[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bynajmniej. Levette jest mieszczuchem. Nie- wiele wie o sztuce przetrwania w dziczy. Od dÅ‚uż- szego czasu obywa siÄ™ bez podstawowych wygód. Jest ranny, doskwiera mu głód. Podejrzewam, że jeszcze nigdy w życiu nie czuÅ‚ siÄ™ tak paskudnie. No dobrze, ale jak go wywabimy, jeżeli on tylko po ciemku opuszcza kryjówkÄ™? Z tym nie powinno być problemów. Chodz. SkierowaÅ‚ siÄ™ do drzwi. Musimy wszystko dokÅ‚ad- nie zaplanować. Ty, mój przyjacielu, bÄ™dziesz miaÅ‚ straszny wypadek w drodze do domu. Jedzenie, które kupiÅ‚eÅ›, rozsypie siÄ™ po caÅ‚ym zboczu. TrochÄ™ szkoda, bo te steki kosztowaÅ‚y majÄ…tek. ParsknÄ…Å‚ Å›miechem, widzÄ…c przerażenie na twarzy Rogera. Kiedy cienie na górze zaczęły siÄ™ wydÅ‚użać, Bandyci zajÄ™li pozycje. Miejsce, w którym sfingowa- no wypadek, byÅ‚o niedaleko punktu, gdzie Levette wylÄ…dowaÅ‚ po swoim pechowym upadku. OczywiÅ›cie mógÅ‚ siÄ™ oddalić, ale Hawk uważaÅ‚, że to maÅ‚o prawdopodobne. Użyli harleya Sary. Hawk bez żalu patrzyÅ‚, jak maszyna kozioÅ‚kuje w dół zbocza. Gdyby ktoÅ› go pytaÅ‚ o zdanie, zabroniÅ‚by Sarze jazdy na czymÅ› takim. Na samÄ… myÅ›l o tym, jak jechaÅ‚a na górÄ™ Å›liskÄ…, oblodzonÄ… drogÄ…, robiÅ‚o mu siÄ™ niedobrze. Z zadowoleniem patrzyÅ‚, jak artykuÅ‚y spożywcze rozsypujÄ… siÄ™ po zboczu. Dodatkowej dramaturgii dostarczyÅ‚ motocykl, który dotarÅ‚szy na dół, stanÄ…Å‚ w pÅ‚omieniach. OgieÅ„ byÅ‚ elementem niezaplanowa- nym, lecz pożytecznym. Hawk liczyÅ‚ na to, że Levet- te a wywabi z kryjówki nie tylko rozrzucone jedzenie, ale również pÅ‚onÄ…cy wrak, przy którym mógÅ‚by siÄ™ ogrzać. Minęła godzina. Księżyc wytoczyÅ‚ siÄ™ na niebo i óswietliÅ‚ Kiamichi srebrzystym blaskiem. Tempera- tura spadÅ‚a o parÄ™ stopni. Lekkie pierzaste chmurki tworzyÅ‚y fantazyjny wzór; wyglÄ…daÅ‚y jak postrzÄ™- piony koronkowy obrus rozciÄ…gniÄ™ty na firmamen- cie. Hawk uważnie obserwowaÅ‚ wszystko wkoÅ‚o, grÄ™ Å›wiateÅ‚ i cieni, koÅ‚ysanie siÄ™ gaÅ‚Ä™zi, buchajÄ…ce w dole pÅ‚omienie. Dym zapiekÅ‚ go w oczy; podraż- nione, zaczęły Å‚zawić. Wiatr zmieniÅ‚ kierunek, prze- mknęło mu przez myÅ›l. ZamrugaÅ‚ kilka razy, żeby przywrócić ostrość widzenia, i tym momencie do- strzegÅ‚ ruch. Tak, nieopodal pÅ‚onÄ…cego motocykla. Serce zaczęło walić mu mÅ‚otem, poziom adrenaliny gwaÅ‚townie wzrósÅ‚. CoÅ› lub ktoÅ› wÄ™druje po grubej warstwie gni- jÄ…cych liÅ›ci. Ich cierpka woÅ„ wznosi siÄ™ w po- wietrzu, miesza z woniÄ… dymu i jeszcze jakimÅ› zapachem, którego Hawk nie potrafiÅ‚ zidentyfi- kować. Bandyci czekali w pogotowiu. PanujÄ…cÄ… w õorach ciszÄ™ przerwaÅ‚ ogÅ‚uszajÄ…cy wybuch. Bestia poderwaÅ‚a siÄ™, zatykajÄ…c dÅ‚oÅ„mi uszy. NagÅ‚y ruch sprawiÅ‚, że jej ciaÅ‚o znów przeszyÅ‚ piekielny ból. ZawyÅ‚a. Wkrótce niesiony wiatrem zapach dymu dotarÅ‚ do gÄ™stych zaroÅ›li, w których znajdowaÅ‚o siÄ™ wejÅ›cie do porzuconej wilczej nory. Nozdrza bestii