[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lorrimer uśmiechnął się. - Dziękuję. Bardzo przepraszam, że panią niepokoję, ale muszę ustalić pewne fakty. Rozumiem, że to pani jest teraz głową tego domu. Obrzucił ją szybkim spojrzeniem. Eden uśmiechnęła się uprzejmie i skinęła głową. Miała nadzieję, że wargi już jej nie drżą, a jeśli nawet było inaczej, uśmiech to maskował. - Bardzo dobrze. Może mi pani zatem powiedzieć, kim jest ten człowiek, który podaje się za Eryka Fane'a? Czy to pani krewny? - Nie, on nie jest moim krewnym! - odpowiedziała szybko. - Jego matka poślubiła mojego wujka, a on jest jej synem z pierwszego małżeństwa. Wujek, brat mojego ojca, gdy się żenił z panią Fane, nie wiedział, że ona ma syna. Ale miał za dobre serce, żeby odrzucić chłopca, gdy się już o nim dowiedział. Niedługo potem umarł, więc mój ojciec starał się dobrze trakto wać Eryka, chociaż ten nie odpłacił mu za to wdzięcznością. Ojciec dał mu dobrą pracę w swoim banku, a on, jak się potem okazało, fałszował czeki. Narobił dużo kłopotów i potem uciekł. Niedługo po nim zniknęła jego matka. Nie widziałam go od tamtego czasu aż do wczoraj. To chyba wszystko, co mogę powiedzieć. - Dziękuję - młody mężczyzna spojrzał na nią znad nota tek, które robił, gdy opowiadała o Eryku. - A czy może teraz pani opowiedzieć o ostatniej nocy? - Siedziałam w bibliotece i czytałam listy, jakie moja mama pisała kiedyś do taty, a które tata zostawił dla mnie. W pewnym momencie podniosłam oczy i zobaczyłam Eryka. Stał w drzwiach. Nie wiem, jak i kiedy wszedł; zauważyłam go dopiero wtedy, gdy był w środku. Zaczął mówić, zwracając się do mnie kuzynko". Myślał, że przeglądam jakieś dokumenty i zaproponował, że mi pomoże. Odmówiłam i powiedziałam, że nie chcę od niego żadnej pomocy. Potem powiedział, że razem z matką, która ma przyjechać nazajutrz, chcą ze mną zamieszkać i zaopiekować się mną. Powiedział, że nauczy mnie robić dobre interesy i uczyni bogatą. Obrażał mojego ojca, mówił, że tato nie znał się na prowadzeniu banku. Potem zjawił się lokaj i oznajmił, że zadzwonił po policję. Wtedy Eryk szybko wycofał się do hallu, wziął swój płaszcz i kapelusz i zniknął. To chyba wszystko. - Dziękuję - Lorrimer pokiwał głową. - Panie McGregor, gdzie są lokaj i służąca, o których pan mówił? - Tutaj, proszę pana - odezwał się Tabor, który wszedł do pokoju razem z towarzyszącą mu jak cień Janet i stanął przy drzwiach. Lorrimer zadał mu pytanie i Tabor opowiedział o nocnym najściu i o tym, jak zadzwonił na policję. Opowiedział także o drugiej wizycie Eryka i o otwartym oknie w bibliotece, gdzie, jak się potem okazało, znaleziono odciski palców Fane'a. Eden słuchała tego wszystkiego w osłupieniu. Janet opowie działa o przyjezdzie pani Fane. Kiedy doszła do momentu, gdy Trump prawie siłą odprowadził ją do samochodu policyjnego, Eden otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Boże, co się działo, gdy spałam! -pomyślała. -Jak to dobrze, że mam służbę, która chroni mnie przed ludzmi pokroju Eryka! Dwie wielkie łzy wzruszenia napłynęły jej do oczu. Musiała się jednak opanować, ponieważ Lorrimer znów zwrócił się do niej. Spytał, dlaczego stosunki między nią a panią Fane nie układały się najlepiej i jak ta znajomość się skończyła. Eden w skrócie opowiedziała, jak pani Fane próbowała panoszyć się w ich domu, wspomniała ojej intrygach i niemiłym zachowaniu. - A czy wie pani o jakiejś umowie finansowej pomiędzy panią Fane a pani ojcem? Może dzięki czemuś takiemu pani Fane obiecała wyjechać z miasta? - Nie, nie sądzę, żeby coś takiego miało miejsce - zaprze czyła Eden pewnym tonem. - Ojciec uważał, że niczego nie powinno się załatwiać przekupstwem, a to byłoby przekupst wo, prawda? Nie, po prostu kiedyś wyjechaliśmy do Europy, a gdy wróciliśmy, już ich nie było. Nikt nie wiedział o naszym wyjezdzie. Wiem, że przed wyjazdem ojciec rozmawiał tylko z panem Wordenem, który, jak panowie pewnie wiecie, był jego przyjacielem i zostawił mu dyspozycje dotyczące banku. No i oczywiście wiedzieli o tym Tabor i Janet, ale oni nie powiedzieliby nikomu. Są prawie jak nasza rodzina. - Spoj rzała z uśmiechem w stronę wiernych służących. - Tak, oczywiście - zgodził się Lorrimer. Zauważył spoj rzenie Eden i zrozumiał, że między nią a służbą istnieje mocna więz. Na razie nie dostrzegał niczego podejrzanego. - A teraz - dodał, opierając się wygodniej i zapisując coś w swym notesie - czy może mi pani opowiedzieć o zawartości biurka pani ojca? Czy było tam coś cennego, eoś, o czym nie wiemy? Czy ma pani jakąś listę rzeczy, które były w biurku? Eden zamyśliła się i wstała z miejsca. - Tak, zdaje mi się, że jest taka lista. Przyniosę ją. Mam ją
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksGordon Korman Bruno & Boots 07 Something Fishy at Macdonald HallKwiatek Wojciech Piotr Ewa wzywa 07... 139 Za Ĺźadne pieniÄ
dzeEwa wzywa 07 126 Dziurawiec Andrzej Inny czasHeleĹski StanisĹaw Ewa wzywa 07... 121 AnonimCharmed 07 Zirkuszauber Frauke MeierSandemo_Margit_09_ZbĹÄ
kane_sercaAndrzejewski_Jerzy_ _Lad_sercaMcgraw.Hill.Rath.And.Strongs.Six.Sigma.Team.Pocket.GuDennis Lehane [Patrick Kenzie & Angela Gennaro 03] Sacred (v4.0) (pdf)Carolyn Faulkner Submissive Desires (pdf)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plstoryxlife.opx.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|