[ Pobierz całość w formacie PDF ]
włosy. - Coś jeszcze? - Tak. Nie zapomnij o jedwabnej, koronkowej bieliznie, podwiązkach i tych szykownych pończochach. - To też ma przekonać komisję o mojej niewinności? - Nie, to dla mnie. Komisja będzie się zastanawiała, co masz pod spodem. Ja będę wiedział. - Jesteś niemożliwy - uśmiechnęła się. Nigdy nie przypuszczała, że w tej trudnej sytuacji coś ją zdoła rozbawić, ale mąż nie przestawał jej zdumiewać. - To będzie nasz mały sekret. - Zatarł ręce. - Ilekroć stracę cierpliwość, pomyślę o tych fikuśnych podwiązkach i powstrzymam się od wybuchu wściekłości. - Wspaniale, a o czym ja mam myśleć? - Pomyśl o tym, co ja noszę pod garniturem - szepnął jej do ucha. - Włożyłeś coś niezwykłego? - ucieszyła się. - Może& - uśmiechnął się zmysłowo. - Przekonasz się po powrocie z przesłuchania. - Mam czekać tak długo? To nie fair - zaprotestowała. - Wiem, ale to moja metoda. Ilekroć wpadniesz w panikę, spróbuj zgadnąć, co to może być. - I to ma mnie uspokoić? - Jeśli nie uspokoi, to na pewno rozśmieszy. - Ubieraj się, a ja przygotuję coś na ząb. To pomogło jej przetrwać śniadanie i podróż taksówką do siedziby komitetu. Pierwszy atak tremy miała w windzie. Jonah musiał czuć to samo, bo złapał ją za rękę. - Białe? - spytał. - Co? - Spojrzała na niego ze zdumieniem. - Podwiązki. Poczerwieniała ku uciesze reszty ludzi. - Są kremowe - szepnęła. - W różyczki. - Zerknęła na niego i spytała: - Bokserki? - Nie powiem. Wyobraziła sobie Jonaha w kolorowych bermudach i omal nie wybuchnęła śmiechem. Drzwi rozsunęły się. Zcisnął mocniej jej dłoń. - Jesteśmy. Nie trać wiary, mamy rację. - Słucham państwa - odezwał się recepcjonista. - Pan i pani Alexander na spotkanie z komitetem. - Oczekują państwa, proszę za mną. - Przeszedł korytarzem i zapukał do dwuskrzydłowych drzwi. Nikki tknięta nagłą myślą złapała Jonaha z rękę. - Czekaj& ty nie masz nic pod spodem? - Nonsens. - Otworzył drzwi. Na ich widok dwie kobiety i trzej mężczyzni zerwali się równo jak pod sznurek. Podszedł do nich wysoki, poważnie wyglądający mężczyzna. - Bill West, przewodniczący komitetu. - Podał im rękę. - Nie spodziewaliśmy się tu pana, panie Alexander. - Nie, ale mimo to przyszedłem. Chyba nie ma pan nic przeciwko temu? - Nie - uśmiechnął się z przekąsem Bill. - Jest pan pożądanym obserwatorem. Proszę jednak nie zapominać, że to wobec pańskiej żony wysunięto oskarżenie i ona ma udzielić na nie odpowiedzi. - O ile dobrze zrozumiałem, prosił nas pan o wyjaśnienie kilku drobiazgów. Przyszliśmy tu z grzeczności, bez korzystania z pomocy prawnej. Jeśli w trakcie tego& spotkania, sytuacja ulegnie zmianie, dam panu znać. - Przez chwilę spoglądał przewodniczącemu prosto w oczy. - Mam nadzieję, że się rozumiemy. - Oczywiście, doskonale. - Bill skinął w stronę stołu konferencyjnego. - Proszę siadać. Coś podać, wody, kawy? - Trzy kawy. Dwie z cukrem, jedna gorzka - odparł natychmiast Jonah. Potem odprowadził Nikki do stołu. - Nie potrzebuję żadnej kawy - szepnęła mu na ucho. - Wiem, po prostu chciałem zbić go z tropu. Zerknęła na męża spod rzęs. - Chciałam cię tylko poinformować, że moja bielizna składa się z pięciu części. - Oto kawa - powiedział pospiesznie Bill. - Czy możemy zaczynać? - Jesteś gotowa, Nikki? - Jak nigdy. Bill dołączył do pozostałej czwórki przy drugim końcu stołu. - Przede wszystkim chciałbym przeprosić za kłopot panią Alexander - zaczął. - Niestety, musimy dowieść, że każda osoba nominowana do nagrody Lawrence'a J. Baumana jest poza wszelkimi podejrzeniami. Dlatego kandydaci muszą pracować w którejś z renomowanych firm. - Pracuję właśnie w takiej firmie - odparła Nikki. - Ta renomowana firma popiera w pełni panią Alexander - dodał Jonah. - Tak, panie Alexander - westchnął Bill. - Zdajemy sobie z tego sprawę, jak również z pozycji pańskiej firmy. Niemniej powaga zarzutów zmusza nas do ich pełnego wyjaśnienia. Mamy informacje od człowieka, którego nazwisko muszę przemilczeć& - Timothy T. Tucker - wtrąciła Nikki. - Zna pani tego człowieka? - Tak. Usiłował sprzedać mojemu wujkowi i cioci