[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- O, witam! Miałem nadzieję, że wrócisz - powiedział to tak uprzejmie, że każdy mógłby przypuszczać, że są ze sobą w jak najlepszych stosunkach. - Właśnie wychodzimy - odparła szorstko, podnosząc kurtkę, którą była zmuszona zostawić poprzedniego dnia. Skinęła na Annette, mając nadzieję, że uda im się wymknąć. Nawet gdyby Annette chciała iść - a nie chciała - to Stephen nie miał zamiaru tak łatwo ich wypuścić. - Nie możecie mnie tak zostawić - oświadczył, zaciskając lekko dłoń na jej ramieniu, wciąż grając rolę gościnnego gospodarza. - Zdaje się, że przybyłem w samą porę. Odeszła kilka kroków, ale on podążył za nią - niby przypadkiem, widziała jednak determinację w jego oczach. Zależało jej w tej chwili tylko na tym, żeby odgrodzić go od Annette i spróbować opuścić to mieszkanie. Nagle krzyknęła: - Uciekaj, Annette! Wracaj do Jamesa. Uciekaj! Rzuciła się na Stephena tak, że stracił równowagę i upadłby, gdyby nie złapał jej mocno za ramię. Być może dałoby to pożądany skutek, gdyby Annette zrozumiała. Ale dziewczyna, nie mając pewności kto jest przyjacielem a kto nie, nie ruszyła się z miejsca, starając się zachować spokój. Vicky skrzywiła się z bólu, gdy palce Stephena zacisnęły się na jej ramieniu. - James nie puści ci tego płazem - wysyczała. - Czyżby? - odparł z niekłamanym zadowoleniem. RS 103 - Zdąży przybyć z Anglii? To może być trudne. - Skąd ta pewność, że on jest w Anglii? - Nie miał wyboru, prawda? - Oczywiście to ty dzwoniłeś? Skinął głową. - I myślałeś, że on to wezmie poważnie? - zaśmiała się drżącym głosem, nad którym nie miała kontroli. - Wiem, że wziął to poważnie. Chyba nie sądzisz, że zbagatelizowałby tę sprawę. A poza tym - sprawdziłem na lotnisku. - I cóż teraz zamierzasz? - Nie wolno tracić czasu. Chyba zrobimy kilka dodatkowych zdjęć do mojej kolekcji. Annette tylko na to czeka. Dziewczyna w milczeniu słuchała tej wymiany zdań, wyraznie tracąc animusz. Niepewnie patrzyła to na Vicky, to na Stephena. Widząc, jak gwałtownie maleje jego autorytet, Stephen uśmiechnął się do niej, jak na życzenie znów stając się czarującym facetem. - Czy nie rozumiesz, co on usiłuje zrobić? - zapytała Vicky. Annette znów bezradnie przenosiła wzrok z jednego na drugie. - To tylko zazdrość, kochanie. - Stephen szarpnął Vicky za rękę. - Ona chce usunąć cię z drogi. A co do Jamesa... - wzruszył ramionami. - Zapomnij o nim. W gruncie rzeczy wcale go nie obchodzisz. Jesteś dla niego po prostu niegrzecznym dzieciakiem. - Nie wierz mu! - zawołała Vicky. - To kłamstwo. - James naprawdę uważa, że wciąż jestem dzieckiem - oświadczyła Annette, a na jej twarzy odmalowała się uraza. - A więc będziemy musieli udowodnić mu, że się myli, prawda? - Stephen puścił Vicky; podszedł do Annette i pocałował ją krótko, ale wymownie, w usta. - Nie słuchaj go - błagała Vicky, wiedząc aż za dobrze, do czego może doprowadzić ta gra. Gdy Annette poczuła na sobie rekę Stephena, zaczęła jej wracać pewność siebie. - Czy nie rozumiesz, że twoja obecność tutaj jest niepożądana? - natarła na Vicky, wskazując drzwi. - Chyba nie możemy jej pozwolić, żeby odeszła - powiedział Stephen. Mogłaby zdradzić nasz mały sekret. RS 104 - Nie wyjdę stąd, jeśli Annette nie pójdzie ze mną. Stephen uśmiechał się. - W ciągu najbliższej godziny nie powinnaś się nudzić. Zrzucił kurtkę. Poszedł do drugiego pokoju i zaczął ustawiać reflektory. - W porządku Annette, możesz się rozebrać - zawołał przez otwarte drzwi. Annette poszła za nim do studia. - Ale specjalnie to na siebie założyłam - powiedziała, wygładzając jedwab na biodrach i opierając się niedbale o plastikowy słupek, który poruszył się lekko, psując zamierzony efekt. - Nie. Zrobimy trochę takich jak wczoraj - odrzekł ustawiając aparaty. Vicky podeszła do drzwi. Musi coś zrobić, nie pozwoli, żeby Stephen wygrał. Oparła się o framugę, krzyżując ramiona: wcielenie zawziętości i zdecydowania. - Nie przy niej - Annette przygryzła wargi. - Jeszcze nie jest za pózno, by wrócić do palazzo - rzekła Vicky. - Nie licz na to - odparł Stephen, a Annette spojrzała na niego z niepokojem, wyczuwając nagłą zmianę jego stosunku do niej. Podszedł i jednym szybkim ruchem rozpiął zamek błyskawiczny jej sukni. - Nie teraz, Stephen, proszę! - Annette cofnęła się, przyciskając do ciała spadającą suknię. - Jazda, teraz! - szarpnął ciężki, błękitny jedwab, ujmując go w zaciśnięte pięści, jakby chciał podrzeć go na kawałki. Ale materiał był
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksLato w Wenecji Wallington VivienneCole Hilary Oszo_omienieGrenville_Hilary_ _SÄšâodka_WenecjaLouis Charboneau Sentinel StarsLansdowne Judith A. Skradzione serce4898012 3420 toeic vocabulary wordsKipling, Rudyard Viaje al JaponHezjod Theogonia(1)Gordon Korman Bruno & Boots 07 Something Fishy at Macdonald HallMistress Margot A Tale of Sapphic Ensl Susanna Valent
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plannkula.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|