pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powściąganym buntem dumy kobiecej, która czuje się deptaną.
 Ach!  przeciągle westchnęła Szwejcowa  nie można to tak bardzo ufać
sobie. Pycha jest matką wszystkich grzechów. Lepiej unikać lepiej daleko
niebezpiecznych towarzystw unikać... A pan Aleksander Aącki czy jest także
bliskim znajomym pani Zwickiej?
Dzwoniąca dotąd wciąż i skrzypiąca para nożyc dzwonić i skrzypieć prze-
stała. Panna z nieładną twarzą, która jednak ściągnęła była kiedyś na siebie
spojrzenie pana stworzeń, podniosła głowę.
 Musi być, mamo, dobrze i z bliska znajomym, skoro pani Zwicka space-
ruje z nim codziennie.
Można by myśleć, że słowa te były wężami, które owinęły Martę od stóp do
głowy i zapuściły żądła we wszystkie punkta jej ciała, tak nagle wyprostowa-
na się ona, głowę znad kawała płótna na kolanach rozpostartego podniosła i
oczy szeroko otwarte w twarzy mówiącej panny utkwiła.
 Co to znaczy?  wyrzekła ciężkim, zdławionym szeptem. Zarazem powio-
dła spojrzeniem dokoła. Wszystkie robotnice, te nawet, które zazwyczaj naj-
nieczulej i najnieruchomiej wyglądały, siedziały teraz z podniesionymi gło-
wami i oczami w nią utkwionymi. Na twarzach ich najróżniejsze malowały się
uczucia: żal, ciekawość, szyderstwo. Marta pozostała przez chwilę jak ska-
146
mieniała. Pąsowe plamy, leżące na jej policzkach, rozszerzały się zwolna, aż
zabarwiły purpurą czoło i szyję.
 Nie ma się za co gniewać, moja pani, nie ma się za co gniewać  zaczęła
Szwejcowa.  Jestem od lat dwudziestu kilku naczelniczką zakładu, w któ-
rym po dwadzieścia i więcej młodych osób pracowało zawsze, nabyłam więc
dużo doświadczenia. Wiem przy tym, jakie są obowiązki moje względem dusz,
które opatrzność powierza mej opiece; nie mogę obojętnie patrzeć, jeżeli która
z nich dobrowolnie naraża się na niebezpieczeństwa. Do tego jeszcze mam
córki, młodziutkie wnuczki. Cóż by ludzie i o nich pomyśleć mogli, gdyby za-
kład nasz przedstawiał, broń Boże, jakiekolwiek przykłady zepsucia. Na ko-
niec, na dziedziniec wychodzą okna mieszkania pewnej możnej i bogobojnej
damy, która jest prawdziwą protektorką i dobrodziejką naszego zakładu.
Zwięta pani! cóż by pomyślała ona, gdyby zobaczyła jedną z moich robotnic
przechadzającą się tuż pod jej i mymi oknami z młodym i światowym kawale-
rem? Może już zresztą i zobaczyła! Obawa mię, doprawdy, przejmuje na myśl,
co powiem protektorce naszej, gdy mię o to zapyta? Czy że robotnicę odpra-
wiłam? Ależ zgadzać się to może nie będzie z miłosierdziem chrześcijań-
skim?...
 Powiesz jej pani, że robotnica, która miała nieszczęście spotkać na dzie-
dzińcu tym owego młodego i światowego kawalera, odeszła stąd sama i do-
browolnie.
Słowa te rozległy się po wielkiej izbie, wymówione głosem dzwięcznym i
przenikającym. Marta powstała z siedzenia i z podniesionym czołem, z drżącą
wargą patrzała prosto w twarz Szwejcowej.
 Jestem kobietą biedną, bardzo biedną  mówiła dalej  ale jestem uczci-
wą i nie miałaś pani żadnego prawa mówić do mnie w ten sposób. Nie
Opatrzność to oddała mię opiece pani i przyprowadziła tutaj, ale własna moja
nieudolność. Przyszłam tu, bo gdzie indziej pracować nie umiałam: pani
wiesz o tym bardzo dobrze i potrafiłaś zrobić dla siebie dobry użytek z poło-
żenia mego. Praca moja kilka razy więcej warta niż to, co mi pani za nią da-
jesz... Ale nie o tym mówić chciałam. Zawarłam dobrowolną umowę i dopeł-
niłam jej warunków. Nędzę cierpieć muszę, ale znosić obelgi... pomimo
wszystkiego... nie mogę... nie, jeszcze nie mogę! %7łegnam panią!
Przy ostatnich wyrazach zarzuciła chustkę na głowę i zwróciła się ku
drzwiom. Robotnice ścigały ją spojrzeniami, młodsze z sympatią i rodzajem
tryumfu na twarzach, starsze z politowaniem i większym jeszcze zdumie-
niem.
Wszystko, co działo się z Martą od wczoraj: zawód doświadczony u księga-
rza, gorzkie uczucie zazdrości, które po raz pierwszy owładnęło nią na widok
Kazmirowskiego Pałacu i uczącej się, pełnej nadziei młodzieży męskiej; od-
wiedziny przy ulicy Królewskiej, posępna propozycja, jaką jej tam uczyniono,
noc bezsenna, spędzona w potokach łez i płomieniach wstydu, nade wszyst-
ko zaś spotkanie się z człowiekiem, o którym wiedziała, że oczekiwał tam na
nią z hańbiącą ją myślą w głowie  wszystko to wprawiło ducha jej w ten stan
gorączkowego naprężenia, który długo trwać nie może, w cichości i za lada
dotknięciem wybucha niepowstrzymalną burzą. Dotknięcie zaś, sprawione
słowami Szwejcowej i jej córki, nie było lada jakim. W piersi Marty struna
uczuć wyprężona do ostateczności pękła i wydała z siebie żałosnego jęku
krzyk buntowniczy. Czy dobrze uczyniła ulegając niezmożonemu wybuchowi
147
dumy niewieściej i godności człowieczej, rzucając pod nogi kobiecie, która jej
ubliżyła, ostatni swój kęs chleba? Nie myślała o tym, nie zdawała sobie
sprawy z postępku swego biegnąc przez długi dziedziniec ku bramie wiodącej
na ulicę.
Zaledwie jednak wstąpiła w tę bramę, cofnęła się jakby przed ohydnym
widmem jakim, wyraz śmiertelnej obrazy twarz jej okrył. W bramie stał jesz-
cze Oleś i rozmawiał półgłosem z młodym jakimś mężczyzną, stojącym u dołu
wschodów, z których znać zstąpił przed chwilą, aby udać się na miasto.
Marta rzuciła się w stronę. Widocznym było, że usiłowała nie spostrzeżona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksBogdanowicz Marta O dysleksji czyli specyficznych trudnościach w czytaniu i pisaniuLongin Jan OkośÂ„ Trylogia IndiaśÂ„ska. Tom III śÂšladami TecumsehaGrenville_Hilary_ _SćąĂ˘Â€Âšodka_WenecjaIain Banks Culture 04 Use Of WeaponsGospodarka odpadami PORADNIK_PRZEDSIEBIORSCYMine 5 Mine To Have Cynthia EdenQuinn Julia Zakochany hrabiaLyda Morehouse Archangel 03 Messiah NodeGodeng Gert Krew i Wino 08 Lilie z JeruzalemZadania z analizy matematycznej. CzęÂść 3. Całkowanie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annkula.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com