[ Pobierz całość w formacie PDF ]
magistracie. Alcalde chodzi z nim od domu do domu. Wam zaś sam przynoszę tę wiadomość. Ale\, senior, odkąd mnie matka na świat wydała, nawet zająca nie zabiłem! Tacy ludzie są w ogóle niepotrzebni na świecie! rozległ się głos z kąta. Gerard odwrócił się. Dopiero teraz zauwa\ył nieznajomego. Zbudziła go rozmowa i przysłuchiwał się jej ju\ od pewnego czasu. Teraz usiadł na ławie i rozglądał się obojętnym wzrokiem. Gerard przyjrzał mu się dokładnie, potem podszedł i grzecznie się ukłonił. Senior, mogę zapytać, kim pan jest? Tak. Powiedziawszy to, wypluł na stół trochę tytoniu, który nawet we śnie trzymał w ustach, wyciągnął z kieszeni nową porcję i zaczął \uć. A więc pańskie nazwisko? Pytał pan tylko, czy mu wolno zapytać, kim jestem. Zgodziłem się na to, lecz nie przyrzekłem, \e odpowiem. W takim razie niech pan nie wtrąca się do rozmowy. A je\eli ona mnie interesuje? To wtedy mnie z kolei interesuje pańska osoba. Nieznajomy pokiwał głową, wcią\ \ując tytoń. Kalkuluję sobie i mam wra\enie nie bez racji, \e zanim wymienię swoje nazwisko, powinienem poznać pańskie. Powiedział pan, \e przysyła go Juarez? Tak. Zna go pan, był u niego, wie, gdzie go mo\na znalezć? Wiem. Jest pan jego stronnikiem? Nie stoi po stronie tych przeklętych Francuzów? Zgadza się. No to powiedz mi wreszcie, senior, kim jesteś. Dobrze. Nazywają mnie Czarnym Gerardem. Słyszałem o panu. Witam, uściśnijmy się. Gerard zawahał się. Wydaje mi się, \e senior jest bardzo grymaśny przy zawieraniu znajomości. Ja równie\ nie ka\demu podaję rękę. Powiedziałem panu swoje nazwisko, chcę znać pańskie. O mały włos, a zapomniałbym o tym nieznajomy uśmiechnął się po raz pierwszy. Moje nazwisko nic panu nie powie, bo, prawdę mówiąc, i mnie wywietrzało z głowy. Czerwonoskórzy ochrzcili mnie imieniem, które zapewne obiło się panu o uszy. Nie jest zbyt piękne, ale có\ robić? Mo\e pan zgadnie? Przyjrzyj mi się dobrze, mister Gerard. To chyba na nic się nie zda. Mogę tylko stwierdzić, \e jest pan Amerykaninem. Chciał pan powiedzieć Jankesem? Tak, to prawda. Ale pan przygląda mi się od stóp do głów. To zle. Niech pan raczej przypatrzy się mojej gębie. Gerard patrzył, patrzył i nic nie mógł zmiarkować. Jeszcze pan nie zgadł? W takim razie ułatwię to panu. Wystarczy popatrzeć tylko na mój nos. Jak się panu podoba? No, wcale pokazny. Tak pan uwa\a? Do jakiego gatunku nosów zaliczyć mo\na ten okaz? Powiedzieć orli, to za mało roześmiał się Gerard. A mo\e to nos sępi? Do diabła! Zgaduję! No& Boję się, \e pana obra\ę. Mnie obrazić? Głupstwo! Ci przeklęci czerwonoskórzy dali mi imię ze względu na nos. Zatrzymam je na wieki. No więc, kim jestem? Je\eli się nie mylę, jest pan jednym 2 najbardziej znanych traperów w Ameryce. Z prawdziwą radością uścisnę pańską dłoń, senior. Niech pan zostawi seniora! Wymień moje imię. Nazywają pana Sępim Dziobem, czy tak? Nareszcie! Tak, ja jestem tym człowiekiem, który obnosi po świecie to przepiękne imię. Czy i teraz nie podasz mi łapy? O, przeciwnie! Oto ona. Co pana sprowadza do fortu? Pomówimy o tym pózniej. Na razie niech panu wystarczy to, \e szukam Juareza. Zajmijmy się sprawą obrony frontu. Czy Francuzi istotnie nadchodzą? Niestety, tak. Juarez idzie w ślad za nimi? Mo\e za nimi, a mo\e naprzeciw nich. Powierzył panu obronę Guadalupe? Tak. Pisemny rozkaz le\y u sędziego. W takim razie wszyscy musimy pana słuchać. Pan te\ zwrócił się do Pirnera. Ale, jak słyszałem, nie chciał senior zabić ani jednego Francuza? Nie chcę, nie potrafię biadał zapytany. Ale wyrzucać gości pan umie! No, nie mówmy ju\ o tym. Le\ sobie, senior, spokojnie na materacu i \uj wianki mirtowe. Ja pana wyręczę. Pirnero chwycił go za rękę i potrząsnął nią uradowany. Dziękuję, senior! Naprawdę chce pan za mnie walczyć? Tak. No to mo\e pan sobie pluć, ile mu się podoba. Rezedilla przera\ona przysłuchiwała się rozmowie. Bała się bardzo Francuzów. Teraz podeszła do Gerarda. Nie zdą\yła jednak zamienić z nim nawet słowa, bo nagle z ulicy dobiegł tętent kopyt. Przed domem zatrzymało się kilku jezdzców.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksGodeng Gert Krew i Wino 08 Lilie z JeruzalemGordon Dickson Childe 08 The Chantry GuildLE Modesitt Recluce 08 The White Order (v1.5)08 Mark Twain, 'Huckleberry Finn'antologia StaĹo siÄ jutro 08Fatefully Yours 08 Behind Closed DoorsAlcott Luisa May Dluga i zgubna pogoĹ miĹosnaBorchardt Karol Szaman morski12. May Karol Jego Krolewska MoscMay Karol W Kordylierach
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|