pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Bynajmniej. Levette jest mieszczuchem. Nie-
wiele wie o sztuce przetrwania w dziczy. Od dłuż-
szego czasu obywa się bez podstawowych wygód. Jest
ranny, doskwiera mu głód. Podejrzewam, że jeszcze
nigdy w życiu nie czuł się tak paskudnie.
 No dobrze, ale jak go wywabimy, jeżeli on tylko
po ciemku opuszcza kryjówkę?
 Z tym nie powinno być problemów. Chodz.
 Skierował się do drzwi.  Musimy wszystko dokład-
nie zaplanować. Ty, mój przyjacielu, będziesz miał
straszny wypadek w drodze do domu. Jedzenie, które
kupiłeś, rozsypie się po całym zboczu. Trochę szkoda,
bo te steki kosztowały majątek.  Parsknął śmiechem,
widząc przerażenie na twarzy Rogera.
Kiedy cienie na górze zaczęły się wydłużać,
Bandyci zajęli pozycje. Miejsce, w którym sfingowa-
no wypadek, było niedaleko punktu, gdzie Levette
wylądował po swoim pechowym upadku. Oczywiście
mógł się oddalić, ale Hawk uważał, że to mało
prawdopodobne.
Użyli harleya Sary. Hawk bez żalu patrzył,
jak maszyna koziołkuje w dół zbocza. Gdyby
ktoś go pytał o zdanie, zabroniłby Sarze jazdy
na czymś takim. Na samą myśl o tym, jak jechała
na górę śliską, oblodzoną drogą, robiło mu się
niedobrze.
Z zadowoleniem patrzył, jak artykuły spożywcze
rozsypujÄ… siÄ™ po zboczu. Dodatkowej dramaturgii
dostarczył motocykl, który dotarłszy na dół, stanął
w płomieniach. Ogień był elementem niezaplanowa-
nym, lecz pożytecznym. Hawk liczył na to, że Levet-
te a wywabi z kryjówki nie tylko rozrzucone jedzenie,
ale również płonący wrak, przy którym mógłby się
ogrzać.
Minęła godzina. Księżyc wytoczył się na niebo
i óswietlił Kiamichi srebrzystym blaskiem. Tempera-
tura spadła o parę stopni. Lekkie pierzaste chmurki
tworzyły fantazyjny wzór; wyglądały jak postrzę-
piony koronkowy obrus rozciągnięty na firmamen-
cie. Hawk uważnie obserwował wszystko wkoło,
grę świateł i cieni, kołysanie się gałęzi, buchające
w dole płomienie. Dym zapiekł go w oczy; podraż-
nione, zaczęły łzawić. Wiatr zmienił kierunek, prze-
mknęło mu przez myśl. Zamrugał kilka razy, żeby
przywrócić ostrość widzenia, i tym momencie do-
strzegł ruch. Tak, nieopodal płonącego motocykla.
Serce zaczęło walić mu młotem, poziom adrenaliny
gwałtownie wzrósł.
Coś lub ktoś wędruje po grubej warstwie gni-
jących liści. Ich cierpka woń wznosi się w po-
wietrzu, miesza z woniÄ… dymu i jeszcze jakimÅ›
zapachem, którego Hawk nie potrafił zidentyfi-
kować.
Bandyci czekali w pogotowiu.
PanujÄ…cÄ… w õorach ciszÄ™ przerwaÅ‚ ogÅ‚uszajÄ…cy
wybuch. Bestia poderwała się, zatykając dłońmi
uszy. Nagły ruch sprawił, że jej ciało znów przeszył
piekielny ból. Zawyła. Wkrótce niesiony wiatrem
zapach dymu dotarł do gęstych zarośli, w których
znajdowało się wejście do porzuconej wilczej nory.
Nozdrza bestii zadrżały. W pamięci zaczęły budzić
się dalekie wspomnienia. Dym oznacza ogień, przy
ogniu można się ogrzać. Tu zaś jest zimno, strasznie
zimno.
Przysunąwszy się na czworakach do zasłoniętego
krzakami otworu, bestia wyjrzała na zewnątrz. Mimo
zapadającego zmierzchu widać było, skąd dociera
smuga dymu. Skurczona postać wyczołgała się z nory
i sycząc z bólu, dzwignęła się na nogi. Jedno
ramię zwisało jej bezwładnie wzdłuż ciała; całkiem
bezużyteczne, chyba czymś zgruchotane, ale nie pa-
miętała czym. Nic nie pamiętała poza bólem, który
towarzyszył jej dzień i noc, poza głodem, który skręcał
jej wnętrzności, i straszliwym zimnem.
Powłócząc nogami i potykając się o wilgotne
leśne podszycie, bestia ruszyła wolno w stronę,
skąd wydobywał się dym. Po pewnym czasie, gdy
odległość się zmniejszyła, zwietrzyła inne nęcące
zapachy. Przystanąwszy, poruszyła nozdrzami. Tak,
to zapach jedzenia. Jedzenia, którym się pożywiała
dawno temu... Nie kory drzew i zgniłych liści,
które żuła obecnie i którymi okrywała się przed
zimnem.
Dotarła do niewielkiej polany, na której leżał
spalony wrak harleya. Podarty celofan, którym owi-
nięte były rozsypane wokół produkty spożywcze, lśnił
w blasku księżyca. Kuszący zapach unosił się w po-
wietrzu. Bestia zapomniała o strachu, o zagrożeniach;
rzuciwszy się na ziemię, rozszarpywała zębami za-
równo jedzenie, jak i celofan oraz tekturowe opakowa-
nia.
Widok pochrzÄ…kujÄ…cego niczym dzikie zwierzÄ™
człowieka, który brudząc jedzeniem twarz, wpycha je
sobie do ust, uzmysłowił obserwującym go z ukrycia
mężczyznom, w jakim stanie znajduje się ich wróg.
Zaczęli wychodzić z ukrycia, bezszelestnie zbliżać się
do Levette a, który krążył między swoimi skarbami,
pożerając wszystko jak popadnie.
Otoczyli go szerokim łukiem, tak by mógł
spokojnie się opychać, ale by tym razem im nie
uciekł.
Levette rozrywał torby, siatki, kartony, napełniając
brzuch, który zbyt długo pozostawał pusty. Z brudnej
ziemi podnosił resztki jedzenia; nic się nie marno-
wało.
 Chryste!  szepnął Roger, kiedy światło księżyca
oświetliło wygłodniałą postać.
Znikło piękno i uroda. Atrakcyjna zewnętrzna
powłoka rozpadła się, odsłaniając ukrytą pod spodem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksL. J. Smith Świat Nocy 02 . . . , Anioł Ciemności, . . [cała]049. Mayne Sharon Zwycięzca bierze wszystkoDyskoteka przy Magnoliowej Sharon OwensFalkensee Margarete von Noce Błękitnego AniołaMurphy, CE Walker Papers 2 Thunderbird FallsJordan Penny Skrywana namić™tnośÂ›ć‡How to Win Friends and Influence PeopleAnthony, Piers Dragon's GoldJack L. Chalker Downtiming the Night SSTEFAN śąEROMSKI Snobizm i Postć™p
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalradomski.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com