. Dlaczego? Pytasz dlaczego? %7łeby się ciebie pozbyć. Mogła poczekać jeden dzień powiedziała Mag- da. Nie musiałaby się fatygować. Rafael ściągnął brwi, postawił Benjiego na ziemi. Nie rozumiem. Co chcesz przez to powiedzieć? Tamtego ranka dałeś mi do zrozumienia, że to koniec i że powinnam wracać do Londynu. Nie powie- działeś tego wprost, ale ja odebrałam to jednoznacznie. Uprzedziłeś mnie, że musimy porozmawiać... Wie- działam, co od ciebie usłyszę. Twarz Rafaela była pozbawiona wyrazu. Milczał długo, wreszcie się odezwał: TOSKACSKA PRZYGODA 149 Czego się spodziewałaś? Powiedz mi. Magda zacisnęła dłonie. Rafaelu, ja wiedziałam. Chciałeś być dla mnie miły, chciałeś, żebym poczuła się jak w bajce. A ja wiedziałam, że to nie może trwać. Rozumiałam to. Pamiętasz, we Florencji powiedziałeś, że nie chcesz, żebym za tobą tęskniła. Wtedy zrozumiałam. Zrozumiałaś? zapytał bezbarwnym głosem. Benji podszedł do niego i podał znalezioną przed
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksGwiezdne Wojny czÄĹÄ VI. James Kahn PowrĂłt JediJames Axler Deathlands 019 Deep EmpireJames Axler Deathlands 040 Nightmare PassageJames Axler Deathlands 042 Way of the WolfJames P. Hogan Life Maker 2 The Immortality OptionJames Axler Deathlands 017 Fury's PilgrimsJames Axler Deathlands 020 Cold AsylumJames Axler Deathlands 038 Mars ArenaHogan, James P Giants 1 Inherit the StarsJames Axler Deathlands 052 Zero City
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plannkula.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|