[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tyczną dyskusję o niczym. R L T W końcu dotarła do toalet. Tak jak się spodziewała, kolejka była długa i posuwała się w ślimaczym tempie. No, ale Megan nie przyszła tu z potrzeby ciała, tylko po to, by odzyskać spokój i móc cieszyć się drugą częścią przedstawienia. - Czy to ty, Megan? - rozległ się znajomy głos za jej plecami. Megan się odwróciła. Tuż za nią stała Victoria. W eleganckiej sukni z długimi rę- kawami, ozdobionej sznurem ślicznych pereł. Spięte perłową spinką włosy nie były uło- żone w kok jak zazwyczaj, lecz swobodnie opadały na plecy. - Victoria! Co za niespodzianka! - No właśnie! Jesteś tu z kimś, czy sama? Megan się zawahała. Wolała nie wymieniać imienia Alessandra. Obawiała się, że Victorii zrobi się przykro, gdy przypomni sobie zerwane zaręczyny. - Przyszłam do teatru z przyjaciółmi. Wyglądasz fantastycznie, Victorio. A Domi- nik nadal zakochany w piłce? - Bardzo jestem ci za to wdzięczna. Zresztą za inne rzeczy też. - Victoria cały czas się uśmiechała. - Koniecznie musisz do toalety? Bo mogłybyśmy pogadać chwilę, zanim się przerwa skończy. Megan pożałowała, że nie została w barze. Sprzeczka z Alessandrem nagle wydała jej się mniej stresująca od tego, co spodziewała się usłyszeć od Victorii. Czuła się winna, mimo że nie miała wpływu na decyzję Alessandra. Toż przecież dowiedziała się o niej już po fakcie! - Nie muszę - odparła Megan z ciężkim sercem. - Wolę z tobą pogadać. W przeciwieństwie do niej Victoria doskonale znała rozkład teatralnych korytarzy. Szepnęła coś bileterowi, który zaraz zaprowadził je do małego pokoiku tuż za sceną. - Mój wujek jest ważną postacią w przemyśle muzycznym - przyznała się nieco skrępowana Victoria. - Dlatego możemy tu sobie spokojnie posiedzieć. - Ja tutaj jestem z Alessandrem - oznajmiła jej Megan. Wolała od razu wziąć byka za rogi, nie czekać na to, czego i tak nie zdoła uniknąć. - Bardzo mi przykro, że się wam nie ułożyło, ale chciałabym... - Z Alessandrem? To świetnie! - Słucham? - zdumiała się Megan. R L T - Ogromnie się cieszę, że jesteście razem - zapewniła ją Victoria z miną winowaj- czyni. - Paskudnie się czuję po tym, co zrobiłam Alessandrowi. - Ty się czujesz paskudnie? - Megan nic nie rozumiała. Przecież to Alessandro ze- rwał ich zaręczyny. Victoria miała prawo czuć żal, tymczasem ją dręczyło poczucie wi- ny. - Dlaczego? - Skąd mogłam wiedzieć, że kiedyś poznam Robbiego? I naprawdę nie miałam za- miaru... A co Robbie ma z tym wspólnego, pomyślała zdumiona Megan. - Dominik go uwielbia - zapewniła ją Victoria. - Bardzo się cieszę. Chłopiec powinien mieć jakiś męski wzór do naśladowania. - A ja... - Podekscytowana i zmieszana Victoria wzięła ją za rękę. - Było mi strasz- nie przykro z powodu Alessandra, ale Robbie... Megan nadal nie rozumiała, o co chodzi, ale już czuła, że jej się to nie spodoba. - Musiałam zerwać zaręczyny - tłumaczyła się Victoria. - Zostawiłam swój telefon komórkowy na twoim świątecznym przyjęciu. To znaczy sądziłam, że gdzieś go zostawi- łam, tymczasem on cały czas był w kieszeni marynarki Alessandra. Dowiedział się o Robbiem w najgorszy z możliwych sposobów. - Dowiedział się? - Megan z trudem nadążała za tym, co mówiła Victoria. - Robbie pisał do mnie esemesy, a ja... Ogromnie się wstydziłam, ale... - Powiedziałaś o tym Alessandrowi! - Oczywiście. Nie mogłam inaczej postąpić. No i musiałam się z nim rozstać. Megan nadal nie wiedziała, o co chodzi, chociaż już się zaczęła domyślać. - Oczywiście Alessandro mnie zapewnił, że zupełnie nic się nie stało... - Victoria się uśmiechnęła. - W każdym razie bardzo się cieszę, że jesteście razem. Bo jesteście ra- zem, prawda? Kochanie, ja wiedziałam, że was coś łączy. Może po prostu tak właśnie miało być. Spojrzała na zegarek i aż się za głowę złapała. - Robbie będzie wściekły, jak wróci na miejsce i mnie tam nie zastanie. Kazałam sobie przynieść lody. Na szczęście się nie rozpuszczą, bo Robbie je pochłonie. Wiesz, jacy są mężczyzni... R L T Nie wiem, myślała Megan, podążając za Victorią pustoszejącymi korytarzami. Ja wcale nie znam mężczyzn. A zwłaszcza Alessandra. Te iskierki nadziei, które ostatnio tliły się coraz jaśniejszym światłem, choć nie powinny, ale dawały takie miłe ciepło, więc im Megan pozwalała się rozpalać, no więc te iskierki zgasły w jednej chwili. Wszystkie na raz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksWilliam Shatner Tek War 2 Tek LordsBrenda Williamson & Rayne Forrest Sexual Deceptions (pdf)City on Fire Walter Jon WilliamsWilliam Goldman The Ghost and The DarknessBarret_William_E_ _Czarnoksieznik_scrKing William 1.ZabĂłjca TrolliGoldman William The Princess BrWilliam C. Dietz Driftergibson william neuromancerCathy McAllister Huter der Elemente 01 Volcans Glut
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrafalradomski.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|