pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Czy ty nie jesteś czasami pijany? - spytała podejrzliwie.
- Ciutkę - wyznał dobrodusznie. - Okazało się jednak, że na dnie butelek nie znalazłem tego, czego
szukałem. - Uśmiech zniknął z jego twarzy. - Caroline, tak mi przykro - rzekł ze smutkiem.
Cofnęła się.
- %7łeby to powiedzieć, mogłeś wejść przez frontowe drzwi.
- Czy wpuściłabyś mnie do środka, gdybym chciał to zrobić?
- Nie.
- W takim razie zrobiłem słusznie, wspinając się na drzewo.
- Być może - odparła wolno, podpierając się na parapecie.
- Ale to wszystko nie ma znaczenia.
- Owszem, ma. Nie mów tak.
- W takim razie powiem, że to ma zbyt duże znaczenie.
- Westchnęła głęboko.
- Tak.
Przez długą chwilę patrzyli na siebie.
- Musiałem cię zobaczyć jeszcze raz. Muszę ci powiedzieć ...
- James, to nie jest konieczne - przerwała mu nagle, przestraszywszy się tego, o co mógłby ją
poprosić.
- Ależ to jest konieczne. Najpierw, kiedy opuściłem twój dom, czułem się wściekły i zraniony. I
okropnie zazdrosny.
Potem dopiero doszedłem do wniosku, że ten cały bezsens z Marshallem i innymi był tylko
przedstawieniem na mój użytek. Czy tak nie było?
Zesztywniała.
- Oczywiście, że nie ... - zaczęła zaprzeczać. - Tak. Skąd o tym wiesz?
Potrząsnął głową.
- To było zupełnie do ciebie niepodobne.
- Sądzisz, że nie byłabym dobrą kochanką?
- Sądzę, że byłabyś wspaniałą kochanką, ale wiem, że tak łatwo nie obdarzasz kogoś względami.
Zachowałem się dzisiaj jak głupiec. - Pochylił się do niej. - Caroline, oświadczyłem się córce
Lavenhamów wiele miesięcy temu, zanim cię spotkałem.
- James ...
- Nie, pozwól mi dokończyć. Dotąd nie byłem zakochany w żadnej kobiecie. Nie wytrzymam
myśli, że mógłbym cię stracić.
Wiedziała, że jego słowa są przepełnione bólem takim
samym, jak ból, który ona odczuwała.
- To tylko interesy. Interesy i nic więcej. Oświadczyłem się, by Lavenham poparł moje starania o
licencję. Ale odkąd cię spotkałem, zapomniałem o Lenie ... zapomniałem o całym świecie.
- A czy to małżeństwo pozwoli ci zdobyć wszystko, o czym marzyłeś? - spytała zimno, jakby
pragnęła znalezć powód, by móc go znienawidzić.
- Tak - odparł szczerze. - Poparcie Lavenhama pomogło mi zdobyć licencję. - Zaśmiał się gorzko, -
Widzisz, odmieniłem się zupełnie. Mówię samą tylko prawdę. Jestem mężczyzną, który nie
kłamie. Dzięki temu małżeństwu zdobędę wszystko, czego kiedykolwiek pragnąłem. - Pochylił się
w jej stronę. - Ale okazało się, że bez ciebie to nie ma żadnego znaczenia.
Nie mogąc wydobyć z siebie słowa, wyciągnęła rękę i oparła ją o gałąz, na której siedział.
- Jakie proste było nasze życie, dopóki się nie spotkaliśmy.
Dwoje ludzi, którym wydaje się, że nic im nie trzeba.
- Ale czy czułaś się wtedy szczęśliwsza?
- Nie.
- Caroline, ucieknijmy.
Jego słowa wstrząsnęły nią.
- Wyjedziemy z Londynu i po drodze na wybrzeże wezmiemy ślub.
- James ...
- Błagam. Zdałem sobie dzisiaj sprawę, jak puste jest moje życie bez ciebie. Nie potrafię w obliczu
Boga przysiąc miłości innej kobiecie.
Przez chwilę ogarnęła ją pokusa, by zgodzić się na propozycję. Ale przypomniała sobie o
rzeczywistości.
- Nie możemy.
- To jedyny sposób. Widziałem się dzisiaj z Lavenhamem.
Gotów jest pozwolić mi, bym wykupił się z naszego układu, ale hrabina nie chce nawet słyszeć o
tym, by zwolnić mnie z danego słowa. Nagle doszła do wniosku, że jestem jedynym zięciem,
jakiego sobie życzy. Caroline, jeśli chcemy być szczęśliwi, nie mamy wyjścia. Przed świtem
bylibyśmy daleko stąd.
