[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to nieuchronnie wiodłoby do rozmyślania o okolicznościach poczęcia. Musiałby wtedy przyznać, że chociaż jego serce zostało złamane, w dalszym ciągu cierpi na ból odrzucenia. - Mamusiu, pójdę dzisiaj do szkoły? Głos córki przywołał Libby ze świata snów do rzeczywistości. Budząc się, zdążyła jeszcze w pełni uświadomić sobie, że śniło jej się to samo co każdej nocy, odkąd zdała sobie sprawę, że będzie pracować z Nickiem. - Mamusiu, pójdę? - dopytywała się Tash. Jej głos brzmiał zabawnie z powodu tamponu, który wciąż miała w nosie. Libby miała rano go usunąć. - Powiem ci, kiedy zbadam twój nosek, ale chyba tak - wymamrotała. Usiłowała zatrzymać obrazy, które bladły, w miarę jak docierała do niej rzeczywistość. Co znaczył ten sen? Czemu stała sama w ciemności, w deszczu, moknąc bez parasola? I dlaczego Kola... Nick, poprawiła się ze złością. Nie wiedziała, czemu zamglone obrazy senne przywołały w jej świadomości to zdrobnienie. Czemu Nick pojawił się w jej śnie z wielkim parasolem, oferując schronienie? Nietrudno zrozumieć, że w podświadomości widzi Nicka jako kogoś silnego i opiekuńczego, zwłaszcza w sytuacji, gdy na jej życiu odcisnęło się piętno samotnego macierzyństwa. W końcu lekarze, a szczególnie ci z ostrego dyżuru, to typowe dominujące samce. Kobiety zaś są tak genetycznie zaprogramowane, aby szukać w mężczyznach opoki i wsparcia. Dlaczego więc ma wrażenie, że w tych powracających snach tkwi coś więcej? Dlaczego sny zawsze zaczynają się tak samo, ale za każdym razem trwają nieco dłużej i są bardziej szczegółowe? Tego ranka było tak samo. Tym razem Nick nie tylko zaproponował jej schronienie pod parasolem, ale objął ją i przyciągnął do siebie, pochylając się, jak gdyby... Nie! To tylko wspomnienia po marzeniach z czasów jej dziewczęcego zadurzenia, kiedy razem studiowali. Nie mogła przecież po nocach o nim śnić. A może mogła? - Jak się dziś czuje Tash? - zapytał Nick, zanim Libby zdjęła płaszcz. - Poszła do szkoły? - Tak. Bardzo chciała opowiedzieć wszystkim o szpitalu. Jest ożywiona i radosna, jakby nic się nie stało - odrzekła. Ulga, jaką odczuwała z tego powodu, ustąpiła nagle miejsca zawstydzeniu, chociaż Nick nie mógł przecież wiedzieć, jaką rolę odgrywał w jej powracających snach. - Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać dziecięca odporność. - Uśmiechnął się i po raz pierwszy od początku ich wspólnej pracy zrobił to zupełnie szczerze. Kiedy znała go wcześniej, uśmiechał się często, ale teraz chętnie ją krytykował i patrzył na nią z ukosa. Zmiana jego zachowania sprawiła, że wzrosło jej tętno. - Przy okazji... Nie miałem kiedy ci wczoraj powiedzieć, ale doskonale zdiagnozowałaś tego raka jądra. - A więc to jednak rak. - Zrobiło jej się bardzo żal mężczyzny, bo wiedziała, na czym polega leczenie. Jednocześnie poczuła satysfakcję z trafnej diagnozy. - Doug Andrews został wczoraj dłużej, żeby go zoperować. Wcisnął go na koniec kolejki. Powiedział, cytuję, Do diabła z głupim, bezmyślnym budżetem władz szpitala i z ich teorią jakości, to musi być zrobione od razu". Kazał też ci pogratulować wyczucia. Ma nadzieję - dodał Nick, kierując się do drzwi - że nie doszło do przerzutów. Czemu aprobata Nicka znaczy dla mnie więcej niż komplement ze strony najlepszego onkologa w szpitalu? - zastanawiała się chwilę pózniej, pijąc szybko stygnącą kawę. Czy dlatego, że dotychczas nie udawało jej się sprostać jego wymaganiom? Czy po prostu sprawiło jej przyjemność, że ten uparciuch się do niej uśmiechnął? - Jesteś po prostu żałosna - zdecydowała i wylała resztkę kawy. - Tak samo żałosna jak wtedy, kiedy ciągle się na niego gapiłaś i cierpiałaś, bo rozmawiał z innymi kobietami, bo ciebie nawet nie zauważał. - Aż tak zle? - usłyszała i podskoczyła. Nie wiedziała, że ktoś do niej podszedł i, co więcej, słuchał jej mruczenia. Ile usłyszał? Wystarczająco, żeby skojarzyć fakty? %7łeby plotkować? Zmusiła się, by na niego spojrzeć. Stała twarzą w twarz z uśmiechniętym Davidem ffrenchem. - Libby, tak? Spotkaliśmy się w zeszłym tygodniu. Pytałaś o dziecko, które musieliśmy przyjąć na ostrym dyżurze, przez cesarskie cięcie. Mówiłem ci wtedy, że na tym oddziale można zwariować. Powinnaś była mnie posłuchać. Na położnictwie i ginekologii jest znacznie normalniej. Takie żarty odpędziłyby jej ponure myśli, gdyby nie to, że miała inną tajemnicę, która ją dręczyła. David stoi i rozmawia z nią, a ona musi zachować sekret. Nie wiedziała, jakie byłyby skutki, gdyby go wyjawiła. - Wszystko w porządku? - zapytał. - Wyglądasz na wytrąconą z równowagi. Zaparzyć ci świeżej kawy? Miała ochotę uciec jak najdalej, ale rozsądek podpowiadał jej, że powinna skorzystać z okazji i poznać Davida bliżej. Być może nieprędko znów nadarzy się okazja do odbycia z nim spokojnej rozmowy na osobności. - Dziękuję, to bardzo...
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksBeverly, Bird Cora Tiffany Duo 0083.2 Kuesse auf samtweicher HautJameson Bronwyn GorÄ
cy Romans Duo 933 Bezcenny darAnders, WĹadysĹaw Bez ostatniego rozdziaĹu. Wspomnienia z lat 1939 1946Metcalfe Josie Tylko my dwojeśąeromski Stefan Snobizm i postćÂp280 Lucas Jennie KsićÂ
śźć jak z bajkiZelazny, Roger A Night in the Lonesome OctoberDean Ing Soft TargetsAnitra_Lynn_McLeod_ _SWAT_Secret_Werewolf_Assault_HBRP_Studium_Przypadku
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspoker-kasa.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|