pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

haratana psychicznie?
- To wtedy oddasz mu pierścionek, powiesz sayonara i wskoczysz w pierwszy samolot po-
wrotny do domu, a ja ci znajdę totalnie seksownego, nowego faceta, który w pełni doceni, jaką wspa-
niałą jesteś dziewczyną.
- Powiedz jej, że jeśli będzie chciała, to go spierzemy - szepnął męski głos gdzieś bardzo bli-
sko Ruth. Jego właściciel był najwyrazniej przekonany, że go nie usłyszę.
Ale usłyszałam.
I tym razem wiedziałam na pewno, że to nie Skip.
- Ruth! Dlaczego mój brat Mike jest w twoim łóżku?!
- Cholera - mruknęła Ruth. A potem, najwyrazniej do Mike'a dodała: - Mówiłam, że ona cię
usłyszy.
- Cześć, Jess! - zawołał gdzieś w tle Mike.
- O mój Boże. - Usiadłam na łóżku, pewna, że zacznę hiperwentylować. To nie tak, że ja nie
widziałam, co się szykuje, ale to po prostu... Po prostu...
Obrzydlistwo.
- W głowie mi się nie mieści, że wyjeżdżam zaledwie na dwa dni - powiedziałam z niesma-
kiem - a wy ód razu wskakujecie razem do łóżka.
- Jess - powiedziała Ruth, nadal tym zaniepokojonym tonem. - To nie tak. Naprawdę. Ja... Ja...
- O Boże - jęknęłam. - Jeśli powiesz, że kochasz mojego brata, to ja się porzygam. Serio.
- No cóż, to prawda - oświadczyła Ruth. - Chyba zawsze tak było...
I chociaż to był a prawda, nie chciałam więcej słuchać.
- Daj mi Mike'a do telefonu - poprosiłam. - Ale Jess...
- Daj mi go. Sekundę pózniej Mike'a mówił do mnie głębokim głosem:
- Jess, to nie tak, jak myślisz. Ja naprawdę...
- Jeśli jej złamiesz serce - pogroziłam mu - to ja ci przestawię nos. Zrozumiano?
Mike osłupiał.
- A nie to samo powiedziałaś do Tashy o Douglasie? - Tak.
- No to powinnaś powiedzieć to Ruth, a nie mnie?
- Nie, bo w tym przypadku jestem lojalna wobec Ruth, nie wobec ciebie.
- Wielkie dzięki - rzekł Mike sarkastycznie.
- To moja najlepsza przyjaciółka - wyjaśniłam. - A ty jesteś tylko moim bratem.
- Tak się składa - powiedział Mike - że ją kocham.
- O Boże. - Nachos, które podgrzałam sobie w mikrofalówce na kolację, nieco mi podeszły do
gardła. - Robi mi się niedobrze. Dosłownie. Daj mi Ruth do telefonu.
- Czy Rob naprawdę się oświadczył?
- Daj mi Ruth do telefonu. - I co mu odpowiesz? Zgodzisz się? A jeśli się zgodzisz, to zosta-
niesz w Indianie?
- A co? - spytałam, chociaż nie byłam pewna, czy chcę wiedzieć.
- Bo jeśli zostaniesz w Indianie, to ja mógłbym wprowadzić się do Ruth. Kiedy już się prze-
niosę na Columbię.
- Zmieniasz uczelnię dla dziewczyny? Znowu? Zapomniałeś, co się stało ostatnim razem, kie-
dy to zrobiłeś?
- Zamknij się, Jess - rzucił Mike. - Tym razem jest inaczej.
- Lepiej niech tak będzie. Bo jak spieprzysz tym razem, to ja cię...
- Zabiję. Tak, wszystko jasne, dzięki. A więc? Co zamierzasz zrobić?
- Jeśli jeszcze jedna osoba mnie o to zapyta... - zaczęłam ostrzegawczym tonem. A potem
przerwałam, uderzona pewną myślą. - Hej, a tak w ogóle, gdzie jest Skip? Co on myśli o tym, że za-
mieniliście to mieszkanie w jaskinię grzechu? Jak reaguje na to, co robisz z jego siostrą?
- Skip jest w Jersey Shore - wyjaśnił Mike. - Z jakąś dziewczyną, którą.
- Dobra, starczy już tego o Skipie - zdecydowała Ruth, która najwyrazniej wyrwała telefon z
ręki mojego brata. - Kiedy wracasz do domu? I czy w ogóle wracasz?
