[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rumieńcem na całym jej ciele. W tym świetle trudno było stwierdzić. Powinniśmy pojechać do szpitala. Dlaczego dopiero teraz o tym pomyślał? Przecież to najprostsze rozwiązanie. Wzięła groszek od kasjera. Nie ma mowy. A jeśli doznasz wstrząsu anafilaktycznego i... Gabe, dość tego! Ku jego zaskoczeniu wyciągnęła rękę i położyła na jego ramieniu. Poczuł, jak napinają się wszystkie mięśnie w jego ciele i nie tylko, co w tej chwili było bardzo nie na miejscu. Elle na szczęście 100/234 chyba nie zauważyła, że jego spodnie nagle zrobiły się bardziej obcisłe. Naprawdę nic mi nie będzie. Jesteś pewna? Bo to żaden problem. W myślach już zaplanował trasę. Zajmie im to maksimum dziesięć minut. No dobra, po drodze złamią trochę przepisów, ale jakie to ma znaczenie wobec bezpieczeństwa Elle? Nic mi nie jest, słowo. Wyciągnęła rękę i odgięła mały palec. Przyglądał się jej bez słowa, więc zahaczyła małym palcem o jego dłoń i potrząsnęła energicznie. Widzisz? Daję słowo. Kto po podstawówce w taki sposób przypieczętowuje obietnice? Właściwie nie przypominał sobie nawet, by robił to w podstawówce. Pokręcił głową, zapłacił za zakupy i razem z Elle wrócił do samochodu. Dopiero kiedy wsiedli do auta i odpalił silnik, przypomniał sobie, że nie ma poję- cia, gdzie ona mieszka. Dokąd jedziemy? Przeglądała się w lusterku. Opuchlizna chyba ustępuje. Podwiez mnie do samochodu. Jasne. Naprawdę mi nie odpuścisz, prawda? Dziwi cię to? Elle z westchnieniem ukryła twarz w paczce mrożone- go groszku. Nie. Pojedziemy Trzysta Dziewięćdziesiątą Piątą na północ, powiem ci, który zjazd, potem pierwsza w prawo i jeszcze raz w prawo. Trzeci dom po lewej. 101/234 Wydawało się, że to mało skomplikowane. Wyjechał z parkingu i ruszyli na północ. Kiedy byli w sklepie, zapadł zmrok. Nie wiadomo dlaczego, odczuł ulgę, wyjeżdżając za miasto. Przez ułamek sekundy rozważał, czy nie zlekce- ważyć zjazdu i pognać dalej, do siebie, ale szybko porzucił ten pomysł. Elle najlepiej poczuje się u siebie. Kierując się jej wskazówkami, trafił na jedno z licz- nych przedmieść na północnym skrawku Spokane. Tu przynajmniej domy nie tłoczyły się jeden przy drugim każdy otaczał sporych rozmiarów ogród i to zarówno do frontu, jak i od tyłu, sądząc po wysokości płotów. Zwiatła reflektorów omiotły jej dom pomalowany na pogodny żółty kolor. Na werandzie wisiała doniczka z kwiatami. Gabe a wcale to nie zaskoczyło. Zaparkował camaro. Ciekawe, jak się dorasta w takim domu. Inaczej, zupełnie inaczej. O takiej przyszłości marzył dla dzieci, które, jak os- tatnio zdecydował, są częścią tej przyszłości. Dobry Boże, miał już po dziurki w nosie samotności, która zżerała go żywcem. Rozdział 11 Dziwnie się czuła na myśl, że Gabe był w jej domu. Por- uszyła ramionami, by bluzka otarła się o jej plecy i choć trochę ulżyła nieznośnemu swędzeniu. Elle marzyła o prysznicu, ale nie chciała zostawiać Gabe a samego, żeby włóczył się po całym domu, zajmował jej przestrzeń. Podrapała się w łokieć i znieruchomiała, gdy zauważył ten gest. Nie polepszyło ci się. Trochę trwa, zanim benadryl zadziała. A i tak ob- jawy ustąpią na dobre dopiero, kiedy wszystko z siebie zmyje. Może pooglądasz telewizję, a ja szybciutko wezmę prysznic? Prześliznął się po niej wzrokiem; było to spojrzenie tak intensywne, że miała wrażenie, że jej dotyka. O rany. Może rzeczywiście zimny prysznic dobrze jej zrobi. I to już zaraz, natychmiast. Salonik jest tutaj. Skinęła w stronę drzwi za jego plecami i ruszyła do schodów. Zaraz wracam. Gabe nie odstępował jej ani na krok. Nie powinnaś być teraz sama. O Boże! Nie jestem sama. Ty tu jesteś. Skinęła ręką w stronę saloniku i ruszyła po schodach na piętro. W sen- sie tutaj, w domu. Obiecuję, że jeśli zacznę się dusić, będę wrzeszczeć na całe gardło. 103/234 Jeśli zaczniesz się dusić, nie będziesz w stanie wrzeszczeć. Te słowa nie powinny budzić sprośnych myśli. Naprawdę. Ale z drugiej strony, czy można się jej dziwić? Szedł tuż za nią, w stronę jej sypialni, i nie mogła nie myśleć o ostatniej sytuacji, gdy byli razem w sypialni. O nie, zły pomysł. Bardzo zły. Zostań tutaj. Podniosła rękę. Zatrzymała go dopiero jej ręka na jego piersi. Stała o schodek wyżej i tym samym byli prawie równego wzrostu. Nie muszę wchodzić z tobą pod prysznic, ale zostanę tu, póki się nie upewnię, że nic ci nie grozi. Przesadzasz. Mówiła nisko, ochryple. O cholera! Odkaszlnęła. A gdzie chcesz czekać? Uśmiechnął się tak, że zaparło jej dech w piersiach. Jak to gdzie? W łazience, ma się rozumieć. Ma się rozumieć... Nie bardzo wiedziała, jak to zrobił, ale ani się obejrza- ła, a siedziała na blacie w łazience. Gabe zdejmował jej buty.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksGR0729.Rogers_Shirley_Odnalezione_szczescie_10Bots, Dennis Hotel 13 01 Das Abenteuer beginntHerbert, Frank SoulCatcherDennis Lehane [Patrick Kenzie & Angela Gennaro 03] Sacred (v4.0) (pdf)Destiny Wallace Two of a Kind (pdf)D H Starr [Wrestling 01] Wrestling With Desire [FP MM] (pdf)Roszel Renee Adwokat i miśÂośÂćÂFodor Where Cognitive Science Went Wrong other variantCooper Davis Bound By Nature (pdf)Swami Krishnananda Yoga_System
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrafalradomski.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|