[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie chciałem, żebyś się o tym dowiedział. Dałem ci pastylki, prawda? Nie powinieneś mnie szpiegować. - Poprzedniej nocy - mówił Cleve - też nie spałem. Billy mrugnął oczami jak oszołomiony ptak, głowę miał lekko przekrzywioną. - Jesteś durniem - powiedział. - Jakim ty jesteś durniem! - Czy ci się to podoba, czy nie, ta cała sprawa dotyczy także i mnie, wiesz? Mam sny. - Tak? - blade czoło przecięła zmarszczka. - Tak. Znisz miasto, prawda? - Co to za miejsce, Billy? - Przeczytałem kiedyś coś takiego: Umarli mają swoje drogi". Znasz to? No, więc... oni też mieszkają w miastach. - Umarli? Masz na myśli jakieś miasteczko duchów? - Nigdy nie chciałem, żebyś się w to wplątał. Byłeś dla mnie lepszy niż wszyscy. Przecież uprzedziłem cię, że mam tu interes do załatwienia. - Z Taitem? - Zgadza się. Cleve miał ochotę się roześmiać. Cała ta opowieść - miasteczko umarłych? - wydawało się stekiem bzdur. A jednak jego zmordowany umysł nie podsunął mu ani jednego bardziej prawdopodobnego wyjaśnienia. - Dziadek zabił swoje dzieci - mówił Billy - ponieważ nie chciał, by odziedziczyło to po nim następne pokolenie. Pózno się o wszystkim dowiedział, wiesz? Zorientował się, że różni się od zwykłych ludzi dopiero wtedy, kiedy miał już żonę i dzieci. Był inny. Ale nie chciał tego, co mu dał los i nie chciał, by jego dzieci i wnuki miały tę samą moc. Zabiłby się i skończył całą sprawę, ale mojej matce udało się uciec. Nim zdążył ją odnalezć i zabić, został aresztowany. -1 powieszony. I pogrzebany. Zniknął. - Powieszony, pogrzebany, nie zniknął. Nikt nie znika, Cleve. Nigdy. - Przyszedłeś tu, żeby go odszukać? - Nie tylko. Chciałem, żeby mi pomógł. Kiedy miałem dziesięć lat zorientowałem się, co potrafię. Nie całkiem świadomie, ale miałem talent. I bałem się. Oczywiście, że się bałem, to było dla mnie coś nieznanego, coś strasznego. - Ta przemiana... umiałeś to robić? - Nie. Tylko wiedziałem, że mogę. Jestem tu, żeby dziadek mnie nauczył. %7łeby pokazał mi jak . Nawet teraz... - Billy spojrzał na swe chude ramiona - ...kiedy on mnie uczy ...ból jest niemal nie do zniesienia. - To po co to robisz? Chłopiec spojrzał na Cleve'a, zdumiony. - %7łeby nie być sobą; by stać się mgłą i cieniem. By zostać kimś strasznym. - Wydawał się być szczerze zdziwiony jego niedomyślnością. A ty byś tego nie zrobił? Cleve potrząsnął głową. - To, czym stałeś się zeszłej nocy, było potworne. Billy przytaknął mu w milczeniu. - Dziadek też tak myślał. Podczas procesu nazwał się odmieńcem. Oczywiście nie wiedzieli, o czym mówi, ale tak właśnie powiedział. Wstał i powiedział: , Jestem pomiotem Szatana" - Billy uśmiechnął się do tej myśli - Jestem pomiotem Szatana, na miłość boską powieście mnie i pogrzebcie!" Teraz zmienił zdanie. Nasza era jest stara i zmęczona; potrzeba jej nowych plemion. - Spojrzał przenikliwie na Cleve'a. Nie bój się, nie skrzywdzę cię, jeśli nie będziesz chlapał językiem. Nie zrobisz tego, prawda? - A co mógłbym powiedzieć, żeby nie wyjść na szaleńca? - głos Cleve'a był łagodny. - Nie, nie będę chlapał językiem. - To dobrze. Za jakiś czas wyjdę stąd, a potem ty wyjdziesz. I będziesz mógł zapomnieć. - Bardzo