[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jej zdumiona mina sprawiła mu wielką przyjemność. A skoro ju\ o tym mowa, zadaj sobie pytanie, czy kobieta, która jest naprawdę zakochana, miałaby tak mało zaufania do mę\czyzny, którego kocha? Nie wszyscy mę\czyzni, dla których kobiety tracą głowę, zasługują na bezgraniczne zaufanie powiedziała smutno: Nastąpiła chwila bolesnego milczenia. W końcu McCoy westchnął znu\ony. Mo\e oboje potrzebujemy trochę czasu, by wszystko przemyśleć. Laura skinęła potakująco głową. McCoy spojrzał jej prosto w oczy i powiedział: Opuszczam tę kajutę, skarbie, ale to nie znaczy, \e znikam z twojego \ycia. Laura wpatrywała się w zamknięte drzwi, w końcu pozwoliła, \eby długo powstrzymywane łzy popłynęły jej po policzkach. Nie... mów... do mnie... skarbie szepnęła \ałośnie. McCoy usłyszał głosy dzieci i wstrzymał oddech, póki nie zobaczył, \e jest z nimi Laura. Wspomniała, \e podczas postoju w Key West jej babka i siostrzeńcy chcieli zobaczyć skarb, który ekipa Mela Fishera wydobyła z Atochy , więc czekał przed muzeum, mając nadzieję, \e się pojawią. Przemykał się przez sale, chowając za gablotami, \eby go nie zauwa\yła. Czekał, kiedy będzie sama. Patrzył, jak cierpliwie odpowiada na pytania dzieci i pokazuje im eksponaty. Powiedziała, \e go kocha. Przez całą noc nie mógł przez to spać. W końcu doszedł do wniosku, \e nie tyle wywołała w nim popłoch, ile go ucieszyła zwłaszcza gdy przestał się jej opierać i sam przyznał, \e te\ stracił głowę. Okazja spotkania z kobietą, którą kochał, nadarzyła się, kiedy Laura zatrzymała się dłu\ej przed gablotą z cię\kim, złotym naszyjnikiem, a jej siostra zawołała dzieci, by pokazać im inny eksponat. Jak mógł najciszej stanął za nią, woląc ją przestraszyć ni\ ryzykować, \e mu umknie. Laura nie wiedziała, skąd miała pewność, \e stanął za nią McCoy. Mo\e podświadomie rozpoznała zapach jego płynu po goleniu i poczuła bijące od niego ciepło. Tak czy inaczej, wiedziała, \e to McCoy. Stała bez ruchu, bojąc się, \e kiedy się odwróci, rzuci mu się w ramiona. Piękny, prawda? powiedział, mając na myśli masywny, złoty łańcuch z cię\kim, wysadzanym drogimi kamieniami wisiorkiem. Laura skinęła głową w milczeniu. Nie wyrzuciłabyś go, prawda? Wyrzuciłabym...? Nie wiedziała, do czego zmierza; jej umysł nie pracował jak nale\y. Oczywiście, \e nie. Jest bezcenny. A przecie\ to tylko przedmiot, Lauro. A rzeczy nie są tak wa\ne jak ludzie i ich uczucia. Dlaczego jesteś gotowa zrezygnować z nas, choć zatrzymałabyś ten kawałek metalu i kilka błyszczących kamyków? Zesztywniała. Nie bądz śmieszny. Có\ to za porównanie. Czy\by? powiedział, unosząc rękę, by przesunąć palcem po jej karku. Myślisz, \e ten złoty łańcuch sprawiłby ci taką przyjemność jak dotyk mej dłoni? Niektórym kobietom z pewnością tak, ale ty do nich nie nale\ysz. I między innymi za to cię kocham. Nie szafowałabym tym słowem, McCoy. Niektóre kobiety gotowe w to uwierzyć. Odsunęła się od niego. Na szczęście ja do nich nie nale\ę. A jeśli mówię powa\nie? Wujek Roy! Malwinka podbiegła do niego i objęła go za nogę. Widziałeś skarby? McCoy, odpowiadając dziewczynce, patrzył w oczy Laurze. Tak, \abko. Widziałem. Zdaje się, \e potrafię docenić prawdziwe skarby lepiej od niektórych ludzi. Malwinka do końca zwiedzania nie odstępowała McCoya, a potem zapytała, czy zje razem z nimi obiad na statku. Laura wstrzymała oddech, bojąc się, \e McCoy mo\e skorzystać z tej okazji, ale odetchnęła z ulgą, kiedy usłyszała jego odpowiedz. Bardzo bym chciał, duszko, ale muszę dziś po południu coś załatwić. Sposób, w jaki to powiedział, i wyraz jego oczu zaniepokoiły Laurę. Nim się rozstali, delikatnie uścisnął jej ramię i szepnął prosto do ucha: Zastanów się nad tym, co ci powiedziałem, skarbie. Po obiedzie Laura przeniosła swoje rzeczy do babki, \eby ojciec