pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzucone w stronę sypialni i odgadła jego myśli. Aż do tej chwili nie
pamiętała, że byłą to jej małżeńska sypialnia.
- Dan - ujęła jego twarz w dłonie - przebacz mi. Nie pomyślałam.
Możemy iść na górę.
132
RS
- Nie - odparł i znów przyciągnął ją do siebie.
- Muszę go stąd przepędzić. Muszę zastąpić pamięć o nim
wspomnieniami o mnie.
Azy zaćmiły jej oczy.
- Tak naprawdę nigdy go nie kochałam.
- I nigdy tak naprawdę nie kochałaś mnie - powiedział łagodnie.
- Za mało cię kochałam, Dan. O wiele za mało. Byłam po prostu
głupią dziewczyną.
- Może głupią, ale piękną i niezależną. - Odetchnął głęboko. 
Wtedy byłem pewien, że cię kocham. Ale to było nic w porównaniu z tym,
co czuję do ciebie dziś.
April z oczami pełnymi łez powiedziała:
- I ja też, Dan. I mam zamiar kochać cię tak, abyś zapomniał o
wszystkim prócz tej chwili.
Pózniej uprzytomnił sobie, że dotrzymała tej obietnicy. Gdy weszli
do sypialni, zatrzymał się w drzwiach i patrzył, jak się rozbiera.
Zmysłowe, kuszące ruchy wygnały z jego myśli całą przeszłość, a
przyszłość przestała go straszyć. Jej ciało lśniło w pogodnym świetle
lampy, gdy stopniowo pozbywała się ubrania.
Gdy nic już na sobie nie miała, stanęła bez ruchu i pozwoliła mu
patrzeć na siebie. Cienie kropli spływające po szybach rysowały wzór na
jej kremowej skórze. Powietrze wpadające przez okno pachniało
deszczem, wilgocią, ziemią. Było chłodno, ale ona tego nie czuła. Powoli
przeszła po drewnianej podłodze do szafki przy łóżku i wzięła stamtąd
jakiś przedmiot. Z pierścieniem na palcu, naga, podeszła do niego.
133
RS
Podłoga skrzypiąca pod jej stopami, plusk deszczu o szyby - to były
jedyne dzwięki, jakie do niego dochodziły. Zamknął oczy i pozwolił, aby
rozpięła mu koszulę. Robiła to powoli. Gdy mruknął coś zniecierpliwiony
i próbował jej pomóc, odsunęła jego rękę.
- Jesteśmy na wsi, a na wsi życie płynie wolno - powiedziała
melodyjnie. Torturowała go dotknięciami, delikatnymi jak skrzydła
motyla. Rozbierając go, odkryła pełnię jego podniecenia. Dan
powstrzymywał się nadludzkim wysiłkiem, aby się na nią nie rzucić.
Pozwolił zaprowadzić się do łóżka i ułożyć na pachnącym kwiatami
prześcieradle. Wszystkimi zmysłami chłonął zapachy i dzwięki. Czuł
słodki dotyk ust April na swych powiekach i ustach. Gdy łaskotała go
włosami po twarzy i dotykała czubkami piersi w czasie pocałunków,
wydawało mu się, że- dłużej tego nie wytrzyma. Wędrowała pocałunkami
po jego ciele, drażniąc go ustami i językiem.
- Dosyć, April. Dosyć - mówił. - Nie mogę już.
- Możesz, Dan - szeptała. - Jesteś wspaniały. Przejęła całą inicjatywę
i doprowadzając do ekstazy obserwowała, jak rośnie jego rozkosz. Jego
przyjemność była jej przyjemnością, jego radość napełniała ją szczęściem.
Znała wreszcie prawdę.
- Ja też cię kocham - szepnęła. Gwałtownym ruchem pochwycił ją za
ręce, a w oczach błysnęły płomienie.
- Co powiedziałaś?
- Kocham cię, Dan.
- Jesteś pewna?
- Tak. Jak najpewniejsza.
- A więc reszta nie ma znaczenia.
134
RS
- Nic poza tym -zakołysała uwodzicielsko biodrami.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa - rzekł patrząc na nią
zamglonym spojrzeniem.
- Tak powinno być.