w to wątpię. - Kiedy już odejdę, nie będziesz nawet śnił. Dzielisz moje sny tylko dlatego, że sam masz słaby talent. Uwierz mi. Nie masz się czego bać. - Miasto... - Co z miastem? - Gdzie są jego mieszkańcy? Nigdy nikogo nie widziałem. Nie, to nie całkiem prawda. Widziałem raz mężczyznę z nożem... odchodził na pustynię... - Nie potrafię ci pomóc. Sam jestem tam gościem. Wiem tylko tyle, co mówi mi dziadek; że miasto zamieszkują umarli. Cokolwiek tam widziałeś, zapomnij. To nie twój świat. Ty jeszcze nie umarłeś. * * * Czy to rozsądnie wierzyć umarłym na słowo? Czy sam akt śmierci oczyścił ich ze zdolności czynienia wszelkiego rodzaju zła tak, że granice przekroczyli jako święci? Cleve nie potrafił uwierzyć w coś aż tak naiwnego. Znacznie bardziej prawdopodobne, że przeszli przez wrota śmierci ze wszystkimi swymi talentami, tymi dobrymi i tymi złymi, i czynią z nich użytek jak potrafią. Toteż w raju szewcy nadal będą pracować, prawda? Głupio byłoby sądzić, że po śmierci zapomną, jak robić buty. Więc być może Edgar Tait kłamał, mówiąc o mieście. Być może Billy nie dowiedział się o nim wszystkiego? Co z głosami na wietrze? Co z mężczyzna. który rzucił nóż na ziemię wręcz usłaną narzędziami mordu, a pózniej poszedł Bóg wie gdzie? Co to był za rytuał? Teraz - kiedy zapasy strachu już się wyczerpały i nie pozostał mu nawet fragment nieskażonej rzeczywistości, którego można byłoby się trzymać - Cleve nie widział powodu, by nie udać się do miasta dobrowolnie. Cóż mogło tam być takiego, na tych pełnych pyłu uliczkach, czego potworność przewyższałaby to, co widział na dolnej pryczy i co przydarzyło się Lowellowi i Naylerowi. Przy tych okropieństwach miasto wydawało się rajem. Jego puste uliczki i place wręcz promieniowały spokojem i Cleve miał wrażenie, że tam wszystko się skończyło, że gniew i rozpacz minęły że wnętrza (łazienka z prysznicem, z którego leciała woda, wypełniona po brzegi filiżanka) widziały najgorsze i pragnęły już tylko trwać niezmiennie przez tysiąclecia. Kiedy nadeszła noc, a wraz z nią sen, i znów trafił do miasta, wszedł w nie nie jak żołnierz na terytorium wroga, lecz jak gość pragnący odprężyć się przez chwilę w miejscu, które zna zbyt dobrze, by się zgubić, lecz nie aż tak dobrze, by się nim znudzić. Było tak, jakby - po raz pierwszy nie wyczuwając strachu - miasto się dlań otworzyło. Idąc po ulicach, jak zwykle na okrwawionych stopach, Cleve odkrył, że drzwi są szeroko otwarte, że zasłony na oknach zostały odsunięte. Nie odrzucił tego zaproszenia, lecz zaczął dokładniej oglądać domy i mieszkania. Im bliżej się im przyglądał, tym jaśniej widział, że nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksLaura MacDonald Musisz komuśÂ zaufaćÂCourths Mahler Jadwiga SzczćÂśÂcie czeka na drugim brzeguFromm, Erich Die Kunst des Liebens (Auflage 2003)Jack L. Chalker Watcher at the Well 01 Echoes of the Well of SoulsAmber Skyze Adrift (pdf)czarowniceśąeromski Stefan Snobizm i postćÂpGR845. McCauley Barbara Tajemnicza kelnerkaLois McMaster Bujold The Spirit Ring v2Roberts Nora 02 Dziewczyna z okśÂadki
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plown-team.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|