[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaczęła pakować swoje rzeczy do walizki. - Tak, proszę bardzo! Uciekaj! Zawsze to robisz, kiedy sytuacja się komplikuje, si? Aatwiej jest uciec niż skonfrontować się z problemem. Wróciła do stołu i stanęła nad Alejandrem, trzęsąc się ze złości. - Nie jesteś bogiem! Możesz sobie siedzieć w swojej wieży z kości słoniowej i rozkazywać na lewo i prawo, możesz nawet niszczyć ludziom życia i unicestwiać firmy, ale nic z tych rzeczy nie sprawi, że twoja córka zmartwychwstanie. NIC! Rebeka pomyślała, że od śmierci córki Alejandrem zawładnęła rozpacz i furia, i to właśnie te dwie emocje nim kierują. Ten fanatyk sprawowania kontroli nad wszystkim i wszystkimi paradoksalnie nie jest w stanie dać sobie rady z własnymi emocjami, które nim rządzą. Zerwał się na równe nogi i zgromił ją spojrzeniem. Rebeka jednak nie czuła przed nim lęku. - Zmiesz oskarżać mnie o to, że uciekam? Przecież sam, do diabła, robisz dokład- nie to samo! Od momentu, kiedy umarła Anya. Uświadom to sobie wreszcie, tchórzu. - Wynoś się! - wykrzyknął. - Dokładnie takiej reakcji się spodziewałam - odparła. - Lepiej kazać mi odejść, niż zmierzyć się ze swoimi uczuciami. Ale nie zawsze będziesz mógł uciekać. Pewnego dnia to wszystko cię doścignie. - Precz! Natychmiast. Zanim... R L T - Zanim co? Zanim mnie zabijesz? - zaśmiała się gorzko, choć w środku czuła, jak jej serce spada na dno otchłani. - Dla mnie życie i tak już się skończyło. W drodze powrotnej do Madrytu nie odezwali się do siebie ani słowem. Alejandro patrzył na nią spode łba, ona z kolei traktowała go jak powietrze; całą drogę wpatrywała się w ekran swojego laptopa. Ubiegłą noc Rebeka spędziła w oddzielnym pokoju hote- lowym. Alejandro nie mógł się otrząsnąć po tym, co mu powiedziała. W nocy nie zmrużył oka. Odtwarzał w pamięci każde jej słowo. Czy miała rację? Nie, przecież ona nie ma o niczym bladego pojęcia! Nigdy nie przeżyła śmierci dziecka. Muszę to zakończyć, po- myślał. Nie pozwolę jej topić lodu, którym obrosło moje serce. To zbyt bolesne. Niewy- godne. Najlepiej jest, kiedy człowiek po prostu nic nie czuje. Kiedy wylądują w Madrycie, od razu na lotnisku powie jej, że to już koniec. A może lepiej zrobić to dopiero wieczorem? Si, tak będzie rozsądniej. Tym razem jednak punktem kulminacyjnym będzie zrujnowanie jej życia, w ciągu jednej sekundy. Dolecieli do Madrytu. Alejandro odesłał Rebekę do willi, sam natomiast pojechał do biura. Musiał załatwić parę spraw, a przede wszystkim w spokoju i skupieniu opra- cować plan. Tak długo czekał na ten dzień. Chciał zrobić to bezbłędnie - aby napawać się jej skrajną rozpaczą. Dlaczego jednak oczekiwaniu na ten moment towarzyszył strach, a nie ekscytacja? Być może, chodziło o to, że będzie musiał znosić jej płacz i błagania. Nie miał ochoty się w tym wszystkim babrać. Brzydził się takimi babskimi histeriami. Chciał załatwić wszystko czysto. A może jednak jest jeszcze za wcześnie? Przecież zaledwie kilka tygodni temu przejął Layton International. Może powinien trochę dłużej się nią pobawić, aby w pełni delektować się smakiem zemsty i zwycięstwa? Tak, to zdecydowanie lepszy plan. Postanowił, że dziś wieczorem zabierze ją na operę do Teatro Real. Pojechał prędko do domu. Otworzył drzwi wejściowe i ujrzał w holu bagaże. Po chwili pojawiła się Rebeka. Ubrana była w szary kostium i trzymała w rękach swoją teczkę. R L T - Wybierasz się gdzieś? - Tak - odparła cichym głosem. Podszedł do niej. Złapał ją pod brodą i uniósł jej głowę. Miała czerwone oczy i opuchniętą twarz. - Płakałaś, querida? Co się stało? Chciał ją objąć, lecz odsunęła się od niego z panicznym lękiem, jakby był wciele- niem diabła. - Nie! Nie! - krzyknęła. Nigdy nie słyszał takiego jej głosu, nawet w chwilach naj- silniejszej furii. - Nie dotykaj mnie! Nagle zabrakło mu tchu w piersi. Opuścił ręce. - Co się stało. Mów. Odpowiedziała mu uderzeniem w twarz. Nawet nie zrobił uniku. Rzuciła się na niego z dłońmi zaciśniętymi w pięści. Krzyczała wściekle. Biła na oślep. Złapał ją za nadgarstki. - Do cholery, powiedz mi, co się stało?! - ryknął, udając, że nie wie, o co chodzi. Wciągnęła głośno powietrze i wyszarpnęła mu się. Jej siła go zdumiała. Odsko- czyła w tył i objęła się ramionami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plnatalcia94.xlx.pl
|
|
IndeksHarrison Harry Stalowy szczur 10 Stalowy Szczur Spiewa BluesaHarris Charlaine Harper 2 GrĂłb z niespodziankÄ
Harry Harrison Cykl Planeta Ĺmierci 1Harris Charlaine Dotyk martwychHarry Harrison Cykl Planeta Ĺmierci 3Harrison Harry Wojna z robotamiStormy_Glenn_and_Lynn_Hagen_ _Lady_Blue_Crew_04_ _Adwaka's_BladeLynn Abbey Thieves World New Series 01 Turning PointsAnitra_Lynn_McLeod_ _SWAT_Secret_Werewolf_Assault_Morey Trish Tajemnica hiszpaĹskiej winnicy
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Cytat
Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie. A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne |
|