zadrżaÅ‚y. W pamiÄ™ci zaczęły budzić siÄ™ dalekie wspomnienia. Dym oznacza ogieÅ„, przy ogniu można siÄ™ ogrzać. Tu zaÅ› jest zimno, strasznie zimno. PrzysunÄ…wszy siÄ™ na czworakach do zasÅ‚oniÄ™tego krzakami otworu, bestia wyjrzaÅ‚a na zewnÄ…trz. Mimo zapadajÄ…cego zmierzchu widać byÅ‚o, skÄ…d dociera smuga dymu. Skurczona postać wyczoÅ‚gaÅ‚a siÄ™ z nory i syczÄ…c z bólu, dzwignęła siÄ™ na nogi. Jedno ramiÄ™ zwisaÅ‚o jej bezwÅ‚adnie wzdÅ‚uż ciaÅ‚a; caÅ‚kiem bezużyteczne, chyba czymÅ› zgruchotane, ale nie pa- miÄ™taÅ‚a czym. Nic nie pamiÄ™taÅ‚a poza bólem, który towarzyszyÅ‚ jej dzieÅ„ i noc, poza gÅ‚odem, który skrÄ™caÅ‚ jej wnÄ™trznoÅ›ci, i straszliwym zimnem. PowłóczÄ…c nogami i potykajÄ…c siÄ™ o wilgotne leÅ›ne podszycie, bestia ruszyÅ‚a wolno w stronÄ™, skÄ…d wydobywaÅ‚ siÄ™ dym. Po pewnym czasie, gdy odlegÅ‚ość siÄ™ zmniejszyÅ‚a, zwietrzyÅ‚a inne nÄ™cÄ…ce zapachy. PrzystanÄ…wszy, poruszyÅ‚a nozdrzami. Tak, to zapach jedzenia. Jedzenia, którym siÄ™ pożywiaÅ‚a dawno temu... Nie kory drzew i zgniÅ‚ych liÅ›ci, które żuÅ‚a obecnie i którymi okrywaÅ‚a siÄ™ przed zimnem. DotarÅ‚a do niewielkiej polany, na której leżaÅ‚ spalony wrak harleya. Podarty celofan, którym owi- niÄ™te byÅ‚y rozsypane wokół produkty spożywcze, lÅ›niÅ‚ w blasku księżyca. KuszÄ…cy zapach unosiÅ‚ siÄ™ w po- wietrzu. Bestia zapomniaÅ‚a o strachu, o zagrożeniach; rzuciwszy siÄ™ na ziemiÄ™, rozszarpywaÅ‚a zÄ™bami za- równo jedzenie, jak i celofan oraz tekturowe opakowa- nia. Widok pochrzÄ…kujÄ…cego niczym dzikie zwierzÄ™ czÅ‚owieka, który brudzÄ…c jedzeniem twarz, wpycha je sobie do ust, uzmysÅ‚owiÅ‚ obserwujÄ…cym go z ukrycia mężczyznom, w jakim stanie znajduje siÄ™ ich wróg. ZaczÄ™li wychodzić z ukrycia, bezszelestnie zbliżać siÄ™ do Levette a, który krążyÅ‚ miÄ™dzy swoimi skarbami, pożerajÄ…c wszystko jak popadnie. Otoczyli go szerokim Å‚ukiem, tak by mógÅ‚ spokojnie siÄ™ opychać, ale by tym razem im nie uciekÅ‚. Levette rozrywaÅ‚ torby, siatki, kartony, napeÅ‚niajÄ…c brzuch, który zbyt dÅ‚ugo pozostawaÅ‚ pusty. Z brudnej ziemi podnosiÅ‚ resztki jedzenia; nic siÄ™ nie marno- waÅ‚o. Chryste! szepnÄ…Å‚ Roger, kiedy Å›wiatÅ‚o księżyca oÅ›wietliÅ‚o wygÅ‚odniaÅ‚Ä… postać. ZnikÅ‚o piÄ™kno i uroda. Atrakcyjna zewnÄ™trzna powÅ‚oka rozpadÅ‚a siÄ™, odsÅ‚aniajÄ…c ukrytÄ… pod spodem
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksL. J. Smith Świat Nocy 02 . . . , Anioł Ciemności, . . [cała]049. Mayne Sharon Zwycięzca bierze wszystkoDyskoteka przy Magnoliowej Sharon OwensFalkensee Margarete von Noce Błękitnego AniołaMurphy, CE Walker Papers 2 Thunderbird FallsJordan Penny Skrywana namić™tnośÂ›ć‡How to Win Friends and Influence PeopleAnthony, Piers Dragon's GoldJack L. Chalker Downtiming the Night SSTEFAN śąEROMSKI Snobizm i Postć™p
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plrafalradomski.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|