[ Pobierz całość w formacie PDF ]
porządnego łóżka, bez pewności, czy następnego dnia dostaniemy coś do jedzenia, a na 91 dodatek jeszcze ten ziąb przenikający do szpiku kości! Nigdy nie uda nam się zejść na ląd, a jeśli nawet, to gdzie się udamy? Znowu będziemy krążyć w kółko, bez dachu nad głową, w poszukiwaniu mojego brata, który może już dojechał do Norwegii. Mam tego dość! Przyjaciele nie potrafili pocieszyć księżniczki. Rozumieli ją aż nadto dobrze i pomimo że przeżywała chwilowe załamanie, wciąż podziwiali jej hart ducha. Po incydencie z urzędnikiem von Litzena Magnus większość czasu spędzał w ukryciu. Z czasem jednak coraz odważniej wyprawiał się na przechadzki po statku i w końcu stało się to, co nieuniknione: stanął oko w oko ze znienawidzonym poborcą podatkowym, który, kłaniając się z przesadną uprzejmością i uśmiechając złośliwie, stwierdził: - A więc jest jednak trzeci uciekinier. Jeśli dobrze pamiętam, pan Magnus Maar ze Solstad? Magnus milczał zaskoczony, myśląc gorączkowo, jak cało wyjść z opresji. Zdawał sobie sprawę, że wystarczy jedno słowo Duńczyka, szepnięte mimochodem kapitanowi, by życie banitów zawisło na włosku. Ale wyglądało na to, że mężczyzna należy do tych ludzi, którzy lubią wyciągać korzyści z posiadanych wiadomości. - Jutro zawiniemy do portu w Varberg. - Nie uda się nam przebić - wyraził powątpiewanie Magnus. - Ależ tak, kapitan dowiedział się od załogi mijanego przed chwilą statku, że do samego portu prowadzi wąskie, nie zamarznięte pasmo wody. Ale co to ja chciałem rzec? Cieszyłbym się, gdybyście zechcieli we troje być moimi gośćmi. W porcie czekać będzie na mnie liczna eskorta złożona z żołnierzy, a w varberskiej twierdzy przecież jest tyle wolnych pokoi! - uśmiechał się cynicznie. Ciarki przeszły Magnusowi po plecach, bo o więziennych lochach Varbergu słyszał wiele mrożących krew w żyłach opowieści. - Jeśli nie zechcecie skorzystać z mojej propozycji - dodał urzędnik z pozornym spokojem - szepnę słówko kapitanowi... - Ależ serdecznie dziękujemy ~ odpowiedział Magnus równie uprzejmie. - To dla nas wielki zaszczyt! Wymieniwszy szarmanckie ukłony, rozstali się. 92 - Stało się! - wyrzucił z siebie Magnus, wchodząc z impetem do kajuty. Zaraz też opowiedział przyjaciołom o spotkaniu, które mogło przesądzić o ich losie. - To okropne! - jęknęła Maria. - %7łe też musiało się to zdarzyć właśnie teraz, kiedy zarysowała się przed nami możliwość zejścia na ląd. - Właśnie! A na pokładzie też nie możemy zostać, bo prawdopodobnie statek zawinie do portu w Varberg i przed wiosną nie ruszy w dalszy rejs. - Tylko nie to! - wybuchnęła Maria. - Mam po dziurki w nosie tego statku, - Nie moglibyśmy pozbyć się prześladowcy? Po prostu wyrzucić go za burtę? - zaproponował Endre. - Nie jest sam - powstrzymał go Magnus. - A poza tym nie mam na to ochoty. Ogarnęło ich przygnębienie. Zapadł już zmrok, a oni siedzieli zamyśleni na koi, nie odzywając się do siebie. Maria pochlipywała cicho na ramieniu Magnusa, kompletnie załamana. Właściwie straciła wszelką ochotę do działania. Magnus głaskał ją po głowie, chcąc pocieszyć, ale czuł się całkiem bezsilny. Po prostu zostali osaczeni i nie było dla nich ratunku. Nagle poczuli silny wstrząs, statek obrócił się gwałtownie i stanął. Trójka uciekinierów pośpieszyła na pokład. - Co się stało? - zapytał Magnus jednego z marynarzy. - Nic takiego - uspokoił go zagadnięty. - Trafiliśmy na lód, ale zaraz się wydostaniemy. - Gdzie właściwie jesteśmy? - Tuż u wybrzeży Marstrand. W dole na lodzie zobaczyli marynarzy z siekierami i bosakami, usiłujących uwolnić żaglowiec, który zaklinował się w wąskiej szczelinie. Magnus przez chwilę obserwował ciemne sylwetki, a potem chwycił przyjaciół za ramiona i pociągnął w stronę kajuty. - Szybko - popędzał ich, gdy wpadli do pomieszczenia. - Trafiła nam się szansa ucieczki! Ubierzcie się ciepło. 93 Nie potrzebowali żadnych wyjaśnień. W błyskawicznym tempie spakowali swoje rzeczy i odprowadzani zaciekawionymi spojrzeniami pasażerów wyszli na pokład, gdzie zajęci
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksHelen Wells [Cherry Ames 09] Cherry Ames Cruise Nurse (pdf)Hill_Livingston_Grace_ _BlşĽej_serca_07_ _Ĺwietliste_strzalyIan Fleming Bond 09 (1961) ThunderballAndrzejewski_Jerzy_ _Lad_sercaNajpiÄkniejsze opowieĹci 12 A gwiazdy od wiekĂłw nucÄ
tÄ pieĹĹ Margit SandemoMargit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiÄĹźniku (02) Blask twoich oczuFrank Herbert Children of the Mind05 SzukajćÂ
c siebieFriedrich Schiller Wilhelm Tell0748621520.Edinburgh.University.Press.Christian.Philosophy.A Z.Jul.2006
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plannkula.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|