pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pan, abym był wobec was zupełnie bezsilny...
- Jeżeli pana zapewniam, że nic złego panu nie uczynię, to powinno wystarczyć.
- No, dobrze! Najlepiej wypuśćcie mnie natychmiast.
- Tak otwarcie ze względu na tamtych ludzi i na Gomarrę postępować nie możemy. Rozluznię panu
tylko rzemienie na rękach, a potem poddam tamtym ludziom myśl, aby zaprowadzili pana do
swego obozu. Zgodzą się na to, przy czym rozwiążą panu nogi i poprowadzą. A wówczas...
- Wspaniale! Proszę więc rozluznić mi więzy.
- Ba, ale jeszcze jeden warunek. Gdzie pana odnajdziemy?
- Jutro rano jedzcie z powrotem tym samym wąwozem, którym przybyliście tutaj, a ja was
spostrzegę i przyłączę się.
- Proszę tylko nie wyprowadzić nas w pole, sennor Sabuco.
- Co też pan mówi? Przecież w moim własnym interesie leży odczytanie dokumentów, które
posiadam.
- Dobrze. Rozluznię więc panu rzemienie, ale nawet potem, gdy już pan ucieknie, rzemienie muszą
zostać na rękach, aby w razie pojmania pana nie domyślili się, że panu dopomogliśmy w
ucieczce.
- Zastosuję się do tego.
- Ale co pan zrobi bez broni i konia?
- Na razie nie są mi potrzebne, a pózniej znajdzie się wszystko.
Proszę się zbytnio o mnie nie troszczyć.
- Przyrzeka więc pan, że nie przedsięwezmie przeciw nam nic wrogiego?
- Przyrzekam. Zresztą zaszkodziłbym tym chyba najwięcej same-mu śobie.
Rozwiązałem rzemień na jego rękach, on zaś rzekł: - Dziękuję, sennor, i tuszę sobie, że uczynił pan
to bez jakichś ukrytych zamiarów. Ponieważ zaś nie znałem pana dotychczas, rad bym bodaj
cokolwiek usłyszeć...
- Dowie się pan pózniej.
46
- Mamy przecież dość czasu zanim ci osadnicy wrócą tutaj.
- Proszę się zwrócić do Montesa; on panu powie.
Yerbatero począł mu opowiadać nasze przygody, lecz nie dokończył, gdyż wkrótce wrócili
osadnicy i natarczywie poczęli się domagać, abym zezwolił na ukaranie sendadora przez
powieszenie. Oczywiście sprzeciwiłem się temu, zarówno jak i brat Hilario oraz yerbaterowie.
Turnerstick i Larsen zrzekli się udziału w tej sprawie. Rozumie się, że wobec takiego rozdwojenia
powstały gwałtowne sprzeczki, więc poradziłem, aby utworzono coś w rodzaju sądu, mianowicie,
aby jedna i druga strona wydelegowała mówców, tj. oskarżycieli i obrońców, a następnie, aby
przez głosowanie ogólne postanowiono, jak ostatecznie w tej sprawie postąpić. Gomarra jakby
odgadł moje życzenie i postawił wniosek, aby sendadora zaprowadzono do obozu i tam w
obecności kobiet niechby się odbył formalny sąd.
- Tak, ale przecież kilku z was musi tu zostać - rzekłem - gdyż musimy dopilnować, aby nam
Indianie nie uciekli. Może więc będzie dobrze, gdy ja zostanę tutaj z yerbaterami, a wy
odprowadzicie sendadora do obozu. Ale pamiętajcie, że nas siedmiu sprzeciwia się zasądzeniu
go na śmierć.
- A któż będzie przemawiał w imieniu waszej partii? - zapytał Gomarra.
- Brat Hilario.
- Dobrze, więc chodzmy! - odrzekł i pochylił się nad jeńcem, by mu rozwiązać nogi, po czym
obejrzał rzemienie na rękach i na szczęście nie zauważył, że są rozluznione.
Wzięli go następnie między siebie i poprowadzili ze wzgórza w stronę obozowiska - ich zdaniem
na śmierć, moim zaś na wolność. Po chwili rozległy się w ciemności krzyki i wołania:  Aapaj,
trzymaj , a po zboczu wzgórza potoczyły się z łoskotem kamienie i zaszeleściły krzaki. Zgiełk
powstał nie do opisania.
- Umknął - zauważył Monteso.
- No, gdyby nie umiał wykorzystać tak świetnej sposobności wart byłby batów.
Wkrótce nadbiegł Gomarra, a za nim brat Hilario.
- Aotr umknął, sennor! - krzyknął pierwszy, zziajany i do najwyższego stopnia wzburzony. 47
- Taak? A wy, wy... jakżeście mogli do tego dopuścić! Jak to było?
