[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będzie mo\liwe. Ju\ po kilku dniach nie było królika, który by nie odwiedził warzywnego ogrodu. Znaleziono dwa lub trzy miejsca, w których mo\na się było do niego dostać, i tam te\, z obu stron \ywopłotu, pojawiły się całkiem wyrazne królicze ście\ki. El-ahrera nie chciał, aby Rabsztok nara\ał swoje \ycie, przebywając w pobli\u ogrodu, dlatego pewnego wieczoru, krótko przed zachodem słońca, sam się tam udał, by zbadać sytuację. Zobaczył, \e z sałaty nic ju\ nie zostało, zaś ślady na kapuście i kalafiorach wskazywały wyraznie, \e zainteresowały się nimi króliki. Tak jak się spodziewał, króliki zniszczyły o wiele więcej ni\ były w stanie zjeść. Zauwa\ając dwóch młodzików w marchewce, zaczął mówić o gro\ącym im niebezpieczeństwie, lecz nie słuchali go. - Przecie\ Aopian te\ jest tutaj odpowiedział mu jeden z nich. - Wiemy jak stąd szybko uciec, gdyby pojawił się człowiek. Mielibyśmy opuszczać tak wspaniałe miejsce? Nie wyobra\ałem sobie, \e mo\e istnieć taka flera. Gdy nastała noc większość królików udała się na spoczynek w wysokiej trawie, przy granicy z bagnem. Pogoda była wspaniała i nic nie wskazywało na to, by miał spaść deszcz, dlatego tylko kilka króliczek zabrało się do kopania nor, poniewa\ widziały, \e są kotne i niebawem urodzą młode. El-ahrera z niepokojem patrzył na świe\o wygrzebaną miękką ziemię widoczną wyraznie na zboczu, które opadało ku trzęsawiskom. Zauwa\ył te\, \e Aopian i Glistnik nie szukają jego towarzystwa tak często jak przedtem i dobrze wiedział dlaczego. Nawet jeśli nie wspominał nic na temat ogrodu, jego zachowanie, mówiło wyraznie, \e sprawa ta bardzo go niepokoi, tymczasem poza Rabsztokiem wszystkie inne króliki \yły w stanie ciągłej euforii i zadowolenia. Pewnego popołudnia; le\ąc na słońcu, El-ahrera dostrzegł dwa króliki, które wyruszyły w kierunku przeciwnym do tego, gdzie znajdował się ogród warzywny. Przez chwilę zastanawiał się, dokąd zmierzają, a potem udał się za nimi, starając się ukryć zatroskanie. Zobaczył, \e idą wzdłu\ wału i kierują się do wiśniowego sadu. Odczekał trochę i wszedł do sadu inną drogą. Szybko odnalazł króliki i zobaczył, po co tam przyszły. Oba zajęte były ogryzaniem kory jednej z wiśni. Pnie dwóch czy trzech innych drzew zostały ju\ ogryzione. Nie koniec na tym. W przeciwległym końcu sadu przechadzało się między, drzewami dwóch ludzi. El-ahrera powrócił na łąkę i natychmiast zaczął wypytywać o Aopiana. Wreszcie znalazł go pogrą\onego we śnie w jednej z kryjówek podobnych do gniazd, które króliki zrobiły w wysokiej trawie. Obudził go i opowiedział mu o tym, co zobaczył. - I czego ode mnie oczekujesz? - spytał Aopian. Nawet gdybym chciał, nie potrafiłbym ich powstrzymać. Nie, ;, przestaną tego robić, tylko dlatego \e im tak naka\ę. - Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego, \e ogryzając korę, zabijacie te drzewa i ludzie z pewnością to zauwa\ą, a wtedy zrobią wszystko... Aopian wstał i stanął naprzeciwko El-ahrery. Widać było, \e stracił cierpliwość. - Czy myślisz, \e pozwolę, \eby rozkazywał mi jakiś obszarpany hlessi, taki jak ty, który stracił ogon i uszy i który