pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Odciąłeś mu łapę? Czarami?
- Nie& - Litzenreich zamilkł na chwilę, jakby próbując przypomnieć sobie
odpowiednie słowo - & mieczem.
- Jeżeli jest czarownikiem - Konrad poruszył temat, który wcześniej tak bardzo go
intrygował - to dlaczego nie zrobił nic ze swoją ręką? To znaczy, łapą. Może ożywiać
zmarłych, dlaczego więc nie ożywił brakującej łapy?
- Jest takie stare porzekadło:  Magiku, ulecz się sam . Paradoksalne, ale tego, co
czarodzieje mogą zrobić dla innych, często nie są w stanie uczynić dla samych siebie -
Litzenreich wolno pokręcił głową, jakby zastanawiał się nad tą tajemnicą. - Mówiłeś, że
ożywia martwych?
Konrad zrelacjonował mu, co widział w gniezdzie skavenów i co Heinler - albo
raczej Gaxar, jeżeli było to jego prawdziwe imię - opowiedział mu o swojej
nekromantycznej sztuce.
- Znowu tworzy sobowtóry? - rzekł Litzenreich, słysząc o pojedynku, który Konrad
stoczył ze swoim dubletem. Stał nieruchomo i nie mrugając zupełnie oczami wpatrywał
się w Konrada.
Ale Konrad nie o tym chciał rozmawiać. Uświadomił sobie, że próby przekonania
czarownika są tylko stratą czasu. Nie dostanie od Litzenreicha niczego. Będzie musiał
sam wziąć potrzebne mu rzeczy. W wartowni powinna być broń, jakaś zbroja i odzież na
zmianę, a także coś na tyle cennego, aby można to było sprzedać lub wymienić na konia
po dotarciu na powierzchnię Middenheimu.
Odwrócił się plecami do czarodzieja. Zupełnie nie orientował się w układzie tuneli.
Mógł jedynie badać poszczególne korytarze do chwili, gdy znajdzie to, czego potrzebuje.
Wkrótce drogę zagrodziły mu solidne, drewniane drzwi. Odsunął rygle i ruszył prosto,
ale w dalszej części tunelu nie było żadnych pomieszczeń. Dostrzegł jedynie kolejną
furtę.
Gdy dotarł do niej, ujrzał, że nie ma zamka ani rygli, ale przekonał się, że została
zabezpieczona o wiele solidniej. Nie mógł wydostać się z posiadłości Litzenreicha, dopóki
czarodziej mu na to nie pozwoli Odwrócił się i ruszył z powrotem. Zostawił pierwsze
drzwi otwarte i widział, że mag w dalszym ciągu stoi w końcu korytarza, oświetlony
blaskiem lampy, umieszczonej na znajdującym się obok niego kinkiecie.
I nagle, w momencie gdy znalazł się w drzwiach, usłyszał za sobą głośną
detonację. Przypominała odgłos gromu. Odwrócił się w samą porę, aby zobaczyć
błyskawicę&
Ciężka, drewniana furta na końcu tunelu rozsypała się na tysiące drzazg. Trafiło
go kilka odłamków, a gwałtowny rozbłysk oślepił. Wiedział, jak brzmi i pachnie wybuch
prochu, ale tym razem przyczyna eksplozji była inna. To nie fizyczna siła z taką
łatwością zniszczyła potężną przegrodę.
Odruchowo zasłonił oczy rękami, a kolczuga i skórzana zbroja, które wciąż miał
na sobie, uchroniły go przed ostrymi drzazgami. Kiedy mrugał, zaczynając odzyskiwać
wzrok po oślepieniu gwałtownym rozbłyskiem, dostrzegł w kurzu i dymie niewyrazny
zarys jakiejś istoty. Pokryta była futrem i trzymała miecz. Skaven!
Choć był wciąż na wpół oszołomiony, zaatakował, uzbrojony jedynie w oręż
swoich prymitywnych przodków - ręce i nogi. Stwór nie spodziewał się, że przeciwnik
może być tak blisko, więc Konrad miał przewagę wynikającą z zaskoczenia. Rzucił się do
przodu, stosując metody walki, których nauczyli go na pograniczu mistrzowie ze
Wschodu. Kantem dłoni uderzył w kark napastnika.
Stwór upadł i but Konrada opadł gwałtownie w dół, miażdżąc mu gardło. Podniósł
miecz swojej ofiary i zauważył, że nie jest to zębata klinga, jaką zazwyczaj posługiwali
się skaveni. Spostrzegł również, że napastnik ma pod futrem zbroję&
W tej samej chwili pojawił się w tunelu następny przeciwnik. Miecze zderzyły się i
gdy oczy Konrada w pełni odzyskały zdolność widzenia, zorientował się, że nie walczy ze
skavenem. Był to człowiek, który na zbroję i hełm miał zarzuconą wilczą skórę. Konrad
wiedział, że nie może to być prawdziwy człowiek, lecz zapewne jeden z ożywieńców
Gaxara. Gdy jednak przeciwnik upadł śmiertelnie ranny, z jego rany wyciekła czerwona
krew, a nie robaki.