- Nie wiem - powiedziałam, zagryzając dolną wargę. Nie wspominałam jej o tym, że Douglas,
zaproponował mi pracę nauczycielki w tym jego nowym alternatywnym liceum. Bo nie byłam pewna,
czy zostanę w mieście, wiedząc, że Rob też tu mieszka, i nie będąc z nim razem.
Zupełnie jakby to ona była obdarzona siłami parapsychicznymi, a nie ja, Ruth powiedziała:
- Jess. Po prostu go zapytaj. Dobra? A teraz idz spać. I się rozłączyła.
Siedziałam tam i gapiłam się, mrugając oczami, na swoją komórkę. A potem odłożyłam ją de-
likatnie na nocny stolik i rzuciłam się z powrotem na poduszki. Jak to jest, myślałam, że wszyscy nasi
znajomi mają kogoś, a ja nie? Co robię nie tak? Jak mi się udało tak totalnie wszystko popsuć?
I właśnie w tym momencie w wykuszowe okno mojej sypialni posypał się grad małych kamy-
ków. Nie dość mocno, żeby wybić szybę, ale na tyle, żeby ich grzechotem nie obudził...
...to znaczy, gdybym rzeczywiście spała.
Tylko jedna osoba kiedykolwiek rzucała kamykami w moje okno. Ta sama, która wcześniej
dzisiejszego dnia rzuciła we mnie zaręczynowym pierścionkiem.
Odrzuciłam koc, podeszłam do najbliższego okna i wyjrzałam na zewnątrz, nie śmiejąc nawet
oczekiwać, że to rzeczywiście będzie on.
Ale to był on. Stał w świetle księżyca, w dżinsach i czarnej tiszertce, właśnie zamierzając się
ramieniem, żeby rzucić w okno kolejną porcję kamyków. Szybko otworzyłam okno i siatkę, wychyli-
łam się i szepnęłam:
- Zaczekaj, zejdę za sekundę. A potem złapałam bawełniany szlafrok, który wrzuciłam do
swojej torby podróżnej, pakując się błyskawicznie na przyjazd tutaj, i zarzuciłam go na swoją koszul-
kę bez rękawów i bokserki. Pożałowałam, że w przeciwieństwie do Ruth, nie zastanawiałam się za
wiele nad swoją bielizną i nie kupiłam sobie do spania czegoś seksowniejszego, takiego jak jej słodkie
koszulki bez rękawów w komplecie z szortami, które mój brat Mike w tej chwili... Ugh, to zbyt obrzy-
dliwe, żeby o tym myśleć.
Poza tym Rob nie pojawił się tu, byłam pewna, ze względu na żadne romantyczne uczucia, ja-
kie mógł do mnie żywić. Prawdopodobnie jego siostra znów uciekła.
A może po prostu chciał, żebym mu zwróciła pierścionek.
Na tę myśl przystanęłam w połowie schodów.
No tak. Pewnie chciał odebrać pierścionek.
Zatkało mnie na moment.
Z sercem tak idiotycznie walącym, że aż słyszałam je w uszach, zeszłam cicho po schodach na
sam dół. Dom był pogrążony w ciemnościach. Oboje rodzice spali. Tylko Chigger nie spał. Zlazł z ka-
napy w salonie - tej, na której mama zabraniała mu spać, więc robił to tylko wtedy, kiedy nie patrzyła
- i pod szedł do drzwi, przywitać się ze mną.
- Siad - szepnęłam, cicho otwierając zamek u drzwi. - Zostań. Pies nie zrobił ani jednego, ani
drugiego. Polizał mnie po ręce, a potem wrócił cicho do salonu i wskoczył na sofę. I tyle tej znajomo-
ści piętnastu komend.
Otworzyłam siatkowe drzwi i wysunęłam się na werandę. Rob już tam czekał w cieniu pod da- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksGordon Dickson Dragon 05 The Dragon, the Earl, and the Troll (v1.2)Farmer, Philip Jose World of Tiers 05 The Lavalite WorldMacGregor, Kinley (aka Sherrilyn Kenyon) Brotherhood 05 Taming the ScotsmanDiana Palmer Long tall Texans 05 Przerwany koncertz1.05_u technologia tworzyw drewnych_311[32]_C E Murphy [Walker Papers 05] Demon Hunts (pdf)Alexander, Lloyd Chronicles of Prydain 05 The High KingGlen Cook Dread Empire 05 All Darkness MetLloyd Alexander Chronicles of Prydain 05 The High KingFred Saberhagen Vlad Tepes 05 Dominion
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annkula.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com