pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiewnego, błękitnego materiału.
- O co chodzi? - niecierpliwie spytaÅ‚a Kristin. JeÅ›li wzy­
wał ją Jascha, to chciała dowiedzieć się o tym natychmiast,
ponieważ niepewność była nie do zniesienia. - Czy książę
kazał mi przyjść?
Mai podniosÅ‚a wzrok i ponad welonem popatrzyÅ‚a na Kri­
stin pięknymi oczami, z których nic nie dało się wyczytać.
- Nie - odparła cicho. - On dziś wieczorem cię nie wezwie.
Kristin poczuła przypływ nadziei.
- Dlaczego tak sÄ…dzisz?
Mai umknęła spojrzeniem w bok.
- Książę wyjeżdża.
- DokÄ…d?
Mai pokręciła głową, jakby chciała powiedzieć, że nie
wie. A za oknem rozległ się ryk silnika i łopot wielkiego
Zmigla helikoptera. Kristin rzuciła się do balkonu i ujrzała
wsiadającego Jaschę. Towarzyszyła mu kobieta w zwiewnej
zielonej sukni.
- Ta kobieta - odezwała się Kristin - to jedna z żon Jaschy?
- Tak - szepnęła Mai.
- A ty?
- Ja też jestem jego żoną.
Kristin trochÄ™ siÄ™ zdziwiÅ‚a. Od przyjazdu do Kabrizu uwa­
żała Mai za służącą, ponieważ ona zawsze jej usługiwała.
Helikopter uniósł się w powietrze, na moment zawisł bez
ruchu, po czym odleciał na północ. Kristin odprowadziła go
zamyślonym wzrokiem i odwróciła się do Mai.
- Chyba nie chcesz, aby twój mąż mnie poÅ›lubiÅ‚. Musia­
łabyś tolerować jeszcze jedną żonę. To okropne, prawda?
Mai wlepiła wzrok w podłogę. Nie miała prawa wyrażać
opinii na taki temat. Ale Kristin nie daÅ‚a za wygranÄ…. Chwy­
ciła dłonie Mai i ścisnęła je w swoich.
- Mai, proszę cię... Pomóż mi. Muszę znalezć mojego
przyjaciela, pana Harmona, i uciec stąd, zanim wróci Jascha.
- Nie! - Mai popatrzyÅ‚a na niÄ… rozszerzonymi z przeraże­
nia oczami. - To niemożliwe! Dla was nie ma ucieczki! Ja nie
mogę wam pomóc!
- Na pewno wiesz, gdzie trzymajÄ… Zacharego.
Kobieta potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…, aż zabrzÄ™czaÅ‚y ukryte pod we­
lonem kolczyki.
- Jemu nikt nie pomoże. On umrze, gdy Jascha wróci, a ty
zostaniesz ukarana za swojÄ… zdradÄ™.
Kristin potarła dłonią czoło i westchnęła. To oczywiste, że
Mai nie zmieni zdania. ByÅ‚a KabryzyjkÄ…, potulnÄ… żonÄ… ksiÄ™­
cia i nie mogła postąpić wbrew jego woli.
- Ten wielki słup na dziedzińcu... do czego ma służyć?
- Kristin znów wyjrzała na zewnątrz. - Mai? - przynagliła ją
i spojrzała na milczącą kobietę.
- Nie wiem! - odparła żona Jaschy. Powiedziała to tak
szybko i gwałtownie, że niewątpliwie skłamała.
- Mów! - zawołała Kristin, ale Mai już biegła do drzwi.
Wypadła na korytarz i oczywiście zamknęła je na klucz.
Kristin jeszcze raz zerknęła na drewniany pal i zadrżała.
Odwróciła się od okna i zaciągnęła wiotką zasłonę, aby choć
w ten sposób odseparować się od świata.
Przymusowa bezczynność nie sprzyjała relaksowi. Kristin
rozpaczliwie pragnęła zająć czymś przynajmniej umysł, aby
choć na pewien czas oderwać się od przykrej rzeczywistości.
Podeszła do wbudowanego w ścianę regału. Na półkach stało
mnóstwo książek. Kristin w zamyśleniu przesunęła palcem
po różnokolorowych grzbietach. Po jej powrocie do Kabrizu
Jascha tak bardzo starał się zapewnić jej przyjemności, że
obficie zaopatrzył tę domową bibliotekę, aby Kristin miała co
czytać.
Teraz wzięła tomik poezji Wal ta Whitmana i wyciągnęła
się na łóżku. Z powodu zmartwień początkowo nie mogła się
skupić, ale nie zrezygnowała i piękne słowa w końcu trafiły
do jej serca. Nie wiadomo kiedy pozwoliły zapomnieć
o Kabrizie, Jaschy i wszystkich problemach, które stały się
nierozwiÄ…zywalne.
Tego wieczoru Mai już się nie pokazała. Zamiast niej
kolacjÄ™ dla Kristin przyniosÅ‚a inna żona, dużo mÅ‚odsza kobie­
ta w różowej szacie.
- Jak ci na imię? - spytała Kristin, gdy dziewczyna już
szła do drzwi.
- Tala - padÅ‚a wymówiona melodyjnym gÅ‚osem odpo­
wiedz, nieco stłumiona zasłaniającym pół twarzy czarcza-
fem.
Kristin była pewna, że po ślubie z Jaschą ona także będzie
musiała nosić luzne, szczelnie okrywające ciało szaty i welon.
- Co sądzisz o moim małżeństwie z Jaschą? - spytała
jakby od niechcenia. Sięgnęła po dzbanek i zaczęła nalewać
herbatę do filiżanki, lecz uważnie patrzyła w widoczne nad
zasłoną piękne, ocienione długimi rzęsami oczy.
Na moment błysnął w nich ogień. Kristin natychmiast
zrozumiała, że dziewczyna nie jest zachwycona perspektywą
powiększenia haremu o kolejną żonę.
- Ty bÄ™dziesz chodzić w bieli - oÅ›wiadczyÅ‚a Tala i za­
brzmiało to w jej ustach jak oskarżenie.
Kristin nie mogła sobie przypomnieć, co biel symbolizuje
w Kabrizie - dziewiczą czystość jak w krajach zachodnich
czy też żałobę, podobnie jak na całym Wschodzie.
- Jeśli mi pomożesz, odejdę stąd i nie wyjdę za Jaschę.
- Odejdziesz? - z oczywistą nadzieją w głosie spytała Tala.
- Tak, o ile zrobisz dwie rzeczy. WychodzÄ…c z tego poko­
ju, nie zamykaj drzwi na klucz i powiedz mi, gdzie znajdÄ™
pana Harmona.
Tala cofnęła się o krok, a jej śliczne oczy rozszerzyły się
z przerażenia.
- Jascha wpadnie w gniew - szepnęła zalękniona.
Kristin wzięła ją za rękę i pociągnęła do okna. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksMcMahon Barbara Escape Around the World 01 Podróş w chmurach (Harlequin Romans 1082)McArthur Fiona Harlequin Medical 486 Szczęśliwe zakończenieMackenzie Myrna Harlequin Romans 1064 Słodycz ĹźyciaCajio Linda Tylko jedno spojrzenieConrad Linda Ksiega czarowMargit Sandemo Cykl Saga o czarnoksi晜źniku (02) Blask twoich oczu100_sposobow_na_zglebienie_tajemnic_umyslu_100tajBonnie Dee A Hearing Heart v2Nora Roberts Rodzinny skarbDurrell_Gerald_ _Róśźowe_gośÂ‚ć™bie_i_zśÂ‚‚ote_nietoperze
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • own-team.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com