[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uzmysłowić, że coś jest nie tak. A on po prostu uznał, że oboje mają dziesiątki spraw na głowie, ale po ślubie rzucą się na siebie ze wzmożoną namiętnością. Ashleigh faktycznie była zajęta innymi rzeczami: bzykaniem się z zarządcą. W dodatku robiła to pod nosem narzeczonego. Chyba to go najbardziej złościło: własna ślepota i łatwowierność. Kiedy teraz usiłował sobie przypomnieć, czym go Ashleigh ujęła i dlaczego chciał ją poślubić, nic mu nie przychodziło do głowy. Wtedy wydawało mu się to logicznym krokiem: ludzie się spotykają, zaręczają, biorą ślub. Na swój sposób kochał Ashleigh, ale to, co do niej czuł, było niczym w porównaniu z tym, co czuł do Paige. Nie był pewien, co z tego wyniknie i czy gotów jest na poważny związek. Po zdradzie Ashleigh nie wie- rzył, że zdoła zaufać kobiecie. Ale Paige była inna. Wyjątkowa. Nie zwracała uwagi na takie rzeczy jak pieniądze i pozycja. Bardziej zależało jej na rozkręceniu firmy niż żero- waniu na kimkolwiek. Widziała w nim prawdziwego Brandona. Prawdziwego? Ciekawe, jak zareaguje, kiedy dowie się, że ją okłamywał? Nagle coś przyszło mu na myśl. Paige liczyła na to, że sukces gali, którą organizuje dla funda- cji, pomoże jej w karierze. Natomiast on, Brandon, zamierzał na oczach wszystkich uczestników zdemaskować Rafe'a Camerona. Czy goście będą wściekli na niego, że ze- psuł im uroczystość, czy też potraktują jego wystąpienie jako porażkę Paige? Ale co w tej sytuacji miałby zrobić? Zrezygnować? Na razie nie miał żadnych do- wodów przeciw Cameronowi. Cały dzień sprawdzał w internecie różne przepisy i doku- menty. Nie znalazł nic podejrzanego. Bez dostępu do ksiąg rachunkowych trudno mu bę- dzie udowodnić jakiekolwiek machlojki. Na szczęście miał asa w rękawie. Ktoś był mu winien przysługę. Zamierzał z tego skorzystać dopiero w ostateczności, ale miał coraz mniej czasu. Do gali zostały tylko trzy tygodnie. R L T Zaskoczyło go pukanie do drzwi. Nie miewał gości, zwłaszcza o wpół do dziesiątej wieczorem. Poza tym tylko zarządca i gospodyni znali jego adres. Podszedł do okna i odchyliwszy zasłonę, wyjrzał na dwór. Po drugiej stronie drzwi stała Paige. Skąd, u dia- bła, wie, gdzie go szukać? Powiódł wzrokiem po pokoju, sprawdzając, czy nic nie zdradzi jego tożsamości. Zgarnął z łóżka papiery i schował je do biurka. Czy prosty kowboj miałby najnowszy model laptopa? Na pewno nie. Wsunął go pod łóżko. Pukanie się powtórzyło. Brandon wepchnął portfel do kieszeni spodni; miał w nim prawo jazdy. Nie, nie podejrzewał, że Paige zacznie grzebać w jego rzeczach, ale wolał dmuchać na zimne. Otworzył drzwi, robiąc zaskoczoną minę. - A co ty tu robisz? - Przeszkadzam? Pukałam dwukrotnie... - Rozejrzała się po pokoju, jakby spo- dziewała się, że jeszcze kogoś zobaczy. Najpewniej kobietę. Odsunął się na bok. - Przepraszam. Rozmawiałem z szefem. Paige cofnęła się. - Chcesz do niego oddzwonić? Mogę sobie pójść... - Nie, nie. Wejdz. - Przyszłam, żeby ci to oddać. - Wyciągnęła z torebki tani zegarek, który był czę- ścią jego przebrania. Nie pamiętał, gdzie go zostawił. Pewnie w mieszkaniu lub biurze Paige. - Dziękuję - odrzekł, wkładając go na rękę. - Zastanawiałem się, gdzie się zapo- dział. - Leżał na podłodze w moim gabinecie. Zdjąłeś go, kiedy... - Spuściła wzrok, jakby bała się popatrzeć mu w oczy. - Pomyślałam sobie, że może ci się przydać. - Nie wejdziesz? Potrząsnęła głową. - Powinnam wracać. R L T Coś jej jednak nie dawało spokoju. Była spięta i zdenerwowana. Brandon skrzy- żował ręce na piersi. - Mów, co się dzieje? - Dzieje? - Zamrugała. - Przecież widzę. Jesteś niespokojna. Dlaczego? Przygryzła wargę i utkwiła