[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiarni. Z każdym dniem coraz trudniej jej było mu się oprzeć. Ruszyła za nim i psami do domu, zastanawiając się, w co się pakuje. I jak, na Boga, zdoła się z tego wyplątać. - Pa-pa, Hair-win. - Allison uśmiechnęła się sennie do Erin. Erin odpowiedziała uśmiechem i pomachała małej na dobranoc. Jared zabrał córkę, żeby położyć ją spać, a ona została sama w ogromnym pokoju. Coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że Ja- red w niczym nie przypomina Brenta. Choć cieszyło ją to niezmiernie, jednocześnie odczuwała niepokój. Bez wątpienia Jared był mężczyzną jej marzeń. Takim, który je lunch, trzymając dziecko na kolanach, umie opowiadać bajki i jest niezwykle wrażliwy na potrzeby innych. Sło- wem, mężczyzna doskonały. Wiedziała, że wpakowała się w niezłe tarapaty. Ro- zejrzała się po zarzuconym zabawkami salonie i połączo- nej z nim kuchni. Potem podeszła do okna i wyjrzała na rozległy ogród i widniejące za nim grządki warzywne. Zawsze marzyła o takim domu i takiej rodzinie. Całym sercem chciała do niej należeć. Pragnęła móc kochać człowieka, który stworzył ten dom, który zabawnym głosem opowiadał wymyślone hi- storie i śpiewał ze swoim psem, prowadząc samochód. Chciała, żeby zajmował się nią tak, jak zajmował się Allison. Kiedy patrzył z czułością na swoją córeczkę, S R Erin chciało się płakać. Jak to jest być przez kogoś tak kochanym? Tylko ojciec kochał ją w ten sposób: bez- warunkowo, bez żadnych oczekiwań i zastrzeżeń. Ale ta miłość umarła wraz z nim. Ogarnął ją smutek. Teraz może tylko przez chwilę po- patrzyć na szczęście innych, a potem wróci do swojego samotnego życia. Nie sprawdziła się ani jako córka, ani jako żona. Jared wkrótce przekona się o tym, jak jest niedoskonała. Na pewno nie zechce kontynuować tej zna- jomości. Powinna natychmiast stąd iść, naprawdę powinna. Choć z drugiej strony tak bardzo chciała choć przez jeden dzień być z Jaredem. Jeden wspaniały dzień, zanim znik- nie z jego życia na zawsze. Po pewnym czasie Jared wrócił i zaprosił ją na szklan- kę soku. Wyszli razem na ganek. Erin popatrzyła w jego ciemnokawowe oczy i serce skurczyło się jej w piersiach. Był zbyt wspaniałym męż- czyzną, żeby tak po prostu od niego odejść. Zrobi to pózniej. Usiadła obok niego na huśtawce i wciągnęła głęboko zapach sosen i nieznanych jej kwiatów. Byli zupełnie sami w tym urokliwym, pełnym roman- tyzmu miejscu. Miejscu wymarzonym dla zakochanych. Uważaj, Erin, pomyślała. Spojrzała na Jareda i uśmiechnęła się nerwowo. Czu- ła, jak narasta między nimi napięcie. Pospiesznie upiła spory łyk soku, w nadziei, że to pomoże jej zapanować nad emocjami. - Uwielbiam tu siedzieć - wyznał Jared. Erin rozejrzała się po ogrodzie. - Wcale się nie dziwię. Stworzyłeś tu istny raj. S R - Cieszę się, że ci się podoba. Chciałem, żeby Allison miała odpowiednie warunki do zabawy. Uwielbia prze- bywać na dworze. - Bardzo ją kochasz, prawda? - spytała, choć odpowiedz była oczywista. - Jej obecność jest najlepszą rzeczą, jaka przydarzyła mi się w życiu. - Ma dużo szczęścia, że trafiła do ciebie - szepnęła Erin, nie potrafiąc ukryć zazdrości. - Hej! - Jared wyciągnął rękę i dotknął jej palców. - Co się stało? Jego głos działał na nią jak narkotyk. Wyciągał na powierzchnię wszystkie uczucia, które starała się w sobie stłamsić. Strach. Tęsknotę. %7łal za tym, kim nigdy nie będzie. Jared mówił tak, jakby naprawdę mu na niej za- leżało. Tak bardzo chciałaby móc mu zawierzyć, poddać się jego czułości. Nie mogła jednak pozwolić sobie na ten luksus. Wiedziała, że pózniej jej cierpienie byłoby jeszcze większe. - Nic. - Nigdy, przenigdy nie powie mu, co jej leży na sercu. Jared lekko dotknął jej policzka. Stłumiła jęk. Nie mo- że pokazać mu, jak bardzo go pragnie. - To dobrze. Odwróciła głowę w jego stronę i dostrzegła w jego spojrzeniu tyle troski i czułości, że zadrżała. - Nadal jesteś na mnie zła za to, jak cię potraktowa- łem w szpitalu? - Nie. Nie jestem zła, tylko... zakłopotana. - Czym? - Nami - wyznała z niejakim trudem. Rozmowa za- częła niebezpiecznie zbliżać się do tematu, którego za S R wszelką cenę chciała uniknąć. - Mówiłam ci na pikniku, dlaczego nie możemy być razem... Przysunął się bliżej, tak że jego udo dotykało jej nogi. - To prawda. Ale jakoś nie bardzo mogę to sobie przy- pomnieć... Zaniknęła oczy, starając się zignorować jego bliskość. - Ja też. - To dobrze. - Objął ją ramieniem, przyciągnął lekko
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
Indeks0719. Winters Rebecca Zakochane bliśĹźniaczki ZostaśÂ śźonćÂ
ksićÂciaBasztowa Ksenia Wampir z przypadkuBain, Darrell A Strange ValleyPodrecznik obslugi klientaCastaneda Carlos Nauki don JuanaTrudi Canavan Age of the Five 02 Last of the WildsDHCPIding Laura Pojednanie0489. Kingsley Maggie Udany zwićÂ
zekjavascript dla kaśźdego full scan
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspoker-kasa.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|