- Gdzie mielbyśmy jechać?
- Do Ameryki. Na Wyspy Korzenne. Wszystko jedno, byle być razem. Udało mi się zbić majątek,
na pewno potrafię to zrobić jeszcze raz.
Wydawał się tak pełen entuzjazmu i pewności siebie.
- Poświęciłbyś wszystko dla mnie?
- Tak.
Powoli potrząsnęła głową.
- Nie. Nie możemy. Poświęciłbyś marzenie swego życia. Nie mogę ci na to pozwolić.
- Marzenia już się nie liczą.
- Ależ tak, gdybyś nie podjął ryzyka dla spełnienia swych marzeń, nie byłbyś tym człowiekiem,
którym jesteś dzisiaj. - Przesunęła palcem po parapecie i dodała: - Minerva została wydziedziczona
właśnie dlatego, że uciekła z mężczyzną. Ucieczka doprowadziła do wypadku. Zapytałam ją
dzisiaj po twoim wyjściu, czy żałuje decyzji, którą wtedy podjęła. Odpowiedziała, że tak. - Znów
oparła się na parapecie. - Myślę, że gdybyśmy wyjechali, gdybyś poświęcił wszystko dla mnie,
pewnego dnia mógłbyś tego pożałować.
Chciał zaprzeczyć, ale potrząsnęła głową.
- Wiem, co chcesz powiedzieć, i zawsze będę się zastanawiać, ale ... Nie, James, nie wyjadę z tobą.
- A więc zostaniemy tu razem.
- I spowodujemy skandal?
- Tak.
Był pełen nadziei, ale ona nazbyt dobrze wiedziała, jaką cenę musieliby zapłacić.
- To by cię zrujnowało. Nawet nie wiesz, jak złośliwa potrafi być opinia publiczna. Nie tylko my
bylibyśmy potępieni, w skandal wplątana zostałaby młoda niewinna dziewczyna. Nie ma żadnego
honorowego wyjścia dla nas, kochany. Tylko Lavenham mógłby cię zwolnić z przyrzeczenia.
- Nie chciałem cię skrzywdzić - powiedział smutno. Jego ochrypły głos przepełniony był
tłumionymi uczuciami. - Bez ciebie wszystko traci sens.
Dla niej również. Liczył się tylko on. Kochała go. I właśnie dlatego powiedziała:
- To jedyny sposób ...
- Nie.
- Tak.
Wyciągnęła rękę i dotknęła jego dłoni.
- James, ja nie mogę mieć dzieci. Jestem bezpłodna. Nie mogłabym dać ci tego, czego najbardziej
pragniesz. Nie dałabym ci dziecka.
- Skąd o tym wiesz?
- Ponieważ Trumbull i ja próbowaliśmy. Chciał dziedzica. Ale nie udało mi się zajść w ciążę. -
Zarumieniła się.
Przez chwilę milczał. Potem pochylił się nad gałęzią, wyciągnął daleko rękę, aż dotknął opuszkami
palców jej dłoni. Zamknęła oczy.
- Caroline, pragnę cię bardziej, niż pragnąłem dziecka. Jesteś częścią mnie.
Uwierzyła mu.
Powinna mu powiedzieć, żeby już poszedł, ale nie mogła, jeszcze nie. Błagam, Boże, wybacz mi,
pomyślała.
- Chodz do mnie.
Nie czekał, by powtórzyła zaproszenie. Ze zwinnością kota wspiął się po gałęzi na okno.
Wyciągnęła do niego ręce i wzięła w objęcia. Ich usta spotkały się.
Pod osłoną nocy mogli stanowić jedność.
Caroline patrzyła, jak na niebie pojawiają się pierwsze promyki świtu. Leżała przy Jamesie,
dotykając jego piersi. Złapał ją za rękę i pocałował opuszki palców.
- Musisz już iść.
- Caroline ...
Położyła mu palec na ustach, by powstrzymać dalsze słowa.
- Proszę, nie mówmy już o tym. Podjęliśmy taką decyzję. Nie pogarszaj jeszcze sytuacji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksCathy McAllister Huter der Elemente 01 Volcans Glut306. Williams Cathy Multimilioner w Londynie387,_DUO_Metcalfe_Josie_ _Rozdzina_ze_snowKraszewski Józef Ignacy PaśÂ‚ac i folwarkGreen Roland Conan m晜źnyhistoria wszystkoJessica Thomas [Alex Peres Mysteries 6] Murder Takes to the HillsDean Ing Soft TargetsJohn Varley TitanMontgomery Lucy Maud BiaśÂ‚a magia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orientmania.htw.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com