spojrzenie w spłowiałej wykładzinie. - To... to głupie. - Powiedz, proszę. - Przyjście tu wydawało mi się dobrym pomysłem. Ale kiedy czekałam, aż otwo- rzysz drzwi, a trwało to dość długo, pomyślałam sobie, że... - %7łe jestem z kobietą? Skinęła głową. - Tak... I zaczęłam się zastanawiać, jakim prawem cię nachodzę? Dobra, kilka razy się kochaliśmy, ale co z tego? To nie oznacza, że coś nas łączy. %7łe mogę wpadać bez uprzedzenia. Oparł się o framugę. - Najpierw coś sobie wyjaśnijmy. Po pierwsze, nie ma tu żadnej kobiety. Z nikim się nie widuję, odkąd zerwałem z Ashleigh, i nie będę się widywał, dopóki spotykam się z tobą. Słowo. A po drugie, czy ci się to podoba, czy nie, coś jednak nas łączy. Może nasz związek potrwa tydzień, może miesiąc, a może pięćdziesiąt lat. Dziś nie jestem w stanie tego ocenić. Ale jedno wiem na pewno: łączy nas coś znacznie więcej niż sam seks. Paige ponownie przygryzła wargi. Kąciki ust jej zadrżały. Po chwili wbiła w niego oczy, a on miał ochotę zerwać z niej ubranie i przenieść ją do łóżka. Wcześniej nie za- mierzał zapraszać jej do pokoju hotelowego, a teraz pragnął, by została do rana. - A że wpadłaś bez zapowiedzi? Kogo to obchodzi! Swoją drogą, skąd wiedziałaś, gdzie się zatrzymałem? Zaczerwieniła się. - Znalazłam informację w pliku, jaki dostałam z fundacji. - To jak? Wejdziesz czy nie? R L T - Ale tylko na chwilę. - Okej. - Liczył na to, że gdy dostanie Paige w swoje ręce, z chwili zrobią się go- dziny. - Wybacz mi bałagan. - Zamknął drzwi. - Nie miewam tu gości, więc... Położyła torebkę na stoliku pod oknem i podniosła książkę, którą zapomniał scho- wać. Był pewien, że spyta go o stopień trudności czy coś w tym rodzaju, ale najwyrazniej bała się go urazić, bo bez słowa ją odłożyła. - Jesteś głodna? Zostało mi trochę pizzy. - Dzięki. Niedawno jadłam sałatkę. - A coś do picia? Mam piwo i wodę. - Nie, dziękuję. Wciąż była lekko spięta; domyślał się dlaczego. - Chyba o czymś zapomnieliśmy - zauważył. Zmarszczyła czoło. - O czym? Podszedł do niej, wziął ją w ramiona i pocałował. Zamruczała cicho i objąwszy go za szyję, przytuliła się mocno. Tak jest zdecydowanie lepiej. Wsunął ręce pod jej bluzkę. - Brandon, nie mogę zostać - szepnęła, ale nie zrobiła nic, aby go powstrzymać. Nie opierała się, kiedy zdjął jej bluzkę ani pózniej, gdy ściągnął dżinsy. Nie zapro- testowała, kiedy wziął ją na ręce i przeniósł na łóżko ani gdy ukląkł obok i zaczął pieścić jej brzuch oraz uda. Nie sprzeciwiła się, kiedy rozchylił jej nogi i zbliżył usta do wzgórka łonowego. I nie buntowała się, kiedy doprowadził ją do orgazmu raz, a potem drugi. Pózniej leżeli przytuleni, ona z nosem wciśniętym w jego szyję. Zasypiając, Bran- don pomyślał, że chyba Paige nie zerwie się nagle i nie ucieknie. Nie chciałby się rano obudzić i zobaczyć, że jej nie ma. Nie miała zamiaru zasypiać w jego pokoju, ale kiedy otworzyła oczy, zegar wska- zywał siódmą rano. Był poniedziałek. Wiedziała, że musi szybko wrócić do domu i prze- brać się do pracy. Nigdy się nie spózniała. Usiłowała wstać, nie budząc Brandona, ale gdy tylko się poruszyła, natychmiast zacisnął wokół niej rękę. R L T
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksJordan Penny Skrywana namiÄtnoĹÄCelmer Michelle Zakazany owocpoematy norwConrad Joseph Ze wspomnieśÂAnne Rice 2. Kara dla śÂpićÂ
cej Królewny10. Bucheister Patt OgieśÂ i lódAnne McCaffrey Cykl Planeta piratów (1) SassinakCecily von Ziegesar Plotkara 1Kwiatek Wojciech Piotr Ewa wzywa 07... 139 Za śźadne pienićÂ
dzeLackey Mercedes Trylogia wojen magow 2 Bialy Gryf
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspoker-kasa.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|