pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jego rodziny, spokój obojêtnoSci sta³by siê dla niego ju¿ na zawsze nieosi¹-
galny. Poznaj¹c tê prawdê nie wzniós³by siê ku wspania³emu Swiat³u, lecz
run¹³ w otch³añ mroku, chaosu, wiecznej burzy.
Wzi¹³ ze sob¹ kopie czterech artyku³Ã³w o Teknologik, które wydruko-
wa³ z komputera Randy ego Colwaya. Jednak¿e styl kolumn poSwiêconych
109
biznesowi by³ tak suchy, a jego uwaga po trzech godzinach snu tak rozkoja-
rzona, ¿e nie potrafi³ siê skoncentrowaæ.
W czasie lotu nad pustyni¹ Mohave i Górami Skalistymi drzema³ nie-
spokojnie: dwie i pó³ godziny enigmatycznych koszmarów, pe³nych blasku
lamp naftowych i elektronicznych zegarów, nie przynios³y mu zrozumienia.
Wci¹¿ budzi³ siê, spragniony odpowiedzi.
WilgotnoSæ w Denver by³a niezwykle wysoka, a niebo zachmurzone. Na
zachodzie wznosi³y siê góry, przykryte powolnymi lawinami rannej mg³y.
By wypo¿yczyæ samochód, musia³, prócz prawa jazdy, pos³u¿yæ siê kar-
t¹ kredytow¹ jako dowodem to¿samoSci. Dlatego zdecydowa³ siê na kaucjê
w gotówce, by unikn¹æ pozostawiania za sob¹ widocznego Sladu.
Choæ Joe nie zauwa¿y³ w samolocie czy w terminalu nikogo, kto by³by
nim w widoczny sposób zainteresowany, zaparkowa³ samochód w centrum
handlowym niedaleko lotniska i przeszuka³ go wewn¹trz i na zewn¹trz, pod
mask¹ i w baga¿niku, chc¹c znalexæ nadajnik podobny do tego, jaki poprzed-
niego dnia odkry³ w hondzie. Wypo¿yczony ford by³ jednak czysty.
Oddali³ siê od centrum handlowego krêt¹ tras¹, sprawdzaj¹c w lusterku,
czy nikt za nim nie jedzie. Przekonany, ¿e nikogo nie zauwa¿y³, wjecha³ w
koñcu na trasê miêdzystanow¹ numer 25 i ruszy³ na po³udnie.
Z ka¿d¹ przejechan¹ mil¹ Joe, ignoruj¹c ograniczenie szybkoSci, coraz
mocniej wciska³ peda³ gazu, poniewa¿ ogarnia³o go coraz silniejsze przeko-
nanie, ¿e jeSli nie dotrze do domu Barbary Christman na czas, znajdzie j¹
martw¹. Z rozp³atanym brzuchem. Zwêglon¹. Albo z g³ow¹ roztrzaskan¹ strza-
³em z pistoletu.
110
10
iedy dotar³ do Colorado Springs, poszuka³ adresu Barbary Christman
w ksi¹¿ce telefonicznej. Mieszka³a w maleñkim, przypominaj¹cym
Kskarbonkê domku z czerwonej ceg³y i z mnóstwem ozdóbek.
Otworzy³a drzwi i nim Joe zd¹¿y³ siê przedstawiæ, powiedzia³a:
 Zjawi³ siê pan wczeSniej, ni¿ siê spodziewa³am.
 Pani Barbara Christman?
 Nie rozmawiajmy tutaj.
 Nie jestem pewien, czy wie pani, kim&
 Tak, wiem. Ale nie tutaj.
 Gdzie?
 Czy to pañski samochód?  spyta³a.
 Ten ford? Tak.
 Niech pan zaparkuje przy nastêpnej ulicy. Albo dwie ulice dalej. Pro-
szê czekaæ, podjadê po pana.
Zamknê³a drzwi.
Joe sta³ jeszcze chwilê na ganku, zastanawiaj¹c siê, czy nie nacisn¹æ
znów dzwonka. Doszed³ jednak do wniosku, ¿e jest ma³o prawdopodobne,
by chcia³a mu umkn¹æ.
Zaparkowa³ dwie przecznice dalej, na po³udnie od domu Barbary Christ-
man, obok szkolnego boiska. HuStawki, karuzele i drabinki Swieci³y w ten
niedzielny poranek pustk¹. Gdyby dzieci siê tutaj bawi³y, zatrzyma³by siê
gdzie indziej, by nie s³yszeæ ich perlistego Smiechu.
Wysiad³ z samochodu i spojrza³ na pó³noc. Barbary Christman nie by³o
jeszcze widaæ.
Joe spojrza³ na zegarek. Dziewi¹ta piêædziesi¹t czasu Wschodniego
Wybrze¿a, tutaj godzina póxniej.
111
Za osiem godzin powinien byæ z powrotem w Westwood, by spotkaæ siê
z Demi  i z Rose.
Rpi¹c¹ ulicê omiót³ bezg³oSny niczym st¹panie kota powiew ciep³ego
wiatru, szukaj¹cego w ga³êziach drzew ukrytych ptaków. ZaszeleSci³ liSæmi
pobliskich brzóz o pniach tak jaskrawo bia³ych jak kom¿e ch³opców z ko-
Scielnego chóru.
Dzieñ, przyt³oczony szarobia³ym, zamglonym niebem, które na wscho-
dzie by³o jeszcze bardziej ponure, zdawa³ siê dxwigaæ ciê¿ar nadchodz¹cych
wydarzeñ. Joe poczu³ dreszcz na karku. Mia³ wra¿enie, ¿e jest ods³oniêty jak
tarcza strzelnicza.
Od po³udnia nadjecha³ chevrolet, w którym Joe dostrzeg³ trzech mê¿-
czyzn. Obszed³ swój samochód i na wszelki wypadek stan¹³ po stronie pasa-
¿era, kryj¹c siê w ten sposób przed spodziewanym ogniem broni palnej. Minêli
go, nie spojrzawszy nawet w jego stronê.
W minutê póxniej szmaragdowozielonym fordem explorerem podjecha-
³a Barbara Christman. Pachnia³a lekko proszkiem do prania i myd³em. Za-
pewne kiedy zadzwoni³ do jej drzwi, w³aSnie robi³a pranie. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    Indeksjavascript dla kaśźdego full scanCzarujaca pani doktorpcasm bookCather Willa UtraconaJ. E. Badger The Lost City1082. McMahon Barbara Escape Around the World 1 Podróśź w chmurachThe Balkans A History OfJames Axler Deathlands 042 Way of the WolfMacLean Alistair WiedśĹźma morska56636913 Eye Of The Beholder
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalradomski.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com