 Wilcze futro - pomyślał nagle Konrad, skrzyżowawszy broń z następnym
napastnikiem. A Middenheim jest Miastem Białego Wilka. Uświadomił sobie, że muszą to
być miejscowi żołnierze. Już nie atakował tak zapamiętale, starając się jedynie bronić.
Nie chciał żadnych kłopotów z miejskimi władzami. W końcu miał zamiar wydostać się z
posiadłości Litzenreicha właśnie przez Middenheim. Ale po zabiciu dwóch tutejszych
żołnierzy raczej nie mógł się spodziewać przychylności władz.
- Litzenreich! - wrzasnął głos zza pleców przeciwnika Konrada. - Jesteś
aresztowany za nielegalne używanie spaczenia! Każ swoim ludziom się poddać!
Słownik Konrada nie zawierał zwrotu  poddać się . Byłby szalony, oddając miecz
po zabiciu dwóch towarzyszy swojego obecnego przeciwnika. W wielu przypadkach
poddanie oznaczało natychmiastową egzekucję. Poza tym zostałby uznany za sojusznika
Litzenreicha, a karą za posługiwanie się spaczeniem była śmierć.
Usłyszał za sobą odgłos szybkich kroków i natychmiast rozpoznał ich rytm. Tylko
krasnoludy biegały w taki sposób. Chwilę pózniej przyłączył się do niego Ustnar.
Niezadowolony, że Konrad wyraznie oszczędza przeciwnika, przecisnął się do przodu.
Jego topór dwukrotnie zatoczył łuk i żołnierz upadł z nogami obciętymi poniżej kolan.
Pojawili się także Joukelm i Hjornur. Cała trójka, nacierając w głąb korytarza
ścieżką, wycinaną w szeregach napastników, przeszła się po rannym żołnierzu.
Krasnoludy były urodzonymi mistrzami wojny w tunelach. Konrad spojrzał na
wojownika, wijącego się i wrzeszczącego z bólu. Mógł jedynie możliwie szybko skrócić
jego męki. Była to pierwsza lekcja, udzielona mu przez Wilka, gdy najemnik dobił
drwala, który z zasadzki napadł na Konrada w stajni w Ferlangen. Oparł sztych miecza o
gardło żołnierza, a potem nacisnął z całej siły. Wojownik szarpnął się i krzyknął po raz
ostatni, a potem znieruchomiał i umilkł, gdy dwa strumienie krwi wytrysnęły z jego ust i
gardła, łącząc się z czerwoną strugą, płynącą z obciętych kończyn.
Konrad cofnął się, poszukując Litzenreicha. Znalazł go w centralnej komnacie.
Całe pomieszczenie przypominało piekło i przez chwilę Konrad zastanawiał się, w jaki
sposób napastnicy mogli dotrzeć tutaj tak szybko. Dopiero po chwili domyślił się, że jest
to dzieło samego czarownika. Litzenreich stał w niezagrożonej części jaskini, a wokół
niego szalały płomienie. Niszczył wszelkie dowody swojej działalności, wszystkie księgi i
notatki, całe wyposażenie, mechanizmy i aparaturę.
Konrad musiał się wycofać z łukowatego przejścia, odepchnięty bijącym z
wnętrza pracowni żarem, ale mag stał nietknięty wśród dokonywanego przez siebie
spustoszenia. Mógł użyć swej mocy w celu odparcia napadu, wolał jednak zatrzeć
wszelkie ślady tajnej działalności, prowadzonej w kryjówce pod miastem. Konrad
doskonale wiedział, że działając w ten sposób mag się nie uratuje. Sam fakt zniszczenia
dokumentacji prowadzonych prac był wystarczającym dowodem. Litzenreicha czekała
kara śmierci - podobnie jak Konrada.
Czarownik wyszedł spokojnie ze stworzonego przez siebie piekła i spostrzegł
przyglądającego mu się Konrada.
- Nie mogę wykorzystać owoców mego geniuszu - oznajmił beznamiętnie. -
Wyniki moich wieloletnich badań należą tylko do mnie! A ja wciąż posiadam to, co
najważniejsze - postukał się palcem w czoło.
Czterej wartownicy przecisnęli się obok nich, aby dołączyć do walki.
- Wracajcie na stanowiska! - rozkazał Litzenreich. - Spróbuję przedrzeć się inną
drogą!
- Przynajmniej to nie skaveni - zauważył Konrad.
- Mam wrażenie, że wolałbym skavenów - odparł mag. - Widziałeś, jak rozpadły [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    Indekspcasm bookCharmed 29 Tod Im Spiegel Jeff MariotteMackenzie Myrna Harlequin Romans 1064 SśÂ‚odycz śźyciaMcMahon Barbara Druga miśÂ‚ośÂ›ć‡(1)Tajemnice uwodzeniaRoszel Renee Adwokat i miśÂ‚ośÂ›ć‡Conrad Joseph Ze wspomnieśÂ„DygasiśÂ„ski Adolf AsLiu Marjorie M. Maxime Kiss Tom 2 WośÂ‚anie z MrokuBloodlust Shannon West
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalradomski.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com