pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zły, kiedy chlapnęłaś wczoraj lodami na bluzeczkę. Wiedział, \e to było niechcący, tak samo
jak wtedy, kiedy ja poplamiłam koszulę.
- TatuÅ› siÄ™ nie brudzi.
Jako \e nigdy przed tym weekendem nie zdarzyło się Lauren widzieć Johna inaczej ni\
ubranego w nieposzlakowane garnitury, musiała zgodzić się z Amy.
- Mo\e teraz, kiedy jest dorosły, nie brudzi się. Jest człowiekiem interesu, pracuje głową, a
nie rękami. Ale ciekawe, czy nigdy się nie utytłał, kiedy był mały. Mali chłopcy przewa\nie
grają w baseball, wspinają się na drzewa i grzebią w brudnych rzeczach przez cały czas.
Znowu wprawiła w ruch koło garncarskie i zanurzyła ręce w naczyniu z wodą stojącym obok
niej. Nadając glinie kształt dzbanka, opowiadała jednocześnie Amy o przygodach, jakie
prze\ywali razem z bratem, kiedy byli mali.
Zajęła uwagę Amy historią o myciu ubłoconego owczarka angielskiego.
- Ten pies tak nie cierpiał się kąpać, a my musieliśmy wsadzić go do wanny - chichocząc
Lauren dodała: - Pies w końcu był czysty, ale ja i Danny cali byliśmy w błocie, mydle i
wodzie.
- Gniewali siÄ™ na was?
Lauren roześmiała się. - Wykąpaliśmy się. John zawrócił w stronę ganku. Rozmyślał nad tym
wszystkim, co powiedziała Lauren, i zastanawiał się, co zrobić, \eby Amy zobaczyła go w in-
nym świetle. Widziały go jednowymiarowo, jako człowieka w garniturze, człowieka interesu.
Takie postrzeganie go było równie niesłuszne jak jego wcześniejsza wizja Lauren. W końcu
pokazała mu nie dostrzegane przez niego wcześniej strony swojej osobowości. Teraz kolej na
niego. Musiał się zastanowić, w jaki sposób pokazać siebie w innym świetle.
Wchodząc po stopniach ganku, zauwa\ył kilka zdzbeł trawy, które przyczepiły się do
nogawki d\insów, gdy przechodził przez trawnik. Stanął na trzecim stopniu, zgarnął zdzbła i
rzucił je na ziemię. Nagle rozejrzał się po terenie otaczającym dom i roześmiał się. Znalazł
sposób.
Do szopy wdarł się niezwykły hałas, zagłuszając odgłos poruszającego się koła
garncarskiego. Lauren zatrzymała koło i zaczęła nasłuchiwać. Zmarszczyła brwi i z
ręcznikiem w dłoniach, wycierając ręce, podeszła do drzwi.
- Co to za hałas - zapytała Amy. Lauren wyjrzała.
- Twój tata kosi trawnik. - W jej głosie brzmiało lekkie zdziwienie.
Wyszła z szopy, szybko przemierzyła trawnik i stanęła na drodze kosiarki. Kilka metrów od
niej John wyłączył maszynę. Uśmiechnął się lekko, kiedy dostrzegł oznaki irytacji w jej
oczach i zaciśniętych ustach. Jej spojrzenie ześlizgnęło się na jego odsłoniętą klatkę
piersiową - kuszulę miał rozpiętą - i wyraz jej twarzy zmienił się. Zauwa\ył to; z jej oczu
wyzierało po\ądanie. A więc pociągał ją, choć nie chciała się do tego przyznać. Poczuł
reakcję, jaką w jego ciele wywołało to odkrycie.
- I co ty wyrabiasz? - wzięła się pod boki. Poniewa\ widać było, czym się zajmuje, wiedział,
\e nie chodzi jej o to, co robi, ale dlaczego. - Zarabiam na swoje utrzymanie.
- Nie musisz pracować przy domu. Nie uma-
wialiśmy się tak na ten weekend.
- Wiem, \e nie muszÄ™, ale chcÄ™ - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™· - Podoba mi siÄ™ to. Ale mo\esz poprosić
Amy, \eby przyniosła mi coś zimnego do picia, zgrzałem się przy tej pracy.
Jeśli chodzi o Johna, rozmowa była skończona. Włączona kosiarka zawarczała, tylko czekał,
\eby Lauren ustąpiła mu z drogi.
Nie była to jedyna praca, jakiej podjął się John tego ranka. Zagrabił potem skoszoną trawę, a
tak\e opadłe gałązki i inne śmieci. Nawet kiedy Lauren i Amy wróciły do domu, dalej
pracował na dworze. Słońce stało coraz wy\ej i robiło się coraz goręcej, więc John zdjął
koszulę i przewiesił ją przez poręcz ganku.
Lauren widziała go z okna nad kuchennym zlewem, kiedy napełniała wodą salaterkę. Jego
wilgotna skóra błyszczała w słońcu, a mięśnie pleców i ramion napinały się, kiedy przycinał
krzewy. Woda zaczęła przelewać się z naczynia, więc skupiła się na tym, co robi. Zakręciła
kran i pozwoliła sobie na jeszcze jedno spojrzenie w stronę mę\czyzny na dworze. To było
nie w porządku z jego strony, pomyślała. Widok jego obna\onego torsu sprawił, \e poczuła
w ciele \ar i jakąś słabość. Jej ręce boleśnie pragnęły dotknąć jego gładkiej skóry i ....
- Cholera - mruknęła pod nosem - zupełnie oszalałam na jego punkcie.
Smieszna rzecz, częścią swej istoty łaknęła tych upajających wra\eń, jak głodny łaknie
jedzenia. Umysł mógł ostrzegać ją do woli, ale ciało zapominało o tym, kiedy tylko on jej
dotykał, a nawet, kiedy jej nie dotykał. Wystarczyło widzieć go czy przebywać z nim w tym
samym pokoju, \eby zmysły dawały o sobie znać.
Wzdychając cię\ko, postawiła garnek na kuchence i włączyła piecyk. Pociąg, jaki w niej bu-
dził wcześniej, był tylko bladym odbiciem obecnej intensywności jej uczuć. Wiedziała, \e go
odpycha. On te\ to wiedział, ale - w przeciwieństwie do niej - nie znał przyczyny takiej
postawy.
Jeśli była przesadnie ostro\na, czuła, \e ma po temu powody. Nie interesował jej przelotny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksHarrison Harry Stalowy szczur 10 Stalowy Szczur Spiewa BluesaLE Modesitt Recluce 10 Magi'i of Cyador (v1.5)02.WoW Lord Of The Clans (2001 10)GR0729.Rogers_Shirley_Odnalezione_szczescie_1010.Tavare_Gwendoline_Zielonooka_czarodziejkaTaylor Janelle 10 Wszystko dla miłościBillionaire Bachelors 10 HolGina B. Nahai Pawi krzykJulio Verne_Ante La Bandera56636913 Eye Of The Beholder
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • storyxlife.opx.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com