trzęsie się z byle powodu? Jesteś nie do zniesienia. Lepiej uwa\aj, bo powiem Glistnikowi i skończymy z tobą. Myślisz, \e wolno ci nam rozkazywać, tylko dlatego \e przeprowadziłeś nas przez bagna? - Dobrze - odpowiedział spokojnie El-ahrera. - Nie będę was ju\ więcej niepokoił. El-ahrera uczynił tak, jak powiedział, lecz miało to miejsce jeszcze przed wydarzeniem z kotem. Kot - biało - czarny, o krótkiej sierści - po raz pierwszy pojawił się jakieś dwa dni potem, póznym popołudniem. Nadszedł powolnym krokiem gdzieś z okolic farmy, zatrzymując się od czasu do czasu i rozglądając od niechcenia. Niebawem dotarł do łąki porośniętej wysoką trawą i ruszył jej skrajem; bez wątpienia szedł bez celu, poniewa\ poruszał się bardzo wolno, łapa za łapą. Wyglądał na dobrze utrzymanego, a na szyi miał cienką skórzaną obro\ę. Z pewnością nie przyszedł polować. Pojawienie się kota przerwało odpoczynek El-ahrery i Rabsztoka, którzy drzemali na wale, ponad bagnami. Obaj przyczaili się, gotowi do natychmiastowej ucieczki. Tymczasem kot minął ich w odległości zaledwie kilku jardów, nie zwracając na nich najmniejszej uwagi. Mimo to El- ahrera uznał, \e lepiej będzie oddalić się nieco. Ju\ miał to uczynić, kiedy u jego boku pojawił się Glistnik. Glistnik usiadł bardzo napięty. Oddychał szybko i rzucał kotu czujne złowrogie spojrzenia. Po pewnym czasie odezwał się: - Widzicie tę zarazę? - Naturalnie - odparł El-ahrera. - Zabijemy go - oświadczył Glistnik. - W tym roku czy mo\e w następnym? - spytał El-ahrera, pozwalając sobie na odrobinę humoru. - Nie wierzysz mi? - odparł Glistnik. - Otó\ powiem ci, \e nie będzie to pierwszy kot, którego zabiła nasza Ausla. - Nigdy nie słyszałem o królikach, które atakują kota powiedział El-ahrera. - Chyba \e króliczka, .która broni swoich młodych. - Kiedy mieszkaliśmy w królikarni, tam gdzie się do nas przyłączyliście - powiedział Glistnik - był tam pewien kot, który polował w okolicy i wcią\ się nam naprzykrzał, więc króliki z naszej Ausli zasadziły się na niego i zabiły go. Wtedy byłem jeszcze młody, a kapitanem Ausli był Bukwica. - I co się wtedy stało? - spytał El-ahrera. - Jak to, co się stało? - odpowiedział Glistnik. - Czy przyszły ludzkie istoty i szukały kota? Zabrały jego ciało? - Nie - powiedział Glistnik. - Chyba zajęły się nim szczury. Albo coś innego. - A zatem chcesz pokazać, \e dorównujesz Bukwicy i zabijesz kota? - Oczywiście. Kilka królików z mojej Ausli a\ się do tego pali. - Proszę cię, błagam - powiedział El-ahrera. - Wysłuchaj mnie, zanim to zrobisz. Z tego co
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksNajpiÄkniejsze opowieĹci 12 A gwiazdy od wiekĂłw nucÄ
tÄ pieĹĹ Margit SandemoChild Maureen KrĂłlowie Kalifornii 03 OpowieĹÄ o szczÄĹciuC.S. Lewis 4.OpowieĹci z Narnii Srebrne krzesĹo072. Mortimer Carole Filmowa opowieĹÄAdams Douglas 02 Restauracja na koĹcu wszechĹwiataCharlie Richards Accepting Caladon's ScalesMiller Linda Leal Harlequin OrchAnthony Piers Cykl KrćÂ
g walki (01) Sos SznurSans Demystified 0071396586Potter Karen Dom nadziei
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspoker-kasa.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|