[ Pobierz całość w formacie PDF ]
R L T - Wspomniałeś coś o własnej firmie - zaczęła, starając się nadać głosowi neutralne brzmienie. - Nic takiego nie mówiłem - zaprzeczył. - Nie szkodzi. - Sophie nie dała się zbić z pantałyku. - W jakiej branży działasz? - Jestem oftalmologiem. Specjalizuję się w mikrochirurgii. W Sydney mam własną, do- brze prosperującą klinikę - Czyli jesteś lekarzem, tak? Mówiłeś o kursie pierwszej pomocy, tak? Znowu kłamałeś - zarzuciła mu. - Nie kłamałem. On również mówił opanowanym głosem. - Ale nie zaprzeczyłeś. - Bolało ją, że ponownie została oszukana. - Kłamstwo przez za- tajenie. - To była ta zła wiadomość. Czego on chce? %7łeby go pogłaskała po główce? A już zaczynała go lubić. Może nawet więcej niż lubić. Boże, błagam, tylko nie to, myślała, strzeż mnie przed zakochaniem się w nim. Jest lekarzem. Zamożnym człowiekiem. I kłamcą. Zupełnie jak Brad, który złamał mi serce, który odebrał mi coś drogocennego, coś nieskalanego i podeptał. Przecież to on mógł nastawić bark Smileyowi. Wydawała Leviemu polecenia, bo uważa- ła, że jest jedyną osobą posiadającą jakieś kwalifikacje medyczne. Dopiero teraz mi mówi, że jest lekarzem! Nawet mikrochirurg zaczyna od medycyny ogólnej. Azy zaczęły jej ciążyć pod powiekami. Zamrugała, by je odpędzić, zacisnęła zęby. Nie- doczekanie, nie rozpłacze się przy nim. - Staram się znalezć powód, dlaczego mi nie pomogłeś - rzekła. - Chciałeś sprawdzić, ile zniosę, zanim się załamię? Levi potrząsnął głową i wyciągnął do Sophie rękę. Z obrzydzeniem spojrzała na jego dłoń, jak gdyby była pokryta czymś śliskim i paskudnym. Musiał to zauważyć, bo cofnął rękę. - Posłuchaj, Sophie, jestem pełen podziwu dla ciebie. - Przeczesał palcami włosy i mówił dalej: - Moja pomoc nie była ci potrzebna. Akurat! Jak on śmie? Sophie miała tego wszystkiego dosyć. Podniosła się z trudem i za- częła schodzić ze wzgórza w kierunku strumienia. R L T Zimna woda ją otrzezwiła. Była taka bliska zakochania się w mężczyznie, który by ją zniszczył, myślała. Ponownie. A minęło zaledwie kilka dni od pierwszego rozczarowania. Czy nie potrafi uczyć się na własnych błędach? Umyła twarz. Niech go wszyscy diabli! Powoli dochodziła do siebie. Ręce przestały jej się trząść, łzy wyschły. Głowa ją rozbola- ła ze zmęczenia. Zmusiła się do powrotu do obozowiska, lecz przeszła obok Leviego, nawet na niego nie patrząc, i udała się prosto do chaty sprawdzić, jak się mają Pearl i jej synek. Kiedy stamtąd wyszła, zupełnie już odzyskała równowagę i otoczyła się murem nie do zdobycia, wyższym niż skały, o jakie omal się nie rozbili. Z oddali słychać było warkot silnika, więc Sophie zadarła głowę, byle tylko nie widzieć Leviego. Im szybciej samolot wyląduje, tym lepiej, myślała. Ze złości zapomniała, że boi się lata- nia. Pomyślała o Odette, nic niewiedzącej o tym, że pomoc nadchodzi. Kiedy tylko znajdzie się w kompetentnych rękach, ona będzie zwolniona z odpowiedzialności i odczuje niewysło- wioną ulgę. Levi z siostrą pojadą do siebie, ona ze Smileyem do siebie. Przy odrobinie szczęścia nig- dy już się nie zobaczą. Będzie mogła zapomnieć o chwili słabości i głupoty. Warkot samolotu stawał się coraz głośniejszy, cień skrzydeł zasłonił słońce. Pilot zrobił okrążenie, potem wylądował na przygotowanym przez mężczyzn z klanu lądowisku. Samolotem przyleciało troje ludzi: lekarz, Jock McDonald, szkocki zawadiaka, który na widok Leviego i Sophie wysoko uniósł brwi, pielęgniarka, która energicznym krokiem podeszła do nich, i pilot, który pomachał im ręką, lecz pozostał za sterami. - Macie pewnie do opowiedzenia ciekawą historię - Jock odezwał się do Sophie, którą znał. Potem pomachał do Leviego i rzucił: - Potem porozmawiamy, najpierw obowiązki. Pielęgniarka skinęła na Sophie i razem z Jockiem poszły do chaty, w której zebrała się teraz spora gromada kobiet. Jock kazał wyjść wszystkim z wyjątkiem babki Pearl, potem zbadał dziewczynę i skarcił ją z tak silnym obcym akcentem, że na pewno nie zrozumiała, co do niej mówił. Na koniec poklepał ją po głowie i zabrał się do badania noworodka. - Macie szczęście - mruknął - ale zabieram was oboje na jakieś dwa dni na obserwację do szpitala. Na wypadek gdyby były kłopoty z pokarmem - dodał. R L T
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksCourths Mahler Jadwiga SzczÄĹcie czeka na drugim brzeguChild Maureen KrĂłlowie Kalifornii 03 OpowieĹÄ o szczÄĹciuMcMahon Barbara Escape Around the World 01 Podróş w chmurach (Harlequin Romans 1082)DeNosky Kathie Niespodziewane szczÄĹcieBarnes Belinda PodwĂłjne szczÄĹcieMackenzie Myrna Harlequin Romans 1064 SĹodycz ĹźyciaMiller Linda Leal Harlequin OrchBrandt Fiona Moc przeznaczeniaAgatha Christie ZakoĹczeniem jest ĹmierÄClark wtajemniczenie do hermetyzmu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmediatorka.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|