Każdym ruchem ciała wyznawała mu miłość. Nigdy nikomu nie
dawała z siebie tak wiele i nie otrzymywała tyleż w zamian. Szum deszczu
stapiał się z cichymi westchnieniami, a potem coraz głośniejszymi
okrzykami, gdy wspólnie osiągali szczyt rozkoszy. Potem leżeli cisi,
obejmując się czule ramionami, wsłuchani w deszcz bijący o szyby. W
pewnej chwili Dan uniósł jej dłoń i popatrzył na pierścionek. Miał ochotę
poprosić ją, aby przyjęła go na zawsze, ale zawahał się. Wyznała mu już,
że go kocha. Musi się tym chwilowo zadowolić. April podniosła głowę i
spojrzała na niego ciepło piwnymi oczami.
- Czy teraz mi wierzysz?
- W tej chwili mogłabyś mnie przekonać o wszystkim.
Myśl April poszybowała ku rzezbie. Gdyby teraz poprosiła go, aby ją
poparł, może by to zrobił. Ale wykorzystywanie miłości, jaką do siebie
czuli, do innych celowy nie wyszłoby jej na dobre. Uśmiechnęła się.
- A gdybym spróbowała ci pokazać, że karmienie kurcząt wieczorem
jest zabawne i przyjemne? - zapytała.
- Czy musimy wstać z łóżka, aby się o tym przekonać?
- Obawiam się, że tak.
- Tak właśnie sądziłem. Ale będziemy mogli wrócić tu potem?
- Trochę na to liczyłam. Potargał jej włosy.
- No to ruszajmy. Ale nie spodziewaj się, że zmienisz mnie w
wieśniaka, kusząc dodatkowymi przywilejami.
135
RS
- Nie będę - powiedziała, choć to właśnie chciała osiągnąć.
W czasie karmienia kurcząt i zamykania ich na noc Dan pomagał jej
z wesołą miną. O tej porze roku obowiązków było mniej, ale trudno było
przewidzieć, jak by zniósł nasilenie prac na wiosnę i w lecie.
Gdy wrócili do domu, Dan podsycił ogień w kominku, a April
podgrzała jarzynową zupę, którą ugotowała wcześniej na kolację. Miała
też chleb własnego wypieku, a w Springfield kupiła takie samo wino,
jakim Dan częstował ją w Chicago. Posiłek będzie prosty, ale smaczny,
osądziła. Powinien mu się podobać.
Jedli siedząc na poduszkach przy kominku. Dolewając mu zupy i
podając gorące grzanki z masłem, mimochodem wspomniała, że wszystko
jest jej dziełem.
- Rozumiem wymowę tej scenerii, April - rzekł Dan z lekkim
uśmiechem. - Moje ulubione wino, domowe jedzenie, ogień na kominku w
uroczym,wiejskim domu, gdy za oknem pada deszcz. Byłbym głupi,
gdyby mi się to nie podobało. To piękne, ale cena, jaką się za to płaci, jest
wysoka.
- Czy myślisz o swoim ojcu?
- O tym też, ale głównie o braku pewności, stabilizacji. Gdy
przyjdzie długi okres suszy, połowa kur padnie. Równie grozny jest mróz.
Brak deszczu lub jego nadmiar może zmarnować całe zbiory. Jesteś
całkowicie zależna od natury, a to kapryśna pani.
- Może jestem zależna od natury, ale nie podlegam szefowi. Sama
jestem szefem i bardzo mi to odpowiada.
- Mnie też by to odpowiadało, ale nie w tych warunkach.
Popatrzyła na niego przeciągle.
136
RS
- Nie chcę opuszczać farmy, Dan. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksC.S. Lewis 4.Opowieści z Narnii Srebrne krzesło0723. Broadrick Annette Przeznaczeni sobieAlan Burt Akers [Dray Prescot 21] A Fortune for Kregen (pdf)Kraszewski Józef Ignacy PaśÂ‚ac i folwarkSUN Solaris Network Security (1997) [SA388]Barker, Clive We wśÂ‚asnym cieleMortimer_Carole_ _Zapomnij_o_przeszćąĂ˘Â€ÂšoćąĂ˘Â€ĹźciBarret_William_E_ _Czarnoksieznik_scrSparks Nicholas Noce w Rodanthe_2Gordon Korman Bruno & Boots 04 The War With Mr. Wizzle
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orientmania.htw.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com