[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Straciła wszelką nadzieję. Przypuszczała, że Remy jest zaangażowany w to wszystko, ale teraz dopiero zobaczyła do jakiego stopnia. Nie odbierała mu wcale prawa do śledzenia całej sprawy, lecz jego zapał był przerażający. Kochała go bardzo, ale była już tym wszystkim zmęczona. Casper uśmiechnął się, kiedy nie usłyszał słów sprzeciwu. - Będziemy musieli tak nim pokierować, żeby zrobił jakieś głupstwo. Obydwoje pracowaliście z nim, więc doskonale wiecie, że to nie taka łatwa sprawa. Co możemy zrobić? - Trzeba będzie skoncentrować się na jego każdej słabostce tak, aby doprowadzić do udowodnienia winy - powiedział Remy. - Nie zapominacie o czymś? - zapytała Zuzanna. - Czy Ross Mitchelson ma w ogóle jakieś słabostki? - Ross jest chciwy, chere. Myślę, że tę jego cechę moglibyśmy wykorzystać. - Na przykład ty i Zuzanna? - zapytał Casper. 135 RS Remy kiwnął potakująco głową. - Ross uwielbia kurtuazję w stosunkach z przeciwnikiem. Najpierw wywodzi go w pole, a potem mówi mu o tym. Myślę, że to mogłoby zagrać, gdybyśmy przekonali go o naszej chciwości i samotności. - Chyba mógłbym zająć się tym od strony organizacyjnej - powiedział Casper. Zuzanna uśmiechnęła się z rezygnacją, kiedy Remy i Ned Casper zaczęli układać plan. - A więc działacie teraz wspólnie. Remy wsłuchiwał się w głos Rossa, próbując doszukać się w nim jakichkolwiek istotnych zmian. Ale Mitchelson mówił spokojnie, nie był wcale przerażony ani zszokowany, kiedy odebrał telefon od "Znikającego Duetu" - jak ich nazwała Letycja. - Nie uważasz, Ross, że powinniśmy o tym porozmawiać? - zapytał Remy, przyciągając do siebie Zuzannę. Telefonowali z malej budki, w której znajdowało się stanowczo za mało miejsca dla dwóch osób. - Zgadzam się. - Gdzie? Zuzanna uśmiechnęła się jakby trochę uspokojona, ale w jej oczach Remy dostrzegł obawę. Serce waliło mu z podniecenia. O Boże, jak bardzo ją kochał. Nigdy bardziej niż w tej chwili. Nienawidził tego, co miało się wydarzyć. Zuzanna opierała się policzkiem o jego pierś i słuchała z zaciekawieniem rozmowy z Rossem. Rozmowy, której główny temat stanowiły pieniądze. W końcu ustalili czas i miejsce spotkania. Remy odwiesił słuchawkę. - O północy przed uniwersytetem - powiedział. - Chodzmy stąd, zanim zlecą się tu ciekawscy. 136 RS Kiedy znajdowali się już w bezpiecznej odległości od budki, Zuzanna zdecydowała się odezwać. - Jesteś na to wszystko za bardzo zmęczony, Remy. - Nie ma czasu na odpoczynek. Zresztą gdybym znalazł się w twoim łóżku, na pewno nie poszedłbym spać. - Mogę to zaraz wypróbować. Zatrzymał się i pocałował ją. - Mam nadzieję - powiedział. - Kocham cię. - Mam nadzieję - powtórzył wesoło, kiedy ruszyli z miejsca. - Zuzanno, nie chodz ze mną dziś wieczorem. - Nie - powiedziała stanowczo. - Jeśli ty idziesz, to ja z tobą. Nie zapominaj, że gram w tym przedstawieniu główną rolę kobiecą. - Ale gdyby się coś nie powiodło? Nie chere, nie chcę, żebyś tam była. - Remy... - Nie - uciął stanowczo. - Zmieniam plan Caspera. Zostaniesz z babcią i już. - Zobaczymy - powiedziała Zuzanna. - Nie, nie zobaczymy - zakończył Remy. O dziesiątej wieczorem Zuzanna otworzyła szerokie drzwi wejściowe w domu Rossa i skierowała się w stronę jego salonu. Remy kroczył tuż za nią. "Niewielkie okazały się te zmiany" - pomyślała, czekając aż Remy wejdzie do środka. Niełatwo było wyeliminować ją z tego prawdziwego planu. Stanowiła przecież jego część. Wszystko co musieli teraz zrobić, to dobrze odegrać swoje role. Zastanawiała się, czy Ross zauważył chwilowy brak prądu jakieś czterdzieści pięć minut temu. Ich spec od alarmów zajmował się wtedy jego systemem alarmowym. Skomentował tę 137 RS robotę jako cholernie łatwą. Zuzanna miała nadzieję, że się nie mylił. Zwiatło w holu było zapalone, a z pokoju obok dochodziły ich jakieś nieśmiałe odgłosy. - Chyba coś przegląda - szepnął Remy. - Mam nadzieję, że będzie zdziwiony naszą wcześniejszą wizytą. - Jesteśmy punktualni - odpowiedziała Zuzanna także szeptem. Była wyjątkowo podniecona mającymi nastąpić wydarzeniami. Teraz dopiero czuła atrakcyjność ich zawodu. Trzymając się za ręce minęli hol i skierowali się prosto do gabinetu. Ross spojrzał na nich znad teczki leżącej na jego biurku. Zbladł na jedną krótką chwilę. Papiery i dokumenty leżały porozrzucane, a sejf w ścianie był szeroko otwarty. Przez moment Zuzanna poczuła smak triumfu. Oboje musieli przejść długą, trudną drogę, żeby to zobaczyć. - Obawiam się, że spotkanie o północy przed Uniwersytetem Georgetown było nie do zaakceptowania - powiedziała Zuzanna. Pragnęła zapanować nad ciałem, tak jak udało się jej zapanować nad głosem. - O dziesiątej u ciebie to znacznie lepszy czas i miejsce. - Zwłaszcza że zamierzasz, jak widzę, opuścić miasto - dodał Remy, wbijając wzrok w teczkę. - Nie wierzę, żeby chciał się z nami spotkać, chere. - Ja też tak myślę - powiedziała smutno. - O czym wy mówicie? - zapytał Ross. - Nie do końca ci ufamy - powiedział Remy. - Postanowiliśmy więc odwiedzić cię i przeprowadzić krótką pogawędkę. - Jaką pogawędkę? Zuzanna spojrzała na Remy'ego. - Kpi sobie z nas - rzuciła. Remy westchnął. - Nienawidzę tego, naprawdę. Zuzanna odwróciła się do Rossa. 138 RS - Pamiętasz przyjęcie u Trevora dwa miesiące temu? Wyszłam na zewnątrz, żeby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, bo w środku było tak duszno. Widziałam cię z senatorem Harveyem, Ross, ale nie to jest tak ważne. Widziałam, jak brałeś pieniądze. - A ja - dodał Remy - jak dobrze wiesz, zajmowałem się sprawą płatnego agenta. Połączyliśmy nasze "odkrycia" i
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksMiller Linda Leal Harlequin OrchGRD1056.Schield_Cat_Tylko_nie_miloscConrad Linda Ksiega czarowMetcalfe Josie Tylko my dwojeBackup of Alastair J Archibald Grimm Dragonblaster 01 A Mage in the Making (v5.0)Standard Patti MćÂśźczyzna w naszym domuCities in Flight James BlishWeale_Anne_ _Niewiniatkotolkien j r r hobbit czyli tam i z powrotemJessica Thomas [Alex Peres Mysteries 6] Murder Takes to the Hills
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspoker-kasa.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|