W którą stronę uciekł?
- Skąd możemy wiedzieć? Przecież ciemno, choć oko wykol.
- Można było słyszeć jego kroki,
- Gdzie tam! W takim zgiełku?...
- Po cóż więc czyniliście zgiełk!
- No, tak. Ale przyzna pan, że to oburzające! Trudno w takim wypadku zachować spokój...
Uciekł,.. i wszystko już przepadło!
Pobiegł znów na dół, a brat Hilario usiadł koło nas i rzekł po chwili:
- Może i lepiej, że uciekł. Nie mamy przecież prawa wymierzać mu kary, której zresztą prędzej czy
pózniej nie ujdzie.
- A tymczasem - dodałem - zaprowadzi nas w góry do Jeziora Słonego. Czy brat zgadza się na to?
- Najzupełniej. Może uda nam się wydobyć dokumenty zrabowa-ne zakonnikowi... Ale nie
pojmuję, dlaczego Indianie tak cicho siedzą w swej norze. Przecież to niemożliwe, aby nie
usłyszeli zgiełku... Jeden tylko wystawił na chwilę głowę i bezwarunkowo musiał zobaczyć
sendadora. 
- Czemuż mi brat o tym nie powiedział?
- Bałem się, aby pan nie strzelił do biedaka.
- Ależ, nie byłoby racji! Strzelałbym jedynie w takim wypadku, gdyby życiu naszemu zagrażało
niebezpieczeństwo, Mniejsza zresztą o to.
- Przypuszczam jednak, że Indianie znają rozkład ruin lepiej niż on, a może nawet umyślnie ukryli
to drugie wyjście nikomu go nie wskazując.
- To bardzo możliwe i musimy zobaczyć przez otwór w sklepie-niu, co się tam dzieje. Zdaje mi się,
że dym tędy wcale już nie wychodzi. Chodzmy. Jeżeli Indianie istotnie uszli, to dla nas wcale
niedobrze!
Mogą nas w każdej chwili zasypać zatrutymi strzałami. Otwór w sklepieniu znajdował się w
odległości sześćdziesięciu kroków od naszego ogniska, Podeszliśmy cichaczem do owego wylotu i
zajrzeliśmy w głąb. Wewnątrz podziemia było zupełnie ciemno i cicho. Nakazałem braciszkowi, by
się położył za złomami kamieni i nie ruszył się do mego powrotu, sam zaś poczołgałem się wzdłuż
murów dalej, nasłuchując i rozglądając się. Na razie nic podejrzanego nie zauważyłem i dopiero po
dłuższym wyczekiwaniu usłyszałem szepty jakieś, a następnie doszedł mych uszu jakby stuk lasek,
48 Czyżby nabijano rury do wyrzucania zatrutych strzał? - pomyś-lałem. Nie zważając jednak na
niebezpieczeństwo, poczołgałem się dalej i spostrzegłem sporą liczbę ludzi, zbitych w gromadkę i
roz-mawiających szeptem ze sobą. Byli to niewątpliwie Indianie, ale czym byli zajęci, nie mogłem
dojrzeć z powodu ciemności. Na razie zresztą wystarczyła mi pewność, że Indianie wyszli z
kryjówki i widocznie naradzali się, w jaki sposób urządzić napad na nas i na obozowisko. Rzecz
prosta - nie było nic pilniejszego, jak zawrócić do swoich, by ich zawiadomić, na co się zanosi.
Ledwie zawróciłem w kierunku miejsca, gdzie pozostał brat Hilario, o uszy obił się wyrazniejszy
jakiś szmer. To trzy osoby oddzieliły się od gromady i podążały w kierunku naszego ognia.
Wyprzedziłem ich co prędzej i połączyłem się z bratem Hilario. Ponieważ światło z nasżego
ogniska dochodziło aż tutaj, z łatwością rozpoznałem wśród tych trzech ludzi, co się odłączyli od
Indian, Gomeza.
- Dwaj inni są zapewne naczelnikami - szepnął brat Hilario. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksAlcott Luisa May Dluga i zgubna pogoń miłosnaBorchardt Karol Szaman morski12. May Karol Jego Krolewska Mosc08. May Karol Rapier I TomahawkMurky Waters Robin AlexanderTolkien J. R. R. Rudy Dśźil i Jego PiesAshlynn Monroe Passions Escape (pdf)Dalton Reed [All Things Impossible 01] Crown of the Realm 2e (pdf)Courths Mahler Jadwiga Szcz晜›cie czeka na drugim brzeguHarris Charlaine Harper 2 Grób z niespodziankć…
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mediatorka.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com