swój& hm& wynalazek. Kiedy odwiodłam ich od tego, zagroził, że opublikuje pewne fakty z mojej przeszłości. - Powiedz im wszystko - zachęcił ją Jonah. - Pan Tucker zaproponował również, że zachowa milczenie, jeśli zmienię zdanie i namówię wujostwo, żeby zapłacili mu pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Komitet naradzał się przez chwilę. - Podejrzewaliśmy, że motywy, którymi kierował się pan Tucker, informując nas o pani przeszłości, są wątpliwe moralnie - rzekł w końcu Bill. - Jednak musimy je sprawdzić. - Może przeszlibyśmy do meritum - odezwał się Jonah. - Otóż to. - Bill zerknął do notatek, potem na Nikki. - Czy wzięła pani pieniądze krewnych i zainwestowała w bezwartościową nieruchomość? - Chwileczkę& - Jonah pochylił się ku żonie. - Mów całą prawdę. Nie ociągaj się z odpowiedziami. Na razie niczego nie wyjaśniaj. Oczekują po tobie przyznania się, nie wykrętów. - Chcesz, żebym przyznała się do wszystkiego? - Nikki była półżywa ze strachu. - Tak. Zaufaj mi. - Ufam ci. - Popatrzyła na Billa Westa i zaczerwieniła się. - Przepraszam, czy mógłby pan powtórzyć pytanie. - Czy wzięła pani pieniądze krewnych i zainwestowała w bezwartościową nieruchomość? - Tak - odparła, nie patrząc na Jonaha. Jej odpowiedz najwyrazniej zdziwiła Westa. Znów wsadził nos w notatki. - Czy pożyczyła pani pieniądze z banku na kolejny zakup? - Tak. - I straciła pani te pieniądze? - Tak. - Czy bank przejął hipotekę, bo nie była pani w stanie spłacać miesięcznych należności? - Owszem. - Czy wtedy okazało się, że wartość tej nieruchomości jest mniejsza od sumy, którą pani pożyczyła? - Mniej więcej dwukrotnie. Bill West cisnął długopis na stół i przyglądał się jej z niedowierzaniem. - Brak mi słów. To są bardzo poważne zarzuty i potwierdziła je pani wszystkie. - Tak, panie West. Jednak te pytania nie uwzględniały okoliczności. Czy mogę je wyjaśnić? - Jeśli pani zdoła. Spojrzała na Jonaha i chwyciła głęboki wdech. - Przed ośmioma laty zmarli moi rodzice& - zaczęła. Siwowłosa kobieta siedząca po lewej ręce Westa podniosła głowę. - Nie bardzo rozumiem, co śmierć pani rodziców ma wspólnego ze sprawą... - Moja żona uprzejmie wysłuchała i odpowiedziała na wszystkie pytania - przerwał jej blady z wściekłości Jonah. - Jesteście jej to samo dłużni. - On ma rację, Claro. Pozwólmy opowiedzieć jej wszystko - rzekł Bill. - Proszę kontynuować, pani Alexander. - Ich śmierć ma z tym dużo wspólnego. Jak zapewne państwo rozumiecie, wszyscy przechodziliśmy ciężkie chwile. W dodatku rodzice byli finansowymi doradcami rodziny. Ponieważ akurat studiowałam zarządzanie, obciążono mnie tym obowiązkiem - uśmiechnęła się z przekąsem. - Właściwa młodości arogancja sprawiła, że myślałam, iż temu podołam. - I od tego wszystko się zaczęło - mruknął Bill. - W moim przypadku był to profesor, który stale doradzał mi i zachęcał do działania. Przychodziłam do niego z różnymi problemami. Kiedy skończyłam dwadzieścia jeden lat, porzucił uniwersytet, by zająć się czymś bardziej dochodowym. - Pewnie nieruchomościami - dopowiedział Bill. - Inwestycją w nieruchomość, dzięki której składam teraz wyjaśnienia. - %7łeby było jasne - odezwał się Jonah. - Moja żona utrzymywała w tym czasie ciężarną siostrę, która właśnie owdowiała. Chociaż rodzice Nikki pozostawili polisy ubezpieczeniowe, podejrzewam, że nie wystarczało to na pokrycie niezbędnych wydatków. - Nie wystarczało - przyznała Nikki. - Może dlatego byłam podatna na propozycję profesora Wymana.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksRozkosze Nocy Day SylviaEco Umberto The Island of the Day BeforeClaudy Conn [Legend 02] Shee Willow (pdf)1082. McMahon Barbara Escape Around the World 1 Podróśź w chmurachHill_Livingston_Grace_ _BlśźćËej_serca_07_ _śÂwietliste_strzalyDodziuk A. Psychologia podrecznaCather Willa UtraconaDaniken Erich Von Wszyscy JesteśÂmy DziećÂmi BogówFalkensee Margarete von Noce BśÂćÂkitnego AniośÂa32203.Z1.01u. Prowadzenie wywiadu chorobowego
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plannkula.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|