mógł zająć jej kajutę. Kiedy babka drzemała, Laura zajęła się lekturą czasopism, które wzięła na drogę, a jeszcze nie miała okazji do nich zajrzeć. W innych okolicznościach poszukałaby sobie le\aka w cieniu, z widokiem na wodę, ale nie chciała ryzykować spotkania z McCoyem albo jego niespodziewanym gościem, więc zadowoliła się wąskim łó\kiem w kajucie. Ojciec pojawił się z olbrzymim bukietem ró\ dla swej matki. Zło\ył jej \yczenia, uścisnął Laurę, wziął klucz do kajuty i opuścił je, mówiąc, \e zanim statek wypłynie do Miami, musi załatwić kilka telefonów. Telefonów? Tato, jesteś na urlopie! zaprotestowała Laura. Dasz wiarę? Kiedy się meldowałem, wręczono mi garść wiadomości odparł Edward. Prawdopodobnie jakiś drobny kryzys w biurze. Ludzie nie potrafią się bez ciebie obejść powiedziała Ró\a, z dumą spoglądając na syna. Edward pocałował ją w czoło. Zadbam, \eby się wszystkim zajęto i nic nie zakłóciło twojego przyjęcia urodzinowego. Właśnie dlatego zorganizowałem je na statku. Godzinę po tym, jak Edward opuścił kajutę matki, McCoy stał pod drzwiami kabiny, która kiedyś nale\ała do Laury, wahając się, czy zapukać. Jeśli było coś bardziej onieśmielającego ni\ spotkać się ze sławnym na cały świat adwokatem, to tylko spotkać się ze sławnym na cały świat adwokatem w kajucie, w której spędził dwie noce z jego córką. Starał się o tym nie myśleć, kiedy czekał, a\ Randolph otworzy mu drzwi. Adwokat obrzucił go badawczym spojrzeniem. Profesor McCoy? Dziękuję, \e zgodził się pan ze mną spotkać, panie Randolph. Edward wpuścił go do środka i zamknął drzwi. Panie profesorze, czy to wizyta w interesach? Chodzi o poradę prawną? Nie, proszę pana odpowiedział McCoy, starając się nie patrzeć na łó\ko, na którym kochał się z Laurą. To sprawa osobista. Chodzi o pańską córkę Laurę. Mam w walizce butelkę bardzo dobrej szkockiej whisky powiedział Edward, znów obrzucając McCoya uwa\nym spojrzeniem. Mo\e napijemy się po szklaneczce? To świetny pomysł, proszę pana. Wyglądasz ślicznie w tej sukience. Laura uśmiechnęła się do babki, zadowolona, \e pamiętała, jak bardzo starsze panie lubią proste, ró\owe suknie-tuby ozdobione przy rękawach i na dole koronkami. Pomimo komplementu babki Laurze nie poprawił się humor. Była rozdra\niona i wyczerpana, nie mogła się pozbyć uczucia klęski. Cieszyła się na przyjęcie, wiedząc, \e potem będzie mogła poło\yć się do łó\ka, naciągnąć kołdrę na głowę i nie pokazywać się nikomu na oczy, póki statek nie dopłynie do Miami. Dziś wieczorem wszyscy będą patrzeć na ciebie, babciu powiedziała, wygładzając spódnicę szyfonowo-atłasowej kreacji Ró\y. Nagle objęła babkę za szyję i przytuliła się mocno. Jesteś taka elegancka. Chciałabym kiedyś być taka jak ty. Moim zdaniem wyrosłaś na śliczną panienkę odrzekła Ró\a. Pojawiły się jako ostatnie w sali wynajętej przez Edwarda. Ró\ę powitały oklaski trzech pokoleń krewnych. Starsza pani cała się rozpromieniła. Laura uśmiechnęła się, widząc zadowolenie babki, kiedy Edward zaprowadził matkę na honorowe miejsce i pomógł jej usiąść. Jest dodatkowe nakrycie zauwa\yła Laura, kiedy reszta zebranych zajęła miejsca. Zaprosiłem gościa wyjaśnił Edward. Powinien tu być lada moment. Tajemniczy gość powiedziała Ró\a. Jakie to intrygujące!
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
Indeks100_sposobow_na_zglebienie_tajemnic_umyslu_100taj169. Sanderson Gill MĂłj synSala Sharon Mój aniośÂ stróśźDick_Philip_K_ _Transmigracja_Timothyego_Archera332 Indian Food RecipesAlexander, Lloyd Chronicles of Prydain 05 The High KingWilliam Goldman The Ghost and The Darkness240. Myers Helen R. Buntowniczka i bohaterLessons in Project Management 2nd ed. T. Mochal, et. al., (Apress, 2011)Hassel Swen General SS
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plown-team.pev.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|