[ Pobierz całość w formacie PDF ]
167 RS - Spróbuj poćwiczyć z prawdziwym jajkiem - zaproponowała wesoło, żeby zdusić ból. Szybko sięgnęła do lodówki. Chciała położyć jajko na poduszce, ale w tym samym momencie Steele wyprostował się, aby je od niej wziąć. Ich palce zetknęły się przelotnie. Bailey wypuściła jajko z ręki. Złapał je Kevin. Zauważyła to kątem oka. Steele patrzył jej w oczy. Jego spojrzenie stało się ciepłe, a uśmiech opromieniał twarz. - Znakomicie, Kev - pochwalił i odwrócił się do Forresta. Wciąż czuła dotyk ręki Steele'a, a w sercu zamęt. Wydawało się jej, że obserwuje wszystko z wielkiej odległości. Słyszała, jak Bonnie przypomina dzieciom, aby szły obok siebie. Kevin w skupieniu zmarszczył czoło, żeby nie upuścić jajka. Zauważyła uśmiechy rodziców, którzy zajęli miejsca po bokach przyszłej panny młodej. Mimo to Bailey miała niepokojące wrażenie, że jest tu zbędna. - Teraz twoja kolej. - Bonnie mrugnęła do niej wesoło. Bailey wróciła do rzeczywistości. Zrozumiała dwuznaczność zawartą w słowach siostry. Zagryzła wargi, aby powstrzymać jęk. Wciąż kochała Steele'a. To się nie zmieniło. Z trudem przetrwała próbną ceremonię. Siłą odwracała wzrok od Steele'a. Straciła go na zawsze. - Pomóż mi przygotować kolację - powiedziała do matki. Była to dogodna wymówka, aby zniknąć w kuchni. Jutro, po drugiej próbie, w przeddzień ślubu, mieli iść do restauracji. Dzisiaj jednak zaplanowali barbecue. - Tato, przygotuj grill - zawołała przez ramię. - A ty, Forrest, zajmij się napojami. - Po co ten pośpiech? - Matka była wyraznie zdziwiona. - Wszystko jest przecież gotowe. Chodz tutaj i porozmawiaj ze mną o Steele'u. Zauważyłam, jak na ciebie patrzy. - Włożę do pieca fasolkę. - Bailey wyjęła z lodówki żaroodporne naczynie. Szybko wstawiła je do piekarnika. Nie miała najmniejszej ochoty na 168 RS rozmowę o Steele'u. Czy naprawdę jej się przyglądał? Sięgnęła do zamrażalnika po mięso. - Może włączysz gaz? - zaproponowała żartobliwie matka. - Wtedy fasolka podgrzeje się o wiele szybciej. A w ogóle co się z tobą dzieje? Tak się miotasz, jakbyś to ty miała wychodzić za mąż. Ktoś gwałtownie otworzył drzwi. Do kuchni wpadł Kevin. - Mogę pobawić się zabawkami w tamtym pokoju? - wybiegł, nie czekając na odpowiedz. Bailey chciała go zatrzymać, ale nie wydobyła z siebie głosu. Zjawił się Steele. - Powiedziałem twojemu ojcu, że zajmę się grillem. - Bailey! - Kevin już był z powrotem. - Tam już nie ma tych zabawek! Nic nie ma! - Co takiego? - Steele patrzył ze zdumieniem na nią i syna. - Chodz ze mną, Kevin. - Pośpieszył za chłopcem. - Wiesz co? - Na ustach matki błąkał się dyskretny uśmiech. - Gdy obie z Bonnie dorastałyście, często marzyłam o podwójnym weselu. - Wspaniały pomysł! - Steele wkroczył do kuchni i podszedł do Bailey. - Czy zmiany w tamtym pokoju oznaczają, że dojrzałaś do tego, aby zmierzyć się z przyszłością? - Już to zrobiłam - odparowała, odzyskując mowę. - Wtedy, gdy oddałam cię twojej rodzinie. - Nie miała ochoty znów usłyszeć, że jest tchórzem. Decyzja, którą podjęła, wymagała od niej wiele odwagi. Uśmiechnął się od ucha do ucha. - Chciałabyś usłyszeć coś ciekawego? Lana mnie tak samo nie chce, jak ja jej. Poruszyła wargami, ale język ją zawiódł. Usiłowała zrozumieć znaczenie słów Steele'a. 169 RS - Oboje byliśmy za młodzi do małżeństwa - wyjaśnił. - Teraz jesteśmy innymi ludzmi. - Umilkł. Patrzył uważnie na jej twarz. Zamrugała dwukrotnie, aby sprawdzić, czy przypadkiem nie śni. Steele pogłaskał ją po policzku. - Lana mieszka w pobliżu nas. Regularnie odwiedza Kevina. Ale jesteśmy tylko przyjaciółmi, a nie kochankami. - Nie... kochankami? - powtórzyła słabo. Czuła na twarzy ciepłą pieszczotę warg, które powoli przesuwały się do jej ust. - Oczywiście, że nie. - Pocałował ją lekko. Uniosła głowę, aby otrzymać jeszcze jeden pocałunek. I objąć w posiadanie mężczyznę, którego kochała. - Co za ohyda! - skomentował z obrzydzeniem Kevin. - Gdzie mam się bawić? - Możesz na podwórku rzucać piłkę do Maxa - zaproponowała matka Bailey. Wyszła na zewnątrz razem z chłopcem. - Bonnie, miałaś rację! - zawołała. - Musimy zrobić jeszcze jedną próbę! - Jak ci się podoba pomysł wspólnego wesela? - zapytał. Uśmiechnęła się przez łzy szczęścia. Było jasne, że nie ma nic przeciwko takiej uroczystości. - Wyjedziesz ze mną do Connecticut? Mieszkam nad jeziorem. Max miałby gdzie hasać. Wolałbym nie zabierać stamtąd Kevina, ani nie sprzedawać siłowni. Ale wiem, jak bardzo jesteście zżyte z Bonnie... Uciszyła go kolejnym pocałunkiem. - Telefony i samoloty zmniejszają dystans - odparła. Do kuchni weszli Forrest i Bonnie. - Daruj sobie telefony. Zacznę częściej używać mojej osobistej anteny. - Siostra przyłożyła dwa palce do czubka głowy. - To miała być dla was niespodzianka - zaprotestował Steele. - Zresztą tak samo, jak dla nas. 170 RS Bonnie i Forrest wymienili spojrzenia. - Wystarczyło na ciebie popatrzeć, gdy spotkaliśmy się w Nowym Jorku - odparł Forrest. - A Bailey snuła się taka nieszczęśliwa - dodała Bonnie. - Skojarzyliśmy nasze obserwacje. Wniosek był prosty. Musiałem tylko dać ci trochę czasu, abyś dojrzał do życiowej decyzji - dokończył Forrest. - Musimy jeszcze raz przećwiczyć ceremonię. Inaczej Jenny zrobi ze ślubu komedię. Parsknęli śmiechem. Wyszli na podwórko, aby przyłączyć się do rodziców. Kevin ze zgrozą stwierdził, że wszyscy znów się całują. Dwa dni pózniej Kevin niósł na poduszce cztery obrączki. Jenny, dumna z nowej sukienki, machała koszykiem i rzucała na ścieżkę płatki kwiatów, które najpierw pracowicie gniotła w dłoni. Lana, opalona i znów ładna, kroczyła za dziećmi. Na lotnisku Bailey bez wahania poprosiła ją, aby zechciała być druhną. Wdzięczność Lany za wyratowanie z opresji była naprawdę szczera. Autentycznie cieszyła się również z ich decyzji o małżeństwie. Bailey wiedziała, że zyskała w Connecticut prawdziwą przyjaciółkę. Ojciec prowadził obie córki do ołtarza. Matka pełniła honory starościny. Siostry miały na sobie identyczne stroje w brzoskwiniowym kolorze z kremowymi lamówkami, a na głowach słomkowe kapelusze o szerokim rondzie, ozdobione atłasowymi wstążkami. Podeszli we troje do pastora. Steele i Forrest stanęli obok swoich przyszłych żon. Miłość w oczach Bailey sprawiła, że Steele przysunął się bliżej. W tej samej chwili spojrzenie Bonnie przyciągnęło Forresta. Kolejno składali małżeńską przysięgę. Bailey uścisnęła rękę Steele'a, gdy wszyscy czworo powtarzali za pastorem: Na dobre i na złe. Od dzisiaj na zawsze. 171 RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksKathleen Eagle CĂłreczka tatusia MiĹoĹÄ ci wszystko wybaczyGosposia prawie do wszystkiego SZWAJA MONIKATaylor Janelle 10 Wszystko dla miĹoĹcihistoria wszystkoDyskoteka przy Magnoliowej Sharon OwensSala Sharon MĂłj anioĹ stróş03 NASZE forever [Ever] Jasinda WilderCharmed 32 Das Zepter der schwarzen Magierin Scott CiencinC Offutt Andrew Conan i miecz SkelosStephanie Bond byc_gwiazda
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspoker-kasa.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|