[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tradycyjnych japońskich ekranów z papieru, a przy stole siedziało się na podłodze, na miękkich poduszkach. Pewnie dla wygody turystów z Zachodu pod stołem znajdowała się nisza, w której mo\na było umieścić nogi. Obsługiwały ich piękne kobiety w tradycyjnych kimonach. Angie nie miała pojęcia, jakie potrawy im podawano, ale miała przy sobie Hugo, który skwapliwie wszystko objaśniał. Z dziecięcą radością próbowała egzotycznych potraw. Jedyną rzeczą, której nie mogła przełknąć, była zupa z wodorostów. Jednak wystarczyło jedno błagalne spojrzenie na Hugo, \eby podniósł miniaturową miseczkę z sake, dając tym samym do zrozumienia, \e mo\e sobie darować zupę i spróbować ry\owego alkoholu. Sake bardzo jej smakowała, lecz Angie nie mogła sobie pozwolić na zbyt du\o alkoholu. I lak ju\ kręciło się jej w głowie. Od bliskości mę\czyzny, który ją lubił i rozumiał. I oczywiście pragnął. Widziała to i czuła. Angie miała wra\enie, jakby wszystkie jej szczęśliwe gwiazdy zmówiły się na ten wieczór, \eby ją obdarować wszystkim co najlepsze. Za nic na świecie by tego nie odrzuciła. Mimo to, gdy limuzyna wiozła ich z powrotem do hotelu, nerwowo paplała o wszystkim i o niczym. Hugo nic był zbyt rozmowny, za to cierpliwie słuchał jej zachwytów nad cudownie spędzonym wieczorem. Właściwie dopiero w windzie, kiedy znalezli się całkiem sami w malutkim pomieszczeniu, Angie przypomniała sobie, co ma nastąpić za chwilę. Zamilkła. Chciała, \eby on się odezwał, powiedział coś śmiesznego, \eby przestała się tak okropnie denerwować. Milczał i tylko mocniej ścisnął jej dłoń, którą przez cały czas trzymał. Jakby się bał, \e mu Angie ucieknie. Winda się zatrzymała, wysiedli. Angie usiłowała przekonać samą siebie, \e wcale nie wpadła w pułapkę, \e nie jest w sytuacji bez wyjścia. Hugo do niczego jej nie zmuszał. Z własnej woli przyjechała z nim do Tokio. Chciała być razem z nim. Wystarczyłby jeden pocałunek, \eby wszystko znów stało się właściwe. Hugo otworzył drzwi, zapalił światło, a potem pomógł jej zdjąć futro. Była to zwykła grzeczność, bez \adnych podtekstów, mimo to Angie zesztywniała. - Czy\bym za du\o sobie wyobra\ał, Angie? - zapytał. Odwróciła się na pięcie, spojrzała na niego. Rozpinał marynarkę. - Co... - wydusiła z siebie z trudem, tak bardzo zaschło jej w gardle. - Nie rozumiem. - Boisz się - stwierdził z uśmiechem. - Nieprawda - zaprzeczyła natychmiast. Hugo odło\ył marynarkę na fotel, na którym ju\ le\ało futro Angie, rozwiązał krawat. - Byłem z wieloma kobietami i wiem, kiedy naprawdę chcą iść ze mną do łó\ka. - Mo\e miałeś za du\o kobiet - odparła, bo płakać jej się chciało, gdy pomyślała, \e jest tylko jedną z wielu. - Nie jestem nastolatkiem. - Uśmiechnął się. - Ty zresztą te\ ju\ dorosłaś. - Dlatego uwa\asz, \e powinnam wiedzieć, w co się pakuję? Naprawdę się wstydziła. Hugo miał prawo przypuszczać, \e ona ma na niego ochotę. Nic powinna się zachowywać tchórzliwie tylko dlatego, \e po raz pierwszy w \yciu znalazła się w takiej sytuacji: sama z całkiem obcym, choć przemiłym mę\czyzną. Hugo wzruszył ramionami, odło\ył krawat na fotel, rozpiął koszulę i zaczął zdejmować spinki do mankietów. Wydawał się całkowicie pochłonięty tą czynnością. - Nie myśl sobie, \e idę do łó\ka z ka\dą kobietą, jaka się nawinie - odezwał się. - Ka\dej z dam swego serca poświęcałem wiele uwagi do czasu, gdy związek z jakiejś przyczyny się rozpadał. - A czemu rozpadł się ten ostatni? - spytała Angie, nim zdą\yła pomyśleć. Hugo spojrzał na nią zdumiony. Nie spodziewał się, \e to mo\e ją obchodzić. - Złapałem Chrissie na za\ywaniu kokainy - powiedział, wkładając spinki do kieszeni koszuli. - Nie uznaję narkotyków. W dodatku Chrissie mnie okłamała. Twierdziła, \e ju\ nie bierze. Chrissie... Angie obracała to imię w myślach, chocia\ nic dla niej nie znaczyło. - Czy ty te\ potrzebujesz sztucznych podniet, \eby uwolnić swą seksualność? - spytał z wyrazną pogardą w głosie. Angie nie była pewna, czy to nią gardził, czy mo\e tą Chrissie. - Nie potrzebuję - odparła z mocą. - I nie chcę mieć nic wspólnego z ludzmi, którzy biorą narkotyki. - Miło mi to słyszeć. Na narkomanach nie mo\na polegać. Usiadł na łó\ku, zdjął buty, potem skarpety. Ani trochę mu nie przeszkadzało, \e Angie przygląda się, jak on się rozbiera. Jednak czuła, \e on nadal czeka. Czeka, \eby ona podjęła decyzję. Sęk w tym, \e nie mogła się nawet poruszyć. Nie mogła nawet wymyślić nic sensownego, co wypadałoby w tej sytuacji powiedzieć. Hugo wło\ył skarpetki do butów. Porządny mę\czyzna, lubiący uporządkowane \ycie. Nagle się wyprostował, jakby jakaś myśl przyszła mu do głowy. - Jesteś dziewicą. Angie? - spytał. - Dlatego się denerwujesz? - Nie! - zaprotestowała bez namysłu. I zaraz sobie uświadomiła, \e ten protest mógł zrobić na nim jak najgorsze wra\enie. - A więc mo\e... - chwilę się zastanawiał nad doborem słów - zostałaś kiedyś napadnięta przez mę\czyznę? Pokręciła głową. Nic chciała, \eby ją uwa\ał za niezdolną do normalnego \ycia seksualnego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksGoldrick_Emma_Wdowi_groszAusten, Jane EmmaDarcy_Lilian_ _Miej_odwagĂâ˘_powiedzieĂâĄ_takAnderson_Caroline_ _Weekend_w_SzkocjiKwiatek Wojciech Piotr Ewa wzywa 07... 139 Za śźadne pienićÂ
dzeLogan Cait Hazardzistkaśąadan Serhi Big Mac03 NASZE forever [Ever] Jasinda WilderAPPLYING JUNOS EVENT AUTOMATIONCrownover Jay Buntownik Rowdy tom 1
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|