pobieranie; pdf; ebook; download; do ÂściÂągnięcia
 
Cytat
Felicitas multos habet amicos - szczęście ma wielu przyjaciół.
Indeks Eddings_Dav D20021169 arteuza
 
  Witamy


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Trudno to nazwać  zagarnięciem  odparła Charity w zamyśleniu.  Aczkolwiek oświadczył mi
się, a ja go przyjęłam. Jeśli o tym mówią plotki, to są prawdziwe.  Reed zrobił smutną minę.
 Zatem złamie pani serca wielu mężczyznom.
 Ale z pewnością nie panu, panie Reed  uśmiechnęła się z dezaprobatą Charity.  Przecież jest
pan już zajęty.
 Ach, no cóż, panno Emerson, mężczyznie trudno powstrzymać się od patrzenia na kobietę tak
śliczną jak pani.  Uśmiechnął się do niej, jego piwne oczy rozbłysły.
Charity zachichotała. Była pewna, że czaruje w ten sposób wiele kobiet, ale jego przesadne uwagi
i wymowne spojrzenia, które im towarzyszyły, wydały jej się zaledwie śmieszne. Zmieniła więc temat
rozmowy i poruszyła znacznie bardziej ją intrygujący.
 Widziałam pana z bardzo piękną kobietą. Miała czarne włosy i jasną karnację.
 Ach  odrzekł, kryjąc uśmiech  to musiała być pani Graves.
 Miałam dziwne uczucie, że taksuje mnie wzrokiem.
 Z pewnością miała pani dzisiaj takie uczucie wiele razy. Jest pani urocza i młoda, nikt pani nie
zna. Dlaczego ludzie mieliby się pani nie przyglądać?
Charity już zamierzała mu odpowiedzieć, gdy nagle, spojrzawszy ponad jego ramieniem,
dostrzegła  ku swemu zdumieniu  że lord Durę toruje sobie drogę wśród wirujących tancerzy, kierując
się z ponurą miną prosto ku niej. Z wrażenia pomyliła krok i Reed musiał ją podtrzymać.
Gdy Durę znalazł się obok nich, chwycił gwałtownie Charity za rękę i wyszarpnął ją z objęć
Reeda. Zatrzymali się, a Charity wlepiła w narzeczonego zdumione spojrzęnie. Na jego twarzy malowała
się wściekłość, oczy rzucały gniewne błyski.
 Co ty, u diabła, wyczyniasz?  warknął na Charity, po czym spiorunował wzrokiem Reeda. 
Zostaw pannę Emerson w spokoju!
Po czym odwrócił się i opuścił parkiet, ciągnąc Charity za sobą. Szła za nim posłusznie, zbyt
zdumiona, żeby zareagować w inny sposób, ale gdy znalezli się poza obrębem parkietu, oprzytomniała na
tyle, by zatrzymać się i wyrwać rękę z żelaznego uścisku.
 A co pan wyczynia?  wykrztusiła, czerwieniąc się jak piwonia. Wszyscy na sali gapili się na
nich, otwarcie lub ukradkiem.
 Nie zatańczysz więcej z tym mężczyzną  powiedział ostro Durę.  Ani nie będziesz z nim
rozmawiała. Od tej chwili masz go unikać.
 Co takiego? Czemu?  spytała zbita z tropu Charity.
 To nie jest ktoś, z kim powinnaś się zadawać  odparł krótko Durę, biorąc ją znowu za rękę. 
Chodz, odprowadzę cię do matki.
Charity uniosła buntowniczo brodę, zapierając się.
 Nie. Proszę mnie puścić w tej chwili. Mogę być z panem zaręczona, ale to nie czyni ze mnie
pańskiej służącej. Nie będzie mi pan rozkazywać.
Okręciła się na pięcie i ruszyła przez tłum zaciekawionych gości. Durę podążył za nią z ciemnym
rumieńcem gniewu na twarzy. Przy wejściu do sali balowej zrównał się z nią i pochwyciwszy Charity tak
mocno, że nie mogła się wyrwać, skierował ją do galerii, byle dalej od innych gości. Charity dała się
wyprowadzić, nie chcąc robić kolejnej sceny, ale krew w niej wrzała z oburzenia.
Skręciwszy wreszcie za róg, znalazł bibliotekę, cichą i pustą, oświetloną tylko przez ogień płonący
w kominku. Wepchnął Charity do środka i zamknął za sobą drzwi, zapalając jednocześnie boczny kinkiet.
Charity wyrwała mu się ze złością, on zaś tym razem nie usiłował jej zatrzymać. Pomaszerowała na
środek pokoju, po czym okręciła się w miejscu i stanęła przedem do niego.
 Jak pan śmiał?!  spytała, kipiąc gniewem.
 Odważę się na znacznie więcej. Jestem twoim mężem.
 Jeszcze nie!  parsknęła jak kotka.  I nic pewnego, że pan nim zostanie, jeśli będzie się pan
zachowywał w taki sposób. Zapomniał mnie pan poinformować, że jest pan szaleńcem.
Patrzył na nią z kamienną twarzą.
 Raczej nie. Miałem dostateczny i ważny powód, by ostrzec cię przed Faradayem Reedem.
 I poniżyć mnie w obecności tłumu ludzi?  odcięła się Charity, wspierając ręce na biodrach.
 Sama się poniżyłaś, pozwalając mu trzymać się tak blisko, chichocząc i wpatrując się w jego
twarz jak lunatyczne cielę!
 Słucham?  wykrzyknęła Charity.
 Dobrze słyszałaś. Posłuchaj również i tego: nie będziesz więcej widywać się z Faradayem
Reedem, jasne?
 Zrobię, jak będę chciała  odparła buntowniczo.
 Nie.  W jego głosie brzmiało nieprzejednanie, twarz miał zaciętą.  Nie ścierpię
nieposłuszeństwa u mojej żony.
 Zatem nic dziwnego, że się pan do tej pory nie ożenił!  Charity odwróciła się i zaczęła krążyć
gniewnie po pokoju. Jej szeroka spódnica kołysała się przy każdym ruchu. Miała ochotę krzyczeć,
uderzyć go, miejsce rosnącej sympatii dla Durę'a zajęło oburzenie i bolesne rozczarowanie.
 Nie jestem pańską niewolnicą ani nią nie zostanę, jeżeli pana poślubię.
Jeżeli... to słowo ugodziło go niczym strzała, przebijając się przez zazdrość i gniew, które ogarnęły
Simona w chwili, gdy ujrzał Charity w ramionach Reeda. Miał ochotę powalić szubrawca na parkiet,
kosztowało go wiele, by się opanować i nie uczynić nic więcej poza odciągnięciem od niego Charity.
Teraz jednak to drobne słówko poruszyło go w inny sposób, zbiło z tropu, wprawiło w zakłopotanie.
 Nie ma mowy o żadnym  jeżeli  warknął.  Przyrzekłaś zostać moją żoną.
 Zaręczyny można zerwać.  Charity podeszła nagle do niego. Policzki jej pałały, oczy rzucały
gniewne błyski, mówiła szybko, wysokim głosem, lekko drżącym z emocji.
 Nie pozwolę się traktować, jakbym była pańskim psem, któremu może pan wydawać polecenia.
Nie, nawet nie, ponieważ bez wątpienia potraktowałby pan lepiej głupie zwierzę niż swoją żonę!
 Będę traktował moją żonę z najwyższą uprzejmością, ale...  przerwał nagle.
Charity, która niemal straciła oddech, wyrzucając z siebie potok słów, również umilkła. Twarz
Simona zmieniła się dziwnie, nie była już wykrzywiona gniewem, miała zupełnie inny wyraz, namiętny,
poważny. Jego usta złagodniały, oczy ześlizgnęły się z jej twarzy na piersi. Charity poczuła nagle, że
kręci jej się w głowie.
Simon pokonał dzielącą ich jeszcze odległość i przyciągnął ją do siebie. Jego ramiona opasały ją
stalowym uściskiem, pochylił głowę, dotknął jej ust...
Jego pocałunek był szorstki i władczy. Charity wydała jęk  czy to protestu, czy rozkoszy, nie była
pewna. Simon tulił ją z całej siły do swej muskularnej piersi, jego usta zawładnęły jej ustami. Czuła, jak
zalewają fala pożądania, kolana ugięły się pod nią. Spróbowała schwycić oddech, ale przeszkadzały jej w
tym usta Simona i jego opasujące ją ramiona.
Zatrwożona, spróbowała wywinąć się, wyrwać, ale on ani myślał jej puścić. Zaczęła walczyć
całkiem serio, ale gdy Simon, otumaniony pożądaniem, zorientował się wreszcie, co się dzieje, i zwolnił
nieco uścisk, Charity zapadła się w ciemność.
Z cichym westchnieniem omdlała w jego ramionach.
Rozdział 5
Przez chwilę Simon po prostu patrzył na Charity z przerażeniem. Przeszyła go nagła trwoga.
 O Boże  jęknął.  Charity... Słodki Boże, co ja narobiłem?
Wziął ją na ręce i położył na kanapie, ostrożnie podpierając jej głowę niewielką poduszką. Ukląkł
przy niej, delikatnie rozcierając dłonie dziewczyny i nie spuszczając wzroku z jej bladej twarzy.
 Charity, proszę...  Ucałował jej dłoń, potem znów zaczął ją rozcierać. Dręczyło go poczucie
winy.  Obudz się. Przepraszam, nie chciałem ci wyrządzić krzywdy. Proszę, uwierz mi, nigdy nie zrobię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl
  • comp
    IndeksCandace Steele 01 Płomienne Pragnienie (nieof.) Dean CameronCandace Camp Geheimnis um MitternachtA Strong Hand Catt FordSapkowski Andrzej Miecz przeznaczeniaMilan Pugelj ćÂŚrni panterJulio Verne_Ante La BanderaSaga o Ludziach Lodu 45 Ksić…śźć™ czarnych salNorton_Andre_ _Gwiezdne_bezdrozaRobert Haasler Tajne sprawy papieśźy12. May Karol Jego Krolewska Mosc
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annkula.pev.pl
  • Cytat

    Długi język ma krótkie nogi. Krzysztof Mętrak
    Historia kroczy dziwnymi grogami. Grecy uczyli się od Trojan, uciekinierzy z Troi założyli Rzym, a Rzymianie podbili Grecję, po to jednak, by przejąć jej kulturę. Erik Durschmied
    A cruce salus - z krzyża (pochodzi) zbawienie.
    A ten zwycięzcą, kto drugim da / Najwięcej światła od siebie! Adam Asnyk, Dzisiejszym idealistom
    Ja błędy popełniam nieustannie, ale uważam, że to jest nieuniknione i nie ma co się wobec tego napinać i kontrolować, bo przestanę być normalnym człowiekiem i ze spontanicznej osoby zmienię się w poprawną nauczycielkę. Jeżeli mam uczyć dalej, to pod warunkiem, że będę sobą, ze swoimi wszystkimi głupotami i mądrościami, wadami i zaletami. s. 87 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne

    Valid HTML 4.01 Transitional

    Free website template provided by freeweblooks.com