[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiedykolwiek zmienisz zdanie i zechcesz znalezć miłość, ja i Lily czekamy tu na ciebie z otwartymi ramionami. - Will, nie wiem, co mam odpowiedzieć... - Nie musisz nic mówić. - Wsunął rękę pod jej łokieć i pomógł jej się podnieść. - Musisz wrócić do domu i sama zdecydować, czego naprawdę chcesz, bez moich i Lily krzyków i szantaży. - Powiedz Lily... - Jej głos załamał się i nie mogła mówić dalej. Will zrozumiał ją bez słów. - Wytłumaczę jej, dlaczego wyjechałaś. Powiem, że wiesz, że ona cię kocha i że ty ją kochasz. - Dziękuję - szepnęła. 83 S R Rozpłakała się, wchodząc po raz ostatni do domu, a potem kierując się do Rogera, który czekał na nią przy samochodzie. - Chodz, wodospadzie - burknął pod nosem. - Mam już twoje walizki. - Alice! - zawołał Will, kiedy położyła rękę na drzwiach samochodu. - Dziękuję ci za wszystko. Skinęła głową, zbyt wzruszona, żeby się odezwać. - Pamiętaj, co masz zrobić, jeśli kiedyś zmienisz zdanie - dodał napiętym głosem. Przygryzła wargę, by znów się nie rozpłakać. - Dobrze - odparła. Pochyliła głowę i wsiadła do samochodu, a Will patrzył z żalem na znikający pojazd. ROZDZIAA DZIESITY Na wycieraczce przed drzwiami Alice leżało tyle listów, że ledwo weszła do mieszkania. W środku panował zaduch i nawet kiedy zapaliła światło, wnętrze wyglądało ponuro i żałośnie. Może to przez paskudną mżawkę, pomyślała, starając się zapomnieć błękit oceanu i żywe kolory hibiskusa i bugenwilli. Z westchnieniem ulgi zrzuciła buty z nóg opuchniętych po długiej podróży i usiadła na kremowej sofie. To jest jej dom, na który musiała ciężko zapracować i do którego musi wracać. Dawał jej to, czego zawsze pragnęła: stabilność i poczucie bezpieczeństwa. Urządzony był bez przepychu, ale elegancko. Był jej azylem, w któ- rym mogła się schronić zawsze wtedy, gdy coś jej nie wyszło. Do tej pory myślała, że jest cichy i spokojny. Nie było powodu sądzić, że ściany koloru kości słoniowej są zimne albo że hałas klaksonów i syren dobiegający z ulicy czy dzwięk telewizora z sąsiedniego mieszkania są denerwujące. Nie było powodu tęsknić za werandą, na której owady brzęczały i chrobotały, a w upalnym powietrzu unosił się zapach plumerii. Spojrzała na zegarek, zastanawiając się, która teraz jest godzina na Wyspie Zwiętego Bonawentury. Will siedzi tam zamyślony, słuchając szumu oceanu, który tak bardzo kocha. Zamknęła oczy i wyobraziła go sobie dokładnie aż do bólu. Czy teraz o niej myśli? Może za nią tęskni? Od chwili wyjazdu rozmyślała o nim bez przerwy. Najgorsze, że tak naprawdę nie pożegnała się ani z nim, ani z Lily. 84 S R Jego słowa wciąż krążyły w jej głowie. Zawsze cię kochałem. Jeśli kiedyś zmienisz zdanie i zechcesz znalezć miłość, ja i Lily czekamy na ciebie z otwartymi ramionami". - Nie rozumiem, w czym jest problem i dlaczego tak się dręczysz - powiedziała kiedyś Beth. - Will cię kocha, Lily też, a ty nie denerwowałabyś się tak wyjazdem, gdybyś ich także nie kochała. - Nie chodzi o miłość. - A o co? - O wszystko inne. Nie jestem pewna, czy sama miłość wystarczy - powiedziała Alice, przygryzając wargi. - Gdybym chciała zostać z Willem, to musiałabym zrezyg- nować z dotychczasowego życia. Co będzie, jeśli nam nie wyjdzie? Przecież raz tak było. - Teraz znacie się lepiej - odparła Beth. - Nie jestem pewna. Na tej pięknej wyspie czuję się inaczej. Może ulegam złudzeniu z powodu romantycznej atmosfery i scenerii? Beth się zamyśliła. - W takim razie Will ma rację. Jedz do domu i przekonaj się, co będzie. Will powiedział, że możesz wrócić, kiedy zechcesz. Najgorsze było to, że Alice, która dotąd zawsze wiedziała, czego chce, nie mogła się zdecydować. Były momenty, że chciała wsiąść w samolot i natychmiast wracać na lagunę, a za chwilę była przerażona, że musiałaby sprzedać mieszkanie i skazać się na tułaczkę po obcych miejscach, czego nienawidziła już od dziecka. Zawsze przysięgała sobie, że będzie miała prawdziwy dom. Nie może z tego zrezygnować. Przynajmniej tak się jej wydawało. Musi tyle spraw poukładać sobie w głowie. Była zdumiona, gdy Beth powiedziała jej, dlaczego Will podejrzewał, że coś może łączyć ją z Rogerem. - To nie jest taki bezsensowny pomysł - stwierdziła Beth. - Roger latami się w tobie kochał. - Co takiego? - Alice wytrzeszczyła oczy. Beth spokojnie skinęła głową. - Tak. Kiedyś za dużo wypił i zwierzył się Willowi. Zawsze był wdzięczny, że Will ci tego nie powiedział. Uważał, że to wprawiłoby cię w zakłopotanie. - Ale ja nie miałam o tym pojęcia! A ty nie miałaś żalu, kiedy się o tym
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksClair Daphne Ĺwiatowe Ĺťycie Extra 295 Ĺlub w Nowej Zelandii450.Craven Sara Ĺlub w wyĹźszych sferachWilkins Gina Ĺlubu nie bÄdzieJessica Thomas [Alex Peres Mysteries 6] Murder Takes to the HillsCrymsyn Hart Immortal Desires (pdf)Bakalarska Manturzewska Laura, Madej Mariola Maja Jak nie zwariowac do ranaNoc myśÂliwego Greene JenniferJack Vance The Languages of PaoMacLean Alistair (1975) CyrkMorris Quincy Supernatural Investigation 01 Gustainis Justin Black Magic Woman
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|