[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powodzenia na Crufts. Organizatorzy słynnej wystawy psów przygotowali krótkie filmiki. Prezentowali na nich każdego z finalistów, żeby publiczność, głosując telefonicznie, mogła wybrać zwycięzcę. Owen został sfilmowany na kanapie, obok swojego wyjątkowego owczarka. Uściskał go i przedstawił: To mój najlepszy przyjaciel Haatchi . Ta scena chwyciła widzów za serca. Pózniej księżna Yorku przesłała chłopcu pluszowego pieska corgi z Buckingham Palace, a cała masa innych życzliwych osób zasypała Owena kartkami, zabawkami i słodyczami. I właśnie wtedy wydarzyła się katastrofa. Miesiąc przed wyjazdem rodziny na Crufts, gdzie mieli się dowiedzieć, ile głosów zebrał Haatchi, w pewien mrozny lutowy wieczór owczarek wydostał się do ogrodu przez (teraz już wielgachną) klapę w drzwiach i wesoło pogonił za Mr Pixelem. Niestety nagle wpadł w poślizg na oblodzonej ziemi. Will i Colleen usłyszeli tylko donośne łup , a potem cichutkie skomlenie. Wybiegli na dwór i zobaczyli go: leżał, spoglądając na nich żałośnie. W pierwszej chwili Colleen przeraziła się, że złamał kręgosłup. W końcu jakoś zdołali dotaszczyć olbrzyma do domu. A potem, owiniętego w ręczniki, położyli na jego wielkim, miękkim posłaniu razem z ulubionym pluszakiem Jeżem Haroldem (prezentem od sympatyków, a zarazem jedyną zabawką, której nie porwał na strzępy). Przez następne dwa dni Haatchi ledwie się ruszał. Colleen i Will ogłosili w sieci, że ma, jak to nazwali, auć-auć . Weterynarz, który pierwszy go oglądał, uznał, że pies musiał zrobić szpagat, bo naderwał sobie odwodziciele, mocno nadwerężył mięśnie brzucha i klatki piersiowej. Zwichnął też tylną łapę i naciągnął przednie. Naprawdę auć-auć! Owen, kiedy tylko mógł, leżał na posłaniu Haatchiego i przytulał poturbowanego kumpla. Will i Colleen często przyłapywali przyjaciół na sekretnych szeptach, ale te rozmowy jak jasno dał do zrozumienia Little B dotyczyły wyłącznie jego i jego psa. Chłopiec dobrze wiedział, co to ból, znał to uczucie przez całe życie. I tak jak obaj zawsze akceptowali swoją inność, teraz też działali wspólnie, żeby pokonać problemy, jakie doskwierały każdemu z nich. Nawet po ustąpieniu opuchlizny rodzina obawiała się, że powrót do zdrowia może Haatchiemu zająć jeszcze sporo czasu. Will i Colleen z wysiłkiem oszczędzali na swój ślub w sierpniu, a tymczasem okazało się, że owczarek potrzebuje kosztownej hydroterapii i innych zabiegów. Z początku w ogóle nie wolno mu było wychodzić na dwór. Potem przez parę tygodni, jeśli nie miesięcy, mógł być zabierany wyłącznie na krótkie spacery. Dom w zasadzie stał się jego powiększoną budą, co oznaczało, że ponownie musieli go przekonać do boksu z zeszłego roku. Mimo radosnego usposobienia Haatchi był tymi ograniczeniami wyraznie przygnębiony. Za każdym razem, gdy Will lub Colleen szli na spacer z Mr Pixelem i resztą psów, anatolian przerazliwie wył, a potem siedział w oknie i skomlał, aż wszystkim krajały się serca. Kupili specjalne szelki, żeby pomagać Haatchiemu się podnosić i utrzymywać na łapach, aż wreszcie Will pozwolił mu pokręcić się trochę po trawniku przed domem. To szalenie poprawiło psu nastrój. Z czasem rekonwalescent mógł już dokuśtykać aż do następnej posesji, żeby tam obwąchać trawę. A potem do jeszcze następnej i tak dalej. Opiekunowie znowu musieli wozić go na sesje hydroterapii. Poddawany był też leczeniu ultradzwiękami i akupunkturze. Kiedy igły terapeutki Susanny Alwen trafiały w odpowiednie miejsce, Haatchi popadał w stan przypominający trans leżał cicho i spokojnie, lekko się kołysząc, wpatrzony gdzieś w dal, jakby był najbardziej odprężonym i wolnym od bólu psem na świecie. Colleen sfotografowała go rozłożonego na specjalnej macie, całego pokrytego sterczącymi igłami i z miną, którą nazwała wyrazem półprzytomnej szczęśliwości. Po pierwszej sesji akupunktury Haatchi spał przez pięć godzin bez przerwy, a gdy się obudził, całym swoim zachowaniem mówił: Jejku! Czuję się lepiej! Radośnie przemawiał w swoim psim języku i dosłownie uśmiechał się do obiektywu. Chociaż nadal groziła mu długa rehabilitacja, znowu był tamtym psem, którego znali i kochali. Nie wyszedł jeszcze na prostą co to, to nie ale wyzdrowiał na tyle, że mógł w marcu pojechać z Owenem na Crufts i spotkać wielu swoich zagorzałych fanów, między innymi Jan Wolfe, która przyjazniła się z Colleen na Facebooku, ponieważ obie interesował temat żywienia psów surową karmą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksTolkien J. R. R. Rudy DĹźil i Jego PiesSamozwaniec Magdalena Krystyna i chĹopyDelinsky Barbara Droga nad urwiskiemAnara Bella Ready or Not (Samhain) (pdf)(71) Pan Samochodzik i WśÂamywacze Arkadiusz NiemirskiAnne Mccaffrey Cykl Pegaz (02) Lot PegazaCole Hilary Oszo_omienieBoruśÂ, Krzysztof Próg nieśÂmiertelnośÂciJ. G. Ballard The Terminal Beach10.Tavare_Gwendoline_Zielonooka_czarodziejka